Recenzja: C. Kostick "Edda" (Telbit, 2012)

Powieść kończące Trylogię awatarówEdda zapowiadała się raczej słabo. Nie jakościowo, ale fabularnie, bo przeczuwałem w którą stronę autor poprowadzi wykreowanych przez siebie bohaterów. Nie spodziewałem się więc niczego, czego by już nie było w Epicu i Sadze. A jednak, jakimś cudem Kosticka dorzucił kolejne trzy grosze. Po raz drugi już w przypadku tego cyklu przegrałem z sobą samym i podstępnym literatem.
Zrobił krok w kierunku, którego się obawiałem, czyli wcisnął nas do trzeciego z kolei cybernetycznego świata. Początkowe partie książki nie zachwycają, przedstawiają dokładnie ten sam scenariusz co wcześniejsze historie. Czyżby brak pomysłu? Też tak myślałem i coś w tym musi być. Niezadowolenie wzrastało, aż do momentu, gdy przekroczyłem kolejne granice w historii jaką tu opisano… Tutaj Kostick dostał jakby artystycznego kopa i to całkiem mocnego bo nagle wszystko żwawo ruszyło do przodu tratując wszystko co było wcześniej.


Okazuje się, że istnieją jeszcze inne światy, a wszystkie one zdominowane przez żądnego władzy i potęgi władcę tytułowej krainy. Epic i Saga są w niebezpieczeństwie i by nie podzielić losu innych uniwersów muszą zjednoczyć siły. Cindella i Zjawa znów stają ramię w rami do walki z przeciwnikiem. Idąc tropem gry – finałowy boss będzie niezwykle trudny do pokonania. Brzmi fatalnie, ale radzę nie rezygnować. Resztę sami doczytajcie z wypiekami na twarzy, uwierzcie mi.
Z niewiadomych dla mnie przyczyn historia zapisana na kartach najobszerniejszego, ostatniego tomu tego cyklu wciągnęła mnie najbardziej. Coś jest w tej nieskomplikowanej fabule, że przykuwa uwagę i nie daje spokoju aż do samego końca. Uzależnia jak prawdziwa, dobra gra komputerowa, a to bardzo dobrze o autorze świadczy.
Warsztatowo wszystko toczy się gładko i bez zgryzów stylistycznych. Panuje względnie równy poziom, choć istnieje ryzyko, że może najzwyczajniej przyzwyczaiłem się do frazy tego typu. Tak czy inaczej czyta się, kolokwialnie mówiąc – jednym tchem. W oka mgnieniu pojawia się dynamiczne ale dopracowane zakończenie. Sam byłem zdziwiony, że książka nie wiedzieć kiedy przelała mi się między palcami. Czy to dobrze? Tak, lektura, która nie męczy jest lekturą dobrą. To przecież nie Conrad czy Kafka, żeby zmuszał do długich rozmyślań.
Lektura książek Conora Kosticka, w szczególności Eddy powinna być istotnym punktem na mapie literatury s-f obecnej na polskim rynku. Choć Telbit nie do końca jest kojarzony z tego typu twórczością, warto zaryzykować i wsiąknąć  historię Awatarów. Mnie porwała,  Was też powinna Drodzy Czytelnicy.
Każdemu kto chce przeżyć niezłą przygodę z bandą dziwacznych towarzyszy i oderwać się nieco od szarości dnia codziennego z czystym sercem polecam trzy tomy autorstwa tego irlandzkiego pisarza – Epika, Sagę i Eddę. Miło jest się zaskoczyć tym, że są ludzie, którzy wprowadzają na nasz rynek produkty tak wysokiej klasy.
Polecam!

Ocena tomu trzeciego: 10/10

Ocena trylogii – 9/10

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Telbit

Literacka kanciapa


Komentarze

  1. Nie wiem kiedy uda mi się przeczytać ten tom, ale mam nadzieję, że będzie lepszy od drugiej części... Twoja recenzja i ocena są zachęcające, więc jest nadzieja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) mnie się podobało. da się czytać

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz