Recenzja: Grzegorz A. Kaczor "Przez kraty do zrozumienia" (Warszawska Firma Wydawnicza, 2012)

Przez strony do zrozumienia…

Ile przejść musi człowiek, by zmienić swój sposób pojmowania świata? Co trzeba zrobić, by obrać kierunek przeciwny do tego, w którym dotychczas zmierzaliśmy… I kogo na to stać…

Jedną z możliwych odpowiedzi znajdziemy w debiutanckiej powieści Grzegorza A. Kaczora: Przez kraty do zrozumienia. Co prawda już sam tytuł informuje nas o tym, co znajdziemy na niecałych dwustu stronach ale zapewniam, że warto zerknąć między karty na zawartość tej publikacji. Pytanie tylko czy czytelnik zrozumie byłego kryminalistę poprzez lekturę jego prywatnych zwierzeń. Zapewnie nie każdy i nie dla wszystkich będzie to lektura przyjemna lub pouczająca. Dla mnie była, choć z pewnymi zastrzeżeniami.

Świat jaki autor opisuje, zarówno ten wewnątrz aresztów śledczych – bo kilka ich w swoim życiu oglądał – jak i znajdujący się poza murami, zobrazowany jest dość wiarygodnie i szczerze. Owszem, są momenty w których wyczuwałem, choć może bardziej przeczuwałem, że pisarz podkoloryzowuje fabułę, a może nawet konfabuluje. Z tym, że to jednak aż tak ważne nie jest, bo znakomita większość zdaje się być autentycznymi wydarzeniami. A nawet gdyby nie była to co to ma za znaczenie? Kuczok, którego uwielbiam też igra z czytelnikiem, bawi się w chowanego, raz przyznając swym książkom charakter autobiograficzny, innym razem temu zaprzeczając. A coś tam tkwi. Taka sama zadra jest wyżej opisywanej książce.

To debiut, w dodatku niezły. Zarówno jeśli chodzi o język jak i spójność logiczną tekstu. Warto zwrócić uwagę na zasób słownictwa jakim autor się posługuje. Nie za bardzo mi się kojarzy z kimś, kto wiele lat spędził na kratkami. A przynajmniej ze standardową wizją polskiego oprycha. Owszem, są zbędne powtórzenia, ulubione zwroty, które autor namiętnie, co kilkadziesiąt stron stosuje. Czasem zdarza mu się odejść od głównego tematu i zbłądzić gdzieś w gąszczu dygresji. Ma to swój urok.

Najciekawsze i godne polecenia są opisy więzienne. Te składają się przede wszystkim na pierwszą część powieści. Mocne, realistyczne, nieprzyjemne. Może inne będą dla wychowanych na bezsensownym kinie akcji młodszych lub mniej doświadczonych obserwatorów, którzy nie lubią schodzić poniżej poziomu efektów specjalnych.

Drażnią natomiast, pojawiające się co jakiś czas „dygresje filozoficzne”. Może to fantazja autora poniosła, a może zwyczajnie musiał wylać swój żal do świata. W to się nie będę wgłębiał. Nie moja sprawa ale powiem tylko, że ciut tego za wiele. Chwilami wywody, bardzo podobne strasznie spowalniają akcję, prędkość czytania oraz… myślenia. Co z dużo to niezdrowo.

Autor równocześnie krytykuje i afirmuje rzeczywistość w jakiej przyszło mu żyć. Można się od niego uczyć cierpliwości oraz samokontroli. Stopniowo postać więźnia, a następnie ex-osadzonego zmienia się w uniwersalny obraz kogoś na kształt syna marnotrawnego. Z tą jednak różnicą, że mało kto wita go z otwartymi ramionami. Więcej nawet. Świat jakby chce mu odpłacić z nawiązką za krzywdy jakie wyrządził, co chwila rzucając mu kolejne, coraz większe kłody pod nogi. Bohater zaś na każdą z nich się wdrapuje, budując ze zdobytych materiałów mur. Nie zawsze jednak fortyfikacje wytrzymują.

Jest to więc pozycja przeznaczona dla czytelnika o dość silnej wyobraźni, być może takiego, który sam wiele przeszedł. Także dla odbiorcy cierpliwego, nie oczekującego jedynie rozrywki. Warto tę książkę przeczytać i wyciągnąć z niej naukę. Być może kiedyś nam się przyda.

Tytuł: Przez kraty do zrozumienia
Autor: Grzegorz A. Kaczor
Stron: 185
Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza
Gatunek: powieść obyczajowa, biografia

Ocena: 9/10

* za egzemplarz dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej

Pozycja dostępna pod tym adresem: 

Literacka Kanciapa

Komentarze

  1. Osobiście poznałam autora tej książki.To co zawiera książka jest prawdziwe i daje wiele domyślenia.Polecam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz