Recenzja: Melanie Gideon "Żona_22" (Wyd. Otwarte, 2012)


Przeraziła mnie trochę ta powieść. Bardziej jednak moja reakcja na jej treść. To straszne, że tego typu literatura przypadła mi do gustu. Gdy pełen wewnętrznych oporów otworzyłem ją w pociągu relacji Koszalin – Katowice, nie wiedziałem, że bardziej niż trochę namiesza w moim światopoglądzie. Nie tylko literackim.

Z początku przypomina coś na kształt powieści Joanny Chmielewskiej. Na tą autorkę, tak jak na Katarzynę Grocholę mam uczulenie. Nie chodzi tylko o to, że – za przeproszeniem – tworzą typowo babską prozę. Są też straszne pod względem warsztatowym. A przynajmniej z mojego punku widzenia. Kwestia gustu.

Dlatego też obawiałem się, że Żona_22 uczyni tych kilka godzin drogą przez mękę, katorżniczą pracą na jałowej, różowej pustyni pełnej ciuchów, świecidełek i kosmetyków. Jak więc wielbicielowi Terminatora, Gwiezdnych wojen i serii i Freddym Krugerze mogło się to spodobać? To jak jakby Wolverine miał na telefonie piosenki Justina Biebera, a Iron Man tańczył macarene po wygranej walce z doktorem Doomem. A jednak.

Dzieje się tak, dlatego, że to nie do końca jest książka o kobiecości. To nie tylko literacka komedia romantyczna i – o zgrozo – świetna rozrywka. Powieść Melanie Gedeon ma w sobie drugie dno, tylko dość zręcznie zakryte banalną, urzekającą (nie wierzę, że to piszę) i ze wszech miar wciągającą fabułą.

Pod płaszczykiem perypetii małżeńskich państwa Buckle, kryzysu w ich związku, problemów rodzinnych i sąsiedzkich kryją się uniwersalne, niezwykle aktualne problemy. Ale od początku.

Alice Buckle, główna bohaterka i jednocześnie narratorka jest przykładem standardowego obrazu amerykańskiej Pani Domu, kreowanego w tego typu sytuacjach. Zapatrzona w to, co wypada (teoretycznie), nadpobudliwa, przewrażliwiona na punkcie nowych teorii i ezoteryki. Udzielająca się społecznie, spełniona zawodowo. Na dodatek – lata lecą nieubłaganie, co ma wielki wpływ na jej samopoczucie i postrzeganie świata. Mamy więc zapracowaną histeryczkę wkraczającą w tzw. okres wieku średniego.

Co w tym takiego ciekawego? Pozornie nic, ale coś nie dawało mi spokoju i kazało brnąc dalej, coraz swobodniej, ku kolejnym kartom. Nie mam pojęcia jak, ale lektura sprawiła mi spora przyjemność. Być może są tu sytuacje, które sam przeżyłem, wyobrażenia, które snuły się w mych myślach. A może zwyczajnie potrzebowałem odpoczynku po wojnach piastowskich z okresu Rozbicia Dzielnicowego, które zaserwowała mi Cherezińska i dość mocnej fantastyce w wykonaniu Dominika Sokołowskiego. We wszystkim trzeba mieć umiar.

Wspomniałem, że nie tylko banał sytuacyjny liczy się w tej powieści. Nie tylko lekkość opisu, frazy i kreacji. Gideon świetnie porusza się w nowoczesnym świecie, cybernetycznej rzeczywistości, jaką powoli staje się nasza – realna. Piętnuje choroby i uzależnienia XXI wieku.

Daje nam rady „dobrej gospodyni”. O dziwo – interesujące. Nie tylko znudzone gospodynie domowe znajdą tu coś dla siebie.

Ciężko facetowi przyznać, że podoba mu się Dziennik Bridget Jones (a jest to jedyny tego typu film, który jestem w stanie oglądać… reszta to marność nad marnościami), a także Żona_22. To pierwsza tego typu książka (nie licząc Pod dwiema kosami… D. Noszczyńskiej, powieści nieco podobnej, ale równocześnie reprezentującej inną gałąź literatury), którą miałem okazję opiniować i przyznam szczerze – nigdy więcej. Właśnie dlatego, że mi się spodobała.
Rzecz jasna wady też się znajdą. Fabułą jest nieco przewidywalna, kilka faktów, sytuacji można wydedukować z rozmyślnie dawkowanych wskazówek. Nie jest to wreszcie literatura przesadnie ambitna. Ale i nie bezużyteczna. Ot, lektura idealna, by rozerwać się nieco i rozczulić. A i zaśmiać czasem, bo autorka potrafi też rozśmieszyć.
Z czystym sercem powiem, że Melanie Gedeon napisała bardzo ciekawą książką, która nie tylko bawi, ale i uczy. Bawi opisami, grą słów i humorem sytuacyjnym. Uczy zaś szacunku do samego siebie, bliskich oraz siły woli. W swym optymistycznym przesłaniu tworzy prawie idealny obraz świata, w którym wszystko dobrze się kończy. To piękne, a zarazem straszne. Bo wciąga. Rada na koniec: traktujmy to przede wszystkim jako chwilową ucieczkę od rzeczywistości. Chwilową, bo może się okazać, że tak jak Alice, będzie nam ciężko wrócić do prozy życia. Poza powieścią, nie zawsze wszystko układa się według scenariusza.
Tytuł: Żona_22
Autorka: Melanie Gideon
Stron: 456
Wydawca: Wyd. Otwarte (2012)
Okładka: Miękka
Gatunek: powieść, komedia romantyczna, obyczajowa
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Ocena ogólna: 8/10 (sam się dziwię, ale to rzeczywiście fajna książka ;)
Mieszkaniec Literackiej Kanciapy


Komentarze