Recenzja: Dariusz Eckert "Kamieniac" (Warszawska Firma Wydawnicza, 2012)


Dwie ostatnie książki, jakie recenzowałem dla Warszawskiej Firmy Wydawniczej, do gustu nie specjalnie mi przypadły. Turniej okazał się klapą, a Angelus miał zbyt wiele braków warsztatowych, by zaskarbić sobie moją sympatię. Ale do trzech razy sztuka. Kamienica, której lekturę zakończyłem kilka dni temu, stanowi coś, co bez wątpienia warto mieć na półce…
Narracja tej dziwnej, ocierającej się o prozę poetycką powieści, prowadzona jest symultanicznie. I zarazem bardzo sprawnie. Nie do końca bowiem wiadomo o co i o kogo chodzi. Wątki fabularne splatają się w misterną, dopracowaną, jak się okaże, całość.
Stopniowo poznajemy kolejne postaci. Głównego bohatera, który opisuje teraźniejszość i wspomina przeszłość. Na zmianę z nim, pojawiają się głosy jego sąsiadów, starego Ubeka i dziwnej, zamkniętej sobie sąsiadki.

Każde z nich ma swoje tajemnice, coś za uszami, do ukrycia. Ciemną stronę, która wylewa się w chwili, gdy pozostaje bezkarny. Czasem postaci zlewają się ze sobą. Czy to zamierzone działanie, czy też przypadek? W sumie, lepiej nie wiedzieć, natomiast efekt, jest raczej zadowalający. Mimo, że sam styl i sposób pisania nastręcza momentami problemy lekturowe.
Najważniejszy jest nasz główny bohater/narrator. Były żołnierz. Zdaje się być innym niż ten wychwalany w pieśniach narodu polskiego. Jest wrakiem, nie bohaterem. Psychicznie przewrażliwionym, zżeranym przez fobie i schizofrenię mentalnym zombie. Pojawiają się wspomnienia… Tragiczne, traumatyczne i traumogenne. Bezustannie wkradają się w jego psychikę (Przypominają się sceny retrospekcji z Rambo). Nie dają się przepędzić, żadnym ze znanych ludzkości sposobem. Nie działa alkohol, sex, przemoc fizyczna… Nawet miłość.
A skoro już przy niej jesteśmy… Bohater Eckertowej powieści swoją partnerkę nazywa „Oną”. „Ona” nie ma imienia. Nie wiemy nawet czy jest prawdziwa. Ta jak nie wiemy czy prawdą jest to, co w myślach widzi wyżej wspomniany.
Kamienica Dariusza Eckerta zrywa zasłonę kłamstw na temat wojny. To nie lekki i smaczny chleb, zabawa dla jurnych chłopców i prawdziwych twardzieli. Tu mężczyzna w pełni sił, zmienia się w strzęp człowieka. Po powrocie, struną, napiętą do granic możliwości, gotową pęknąć i boleśnie ranić wszystkich w jej zasięgu. Tak, działania zbrojne inaczej ogląda się na srebrnym ekranie, inaczej w telewizji i na ekranie komputera, gdy walczymy z wyimaginowanym przeciwnikiem. Inaczej też w literaturze. Nie wiemy co dzieje się na froncie. I tym fizycznym i tym drugim, najważniejszym – wewnątrz duszy. Ja też nie mogę i nie chcę sobie tego wyobrażać. Wystarczy mi to, co Eckert przekazał na kartach swojej powieści.
Nie tylko On, główny bohater, zmaga się z własnymi demonami. To samo dzieje się innymi mieszkańcami kamienicy. Każde z nich skrada się w cieniu, co rusz nasłuchując czy nikt nie podgląda… Podsłuchuje…Czy aby nie chce podkraść się i zaatakować. Żyją w strachu, zahukani, niezdolni do przełamania barier ustawionych w przeszłości.
Całość przypomina trochę Jamę Kafki. Zarówno stylem jak i postacią głównego bohatera. Ot też jest psychotyczny, bełkotliwy i nieskoordynowany. Świat przedstawiony jest oniryczny, zniekształcony, ukryty jakby za mgłą…  Panuje tu atmosfera oblężenia, natłoku myśli i zdarzeń. Jest duszna. Uzupełniają ją dziwne, surrealistyczne, mroczne ilustracje.
Momentami Eckert gubi się językowo. Czasem jest niezrozumiały, bełkotliwy… Ale potrafi posługiwać się słowem pisanym bardzo sprawnie. Wzbudza zainteresowanie budując napięcie, duszną atmosferę osaczenia i bezwładu. I bardzo dobrze ukrywa podteksty.
Napisał bardzo smutną książkę. Opisał coś, co nie powinno mieć miejsca. Zwrócił uwagę na ważny problem. Pytanie, czy zostanie zauważony.  I pytanie, ile siebie włożył między karty? Biografia autora nie jest mi znana, ale mam jednak nadzieję, że niewiele.


Tytuł: Kamienica
Autor: Dariusz Eckert
Stron: 186
Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza
Gatunek: powieść/proza poetycka

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej.


Ocena: 8/10

Krzysztof Chmielewski

Komentarze

  1. Książka tak ciekawa, że aż zainspirowała innego autora do napisania opowiadania o tym samym tytule "Kamienica".

    Andrzej S.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz