Dwie ostatnie
książki, jakie recenzowałem dla Warszawskiej Firmy Wydawniczej, do gustu nie
specjalnie mi przypadły. Turniej
okazał się klapą, a Angelus miał zbyt
wiele braków warsztatowych, by zaskarbić sobie moją sympatię. Ale do trzech
razy sztuka. Kamienica, której
lekturę zakończyłem kilka dni temu, stanowi coś, co bez wątpienia warto mieć na
półce…
Narracja tej
dziwnej, ocierającej się o prozę poetycką powieści, prowadzona jest
symultanicznie. I zarazem bardzo sprawnie. Nie do końca bowiem wiadomo o co i o
kogo chodzi. Wątki fabularne splatają się w misterną, dopracowaną, jak się
okaże, całość.
Stopniowo poznajemy kolejne
postaci. Głównego bohatera, który opisuje teraźniejszość i wspomina przeszłość.
Na zmianę z nim, pojawiają się głosy jego sąsiadów, starego Ubeka i dziwnej,
zamkniętej sobie sąsiadki.
Każde z nich
ma swoje tajemnice, coś za uszami, do ukrycia. Ciemną stronę, która wylewa się
w chwili, gdy pozostaje bezkarny. Czasem postaci zlewają się ze sobą. Czy to
zamierzone działanie, czy też przypadek? W sumie, lepiej nie wiedzieć,
natomiast efekt, jest raczej zadowalający. Mimo, że sam styl i sposób pisania
nastręcza momentami problemy lekturowe.
Najważniejszy
jest nasz główny bohater/narrator. Były żołnierz. Zdaje się być innym niż ten
wychwalany w pieśniach narodu polskiego. Jest wrakiem, nie bohaterem.
Psychicznie przewrażliwionym, zżeranym przez fobie i schizofrenię mentalnym
zombie. Pojawiają się wspomnienia… Tragiczne, traumatyczne i traumogenne.
Bezustannie wkradają się w jego psychikę (Przypominają się sceny retrospekcji z
Rambo). Nie dają się przepędzić,
żadnym ze znanych ludzkości sposobem. Nie działa alkohol, sex, przemoc
fizyczna… Nawet miłość.
A skoro już
przy niej jesteśmy… Bohater Eckertowej powieści swoją partnerkę nazywa „Oną”. „Ona”
nie ma imienia. Nie wiemy nawet czy jest prawdziwa. Ta jak nie wiemy czy prawdą
jest to, co w myślach widzi wyżej wspomniany.
Kamienica Dariusza Eckerta zrywa zasłonę
kłamstw na temat wojny. To nie lekki i smaczny chleb, zabawa dla jurnych
chłopców i prawdziwych twardzieli. Tu mężczyzna w pełni sił, zmienia się w
strzęp człowieka. Po powrocie, struną, napiętą do granic możliwości, gotową pęknąć
i boleśnie ranić wszystkich w jej zasięgu. Tak, działania zbrojne inaczej
ogląda się na srebrnym ekranie, inaczej w telewizji i na ekranie komputera, gdy
walczymy z wyimaginowanym przeciwnikiem. Inaczej też w literaturze. Nie wiemy
co dzieje się na froncie. I tym fizycznym i tym drugim, najważniejszym –
wewnątrz duszy. Ja też nie mogę i nie chcę sobie tego wyobrażać. Wystarczy mi
to, co Eckert przekazał na kartach swojej powieści.
Nie tylko On,
główny bohater, zmaga się z własnymi demonami. To samo dzieje się innymi
mieszkańcami kamienicy. Każde z nich skrada się w cieniu, co rusz nasłuchując
czy nikt nie podgląda… Podsłuchuje…Czy aby nie chce podkraść się i zaatakować.
Żyją w strachu, zahukani, niezdolni do przełamania barier ustawionych w
przeszłości.
Całość
przypomina trochę Jamę Kafki. Zarówno
stylem jak i postacią głównego bohatera. Ot też jest psychotyczny, bełkotliwy i
nieskoordynowany. Świat przedstawiony jest oniryczny, zniekształcony, ukryty
jakby za mgłą… Panuje tu atmosfera
oblężenia, natłoku myśli i zdarzeń. Jest duszna. Uzupełniają ją dziwne,
surrealistyczne, mroczne ilustracje.
Momentami
Eckert gubi się językowo. Czasem jest niezrozumiały, bełkotliwy… Ale potrafi
posługiwać się słowem pisanym bardzo sprawnie. Wzbudza zainteresowanie budując
napięcie, duszną atmosferę osaczenia i bezwładu. I bardzo dobrze ukrywa
podteksty.
Napisał
bardzo smutną książkę. Opisał coś, co nie powinno mieć miejsca. Zwrócił uwagę
na ważny problem. Pytanie, czy zostanie zauważony. I pytanie, ile siebie włożył między karty?
Biografia autora nie jest mi znana, ale mam jednak nadzieję, że niewiele.
Tytuł: Kamienica
Autor:
Dariusz Eckert
Stron: 186
Wydawca:
Warszawska Firma Wydawnicza
Gatunek:
powieść/proza poetycka
Za egzemplarz
serdecznie dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej.
Ocena: 8/10
Krzysztof
Chmielewski
Książka tak ciekawa, że aż zainspirowała innego autora do napisania opowiadania o tym samym tytule "Kamienica".
OdpowiedzUsuńAndrzej S.
No i pięknie;)
OdpowiedzUsuń