Recenzja: "Niewyznane grzechy siostry Juany" Kyra Galvan (Dom Wydawniczy Mała Kurka, 2010)


Laura Ulloa, doktorantka z Meksyku, przypadkowo znajduje w Generalnym Archiwum Indii Zachodnich w Sewilli nieznane manuskrypty spisane prawdopodobnie przez Isabel Maríę de San José, siostrzenicę Sor Juany Inés de la Cruz. Sor Juana, skromna hieronimitka, nazywana jest Meksykańskim Feniksem, Dziesiątą Muzą i niezrównaną poetką z Ameryki, bo jej ognista inteligencja na popiół spalała stosy konwenansów narzucanych kobiecym i męskim umysłom XVII wieku. Eseje, farsy, listy do dziś zachwycają subtelną erudycją i ironią, a sonety miłosne, tak pełne emocji, na pewno nie były dziełem oziębłego umysłu. Ta inteligentna i piękna kobieta swe życie poświęciła nauce i pomocy najuboższym. Takie jest przynajmniej oficjalne zdanie historyków. Odkrycie Laury nosi wszelkie znamiona sensacji. Odnalezione wspominki mogą rzucić światło na tą część życia Sor Juany, o której niewiele wiadomo i zrewidować sądy jej biografów. Między Laurą a Isabelą zaczyna toczyć się przedziwny dialog. Rozgwieżdżone niebo z traktatów astronomicznych Sor Juany zdaje się być tym samym sklepieniem, w które wpatruje się Laura, nie zdając sobie sprawy, że została wciągnięta w intrygę przekraczającą stulecia.

Czy Laurze uda się odkryć, dlaczego Święte Oficjum szukało obrazu pędzla mistrza Cristobala de Villalpando? Jaki związek mogło mieć zaginione płótno z osobą znamienitej hieronimitki? Odpowiedź kryje się w zapomnianych manuskryptach.



Wszystko jest tylko odbiciem, pamiętaj o tym, wszystko oglądamy jak w
lustrze, odwrócone. Oto cały sekret."



Recenzja



Niewyznane grzechy siostry Juany Kyry Galvan, są i nie są lekturą dla „każdego” użytkownika literatury. Pod pewnymi względami, powieść tę przeczyta przeciętny Kowalski, to prawda. Ale nie dostrzeże tego, co w niej istotne. Najśmieszniejsze jest to, że i ja, choć nie uważam się wcale za lepszego od Kowalskiego, nie wiem, czy czegoś nie pominąłem.
Z jednej strony otrzymujemy lekturę lekką, łatwą i przyjemną. Wtedy zwłaszcza, gdy ująć ją jako powieść obyczajową z elementami sensacji, romansu i powieści historycznej. Wszak teraz w modzie są wszelkiej maści kompilacje. Najlepiej, jeśli ich treść poświadczyć można pewnym źródłowym udokumentowaniem. Zarówno bohatera, jak i jego twórcy (bądź propagatora).
Gry przyjąć za wzór interpretacji wyżej wspomniane elementy, dostaniemy lekką prozę, powieść rozrywkową, z tajemniczym, wciągającym wątkiem. I mikro skandal polityczno-obyczajowy. Historię miłosną, zakazaną, ale tym bardziej oczekiwaną przez bohaterów i chętniej czytaną przez odbiorców powieści. Ale to jedynie pierwsza warstwa. Coś, co ma zainteresować przy pierwszym spotkaniu. Zrobić dobre wrażenie.
W chwili, w której zaczynamy pojmować fakt obecności drugiego dnia, odbiór Niewyznanych grzechów… zmienia się i pogłębia. Skromna, choć intrygująca powiastka staje się powieścią rozbudowaną pod względem formalnym, fabularnym i treściowym.
Formalnym, gdyż na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, autorka wprowadza zapis symultaniczny (zarówno, jeśli chodzi o mnogość postaci, jak i odległość „czasową” pomiędzy nimi) i kompozycję szkatułkową. Do tego dochodzi mieszana narracja: pierwszo- oraz trzecio-osobowa. W końcu – kompilacja gatunków: powieści i pamiętnika.


Fabularnie i treściowo, ponieważ wielowątkowość przeciska się również na ten poziom. Zawarto tu nie tylko opisane przeze mnie elementy takie jak romans, tajemnicza postać tytułowej bohaterki, pędząca na łeb na szyję fabuła. Tak, to przykuwa uwagę, lecz istotniejsze jest to, co przemyka pomiędzy tym wierszami.
Ta druga warstwa kryje w sobie klucz do zamkniętego świata klasztoru Hieronimitek. Miejsca, które odsłaniane było, jest i będzie tylko dla wybranych. Nie mówiąc już o wieku XVII. Poznajemy wreszcie autentyczną postać siostry Juany Ines de la Cruz, najwybitniejszej poetki w historii Meksyku. Do tego, osoby niezwykle wykształconej, obytej z salonowym życiem i często , co najważniejsze, występującej w obronie praw kobiet.
I nie tak idealnej jak się nam wydawało. Mamy wgląd w jej prywatne życie, mniej lub bardziej skrywane elementy biografii. Oraz informacje, że tak jak każdy – była tylko człowiekiem.
Galvan porusza także nieprzyjemne tematy. Krytykuje kościół, za to, że nie pozwala odkrywać całej prawdy historycznej. By sobie nie zaszkodzić i mamić przeciętnych, nieświadomych faktów, szarych obywateli. Taki sam zarzut pada w stronę urzędników państwowych w Hiszpanii.
Dostajemy do tego miniprzewodnik po Meksyku wieku XVII. Przede wszystkim po sposobie myślenia ówczesnych ludzi. Niech nie zmyli Was niefortunna nazwa.
Autorka dotyka tak delikatnych spraw jak seksualność, uczciwość, prawa kobiet… potrzeb psychicznych i fizycznych. Ekspozycji mentalności ludzkiej na nienaturalne sytuacje.
W gruncie rzeczy, jest to więc powieść o kruchości i ułomności ludzkiej natury. Rozprawa z zakresu psychologii i filozofii skrzętnie ukryta pod płaszczem sensacji. A może prawdy historycznej? I chęć jej ujawnienie.
W końcowych partiach, Kyra Galvan zabije Wam ćwieka. Uważajcie, bo lekturę zakończycie z większą ilością pytań niż odpowiedzi.


Tytuł: Niewyznane grzechy siostry Juany
Autorka: Kyra Galvan
Wydawca: Dom Wydawniczy Mała Kurka


Za egzemplarz serdecznie dziękuję DW Mała Kurka

Krzysztof Chmielewski



Komentarze