Zielona Sowa
nigdy nie kojarzyła mi się z literaturą fantasy. Raczej ze słownikami, jestem
bowiem dumnym posiadaczem Słownika
wydawców obcych, który wydała właśnie ta oficyna. Ewentualnie z książkami
dla dzieci. Okazuje się jednak, że literatura popularna, przeznaczona dla nieco
starszych czytelników – powoli zapełni księgarnię Sowy.
Okładka
najnowszej publikacji: Królestwa Nashiry.
Marzenie Talithy, nieco odstrasza swą banalnością i jaskrawością. Nie
zapominajmy jednak, że nie to jest podstawą do oceny treści w niej zawartej. A
ta jest ze wszech miar godna uwagi.
Licia Troisi,
znana już czytelnikom z Kronik świata
wynurzonego prezentuje swoje najnowsze dzieło. Samo jej nazwisko, dla
wielu, stanowi gwarancję jakości. Ja, przyznam szczerze, z jej twórczością zetknąłem
się po raz pierwszy. Jakie mam na ten temat zdanie?
Bardzo
pozytywne. Owszem, jak to w fantastyce bywa, niewiele jest tu rzeczy, które się
nie powtórzyły. Pomysł na fabułę jest dość prosty – W świecie, gdzie
niesprawiedliwość społeczna i niewolnictwo wiodą prym, gdzie podział na rasy i
kasty uniemożliwia funkcjonowanie pojęcia „wolność”, fundamenty rzeczywistości
zaczynają się chwiać. Okaże się bowiem, że rzeczywistość jaką znają mieszkańcy
Nashiry, może ulec zagładzie. Odkrywa to córka bezdusznego władcy, który za nic
ma otaczający go lud. Talitha, bo tak brzmi jej imię, będzie musiała zmierzyć
się z nie lada wyzwaniem. Konieczny będzie bund przeciwko panującemu porządkowi.
I niewielu uwierzy jej, że nie powoduje nią kaprys lub głupota.
Banał prawda?
Też tak sądziłem, dopóki mój wzrok nie spoczął na kartach powieści. Okazało się
bowiem, że ta prosta w gruncie rzeczy historia, porwała mnie ze sobą na kilka
godzin, sprawiając, że zapominałem o bożym świecie.
Wciągająca,
dynamiczna, pełna nagłych zwrotów akcji cieszy oko po lekturze nieco
spokojniejszych, wymagających głębszej analizy, tekstów Yossa i Joanny Bator.
To powinna być nie lada gratka, nie tylko dla fanów Licii Troisi, ale przede
wszystkim dla tych, który uwielbiają akcję pędzącą na łeb na szyję.
Tutaj nie
sposób się nudzić. Prędkość, z jaką rozwija się fabuła sprawia, że na
przestrzeni paru stron, obserwujemy kilka potyczek (w tym słownych), zabawnych
i mrożących krew w żyłach sytuacji oraz … sporo tego. I każdy w tym rogu obfitości
znajdzie coś dla siebie.
Do bohaterów,
jakich mamy okazję poznać, dość szybko się przywiązujemy. Czujemy to, co oni,
razem z nimi walczymy, przemierzamy pustynie i górskie szlaki. Są wyraziści i
dość precyzyjnie skonstruowani.
Nie ukrywam,
że lekka schematyczność powieści może nieco zmęczyć. Szczególnie tych, którzy
oczekują absolutnej świeżości… Tym, od razu powiem, że to nie jest możliwe. A
jak walczyć z poczuciem wtórności? Nawet delikatnym…? Jest na to rada. Należy
wyłączyć uszczypliwe myślenie i dobrze się bawić. W oczekiwaniu na kolejną
część, bo autorka serwuje nam otwarte zakończenie, można się przerzucić na ciut
„ambitniejsze” lektury.
Na chwilę
obecną, wolę się jednak relaksować przy lekturze powieści pani Troisi. Polecam
i Wam, Drodzy Czytelnicy.
Autor: Licia
Troisi
Wydawca:
Zielona Sowa (Za egzemplarz rec. serdecznie dziękuję!)
Stron: 400
Gatunek:
Powieść/ fantastyka
Ocena: 8/10
Krzysztof
Chmielewski
Komentarze
Prześlij komentarz