Coraz
bardziej mnie zadziwia polska literatura najnowsza. I moja własna nieuwaga, bo
o samej autorce wiele dobrych słów miałem okazję wcześniej słyszeć. Dopiero
uczelniany propozycjo-przymus skłonił mnie to sięgnięcia po Piaskową Górę Joanny Bator.
Choć zabrzmi
to banalnie, po kilkudziesięciu stronach, z trudem odwracałem wzrok ku innym
sprawom. Ta powieść (nie pierwsza, a trzecia, jaką napisała Bator - jeśli mnie
pamięć nie myli) jest obezwładniająca, absolutnie rewelacyjna i przykra.
Nie sądziłem,
że wizje PRL-u, które snuli nade mną rodzice, sąsiedzi i rodzina, pozornie
zabawne i nieco pieszczotliwe, można tak dobrze, tak realnie, tak namacalnie
ująć w ramach słowa pisanego. Czułem się tak, jakbym był tam, na tym miejscu, w
tych wsiach, blokowiskach, sklepach i zakładach. Nie przychodzi mi nic innego
do głowy, niż to, że autorka wplata między karty własne przeżycia. Ja nie mam
prawa pamiętać tamtych czasów (urodziłem się bowiem zimą 1989), ale obraz
wykreowany, lub może nawet odwzorowany w Piaskowej
Górze jest niezwykły. Precyzyjny zarówno w kwestii fizyczności opisywanej
rzeczywistości, tej szarości, bezosobowości świata Polski Ludowej, jak i w
ujęciu mentalności ludzkiej.
Ona będzie
najważniejsza. Zacznę od tego, że „reklamowano” mi tę powieść jako należącą do
nurtu feministycznego. Ja nic takiego, kajam się jeślim głupi, nie zauważyłem.
Chyba, że chodzi o motyw swoistej ewolucji kobiet, procesu wyzwalania się spod
„jarzma” męskiego (choć to trochę za mocne słowo, nie ma tu przesadnej, ba
nawet wyraźnej, męskiej dominacji nad partnerką), to się zgodzę, że można to do
tej szuflady wpisać.
Ważniejsze
jest jednak to, co w mojej opinii feministyczne nie jest, a mianowicie o sam
rozwój Polek (i całego społeczeństwa, które one symbolizują poniekąd).
Zobrazowany jest on w trzech etapach: babcia, matka i wnuczka oraz Wieś –
miasto/wieś – miasto. Kobiety, których losy śledzimy na ponad czterystu
stronach Piaskowej Góry wiele w swym
życiu przeżyły. Jedne przyjmowały to z pokorą, inne wprost przeciwnie. Z kury
domowej ewoluowały do pozycji równorzędnej lub dominującej. To niezwykle
istotne. Dziś to rzecz całkowicie normalna, a przynajmniej tak nam się wydaje.
Może też fakt,
że większość bohaterów to bohaterki, predestynuje Joannę Bator to tego, by uznana została za autorkę piszącą
we wspomnianym nurcie. Jeśli tak to ma wyglądać – to jestem za.
To też
powieść o uczuciach, pamięci, niestałości ludzkiej psychiki, niezdecydowaniu i
walce o przetrwanie. Każda z bohaterek ma inne priorytety, inne podejście do
świata. Ona wspomnienia. Choć łączy je pokrewieństwo, różnią się od siebie.
Choć nie do końca to akceptują. Każda z nich ma soje tajemnice, sprawki,
bolączki… I nie zawsze ich świat kręci się wokół mężczyzn.
Nie tylko
fabuła i krótka historia polskiej świadomości godna jest uwagi. Nie można pisać o
rzeczach ważnych pisząc nieumiejętnie. Język autorki Japońskiego wachlarza to coś co przeraża, bawi i uczy zarazem. Pisarka
obdarzona jest niebywałym słuchem i pamięcią. Język jakim się posługuje zawiera
w sobie nie tylko czar przykuwania uwagi. Wpleciono w niego masę kontekstów:
politycznych, kulturowych, literackich… Są tu krypto-cytaty, lokowania dawno
nieistniejących produktów, kształtne i bujne frazeologizmy. Mało kto piszę w
sposób tak eklektyczny jak Joanna Bator. A przynajmniej robi to w Piaskowej Górze (bo za kolejne powieści
zabiorę się za jakiś czas).
Na
marginesie, można by się też pokusić o to, by dodać tę powieść do literatury
małych ojczyzn. Pisarka bowiem opisuje nam swoje rodzinne miasto – Wałbrzych. Nie
jest czarno-biały. Choć nieco brudny i wyliniały od żółci wylewającej się z
ludzi…
Tak więc
wdrapując się na Piaskową Górę nie
warto iść najłatwiejszym szlakiem. Czasem opłaca się na chwilę zboczyć lub
zatrzymać. Zastanowić, zadumać i pokontemplować. Można bowiem zajść o wiele
dalej niż się pierwotnie zakładało.
Polecam
serdecznie. To jedna z najlepszych powieści, jakie w życiu czytałem.
Tytuł: Piaskowa Góra
Autorka:
Joanna Bator
Stron: 488
Wydawca: W.A.B., 2011
Gatunek: Powieść
Ocena: 10/10
Krzysztof Chmielewski
Komentarze
Prześlij komentarz