Recenzja II - "Homo bimbrownikus" A. Pilipiuk (opublikowana na mormegil.bloog.pl dnia 14.07.11 r.




Tak to już u mnie jest, że na niektóre rzeczy trafiam dopiero po czasie. Cykl o Jakubie Wędrowyczu trafił w me ręce kilka lat po tym jak niemal wszystkie jego elementy zostały przelane na papier i wydane. Pomijam fakt, iż pierwsze opowiadanie (Hiena), w którym ten arcy-dziwaczny osobnik się pojawia, na świat dzienny wypełzło na łamach „Feniksa”, gdy byłem w wieku lat siedmiu(1996), a wtedy z literaturą niewiele miałem wspólnego. Pierwszy, konkretny tom opowiadań, legendarne już, co tu kryć, Kroniki Jakuba wędrowycza chwyciłem dopiero na studiach.



Mniej więcej w 2009 roku wkroczyłem do pijackiej, pilipiukowej Nibylandii, zapyziałych Wojsławic – miejsca gdzie pieprz rośnie i diabeł mówi dobranoc. Od tamtej pory przerzuciłem setki stron kolejnych tomów, kolejno Czarownika Iwanowa, Weźmiesz czarno kure…, Zagadki Kuby Rozpruwacza i Wieszać każdy może, które dosłownie przeciekły mi przez palce. Pierwsze trzy tomy to pozycje, które sprawiły, że przychylniejszym okiem spojrzałem na polską literaturę najnowszą. Zawierają w sobie taki ładunek sarkastycznego, ironicznego i zabójczego zarazem humoru jakiego wcześniej nie sposób było spotkać. Każde z opowiadań wprowadzało kolejne, nowe postaci, sytuacje i burze oklasków z mojej strony. Wprost nie można się było oderwać. Kolejne dwa tomiska dobre, zaczynało się wyczuwać „zmęczenie materiału”. Spora część zawartości była wtórna. Nie zmieniało to faktu, że znaleźć tam można prawdziwe perełki.

Homo bimbrownikus to zbiór zamykający cykl wojaży Jakuba Wędrowycza. Spodziewałem się, że nie dorówna pierwszym trzem częściom, ale na szczęście trzyma całkiem przyzwoity poziom. To doskonałe zwieńczenie historii jednej z najszerzej rozpoznawalnych postaci literatury polskiej ostatnich 20 lat. Nic więcej już nie trzeba! To temat wystarczająco wyeksploatowany przez autora. Książka ta zawiera cztery teksty, trzy z nich to dość małych rozmiarów opowiadania - Ostatnia misja Jakuba, Cyrograf i Ochwat oraz „powieść-nowela” Homo bimbrownikus. Utrzymana w stałym, rubasznym i ciętym stylu 200-stronicowa powiastka o nowym „gatunku” człowieka to jedną z lepszych rzeczy jakie wyszły spod pióra Pilipiuka w ostatnim czasie. Autor cyklu Oko jelenia mimo iż – nie ukrywajmy tego – pisze codziennie, bo też takie są powinności (i przyzwyczajenie) wobec wydawcy, nie popada jakoś specjalnie w grafomanię. Cały czas utrzymuje się na stałym, sobie tylko przynależnym poziomie, zarówno w prowadzeniu narracji jak i budowaniu fabuły.



Jakie są perypetie Wędrowycza w ostatnim tomie przygód? W sumie takie jak zawsze. Nasz bimbrownik po raz kolejny ratuje świat i przyjaciół przez demonami, neandertalskiego pochodzenia szamanami i przestępcami maści wszelakiej. Przy tym, ze znaną, jedyną w swym rodzaju gracją i nutą subtelnej afirmacji komentuje otaczająca go rzeczywistość. Trochę żal ściska, że brak tu strzyg, wampirów i upiorów w ilościach hurtowych, tak często występujących w pierwszych tomach. Akcja nie jest też tak urywana, gibka i zwrotna, ale po tylu zapiasanych stronach ciężko o "totalny" powiew świeżości.



Zawsze sprawny, gotowy do boju, pijatyki i niezobowiązującego seksu. Jak Popeye szpinakiem tak Jakub wszystkim co ma jakąkolwiek zawartość alkoholu zasilający swój umysł i ciało, stanowi genialny przykład antybohatera, mrocznego herosa, szarą, a właściwie „perłową” eminencję wśród całej zgrai świato-obrońców polskiej i niepolskiej literatury. Jak obleśny, sprawiający wrażenie głupkowatego, zapijaczonego dziada spod kiosku, pałętający się po okolicy w potarganych łachach, jedzący psy i posiadający moc generowania bimbru z każdej znanej człowiekowi materii osobnik może być niepokonanym międzywymiarowym i wędrującym w czasie wojownikiem? Power Rangers połączone z Fantastyczną Czwórką i X-menami to przy Wędrowyczu i jego kumplach: Semenie Korczaszko i Józefie Paczence niemal przedszkolaki. To wszystko chyba tylko w dziwacznym świecie Pilipiuka.



Wypadało by jakoś moje wywody podsumować. Homo bimbrownikus jak i cały cykl książek o naszym egzorcyście-amatorze i rzekomej hienie cmentarnej to pozycje mocne i lekkie zarazem, nie są przeznaczone dla każdego. Zawierają sporo kontekstów politycznych, popkulturowych, literackich czy religijnych. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest to lektura tylko dla wymagających czytelników. To coś dla ludzi, którzy mają pewien dystans do siebie, świata, kultury i posiadają jako taką wiedzę ogólną. Dla przeciętnego Kowalskiego będzie to, tak jak Shrek – „kupa zabawy”, świetna powiastka przygodowa, nieco brutalna ale pozbawiona głębszej refleksji. Tak też jest. Dla kogoś, kto wychwyci – czasem subtelne – aluzje i odniesienia intertekstualne, świat Jakuba Wędrowycza nie będzie tak banalny, jednowymiarowy i opierający się na szybkiej akcji i rubasznym, perwersyjnym humorze.



Autor: Andrzej Pilipiuk
Tytuł: Homo Bimbrownikus 
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2009
Stron: 360



Krzysztof "mormegil" Chmielewski

Komentarze