Wiersze Ewy
Kuciel mają, jakby to powiedzieć, dość oczywistą formę i przesłanie. Nie
zawsze, ale odnoszę wrażenie, że w większości przypadków. Autorka bawi się
nieco słowem, jednak nie są to teksty, których treść byłaby dla nas
niedostępna.
Pisze o
sobie, otaczającym ją świecie. Komentuje sprawy aktualne – jak nasza
świadomość, niezależność na tle Europy. Nasza suwerenność myślowa. I
przynależność do społeczności (Pytania).
Rozprawia też o tematach uniwersalnych. Wyznaje nam swoje rozterki, poucza nas
jak żyć… A przynajmniej daje nam dobre rady (Rodzina). Czy je przyjmiemy – nasza sprawa.
Pod
płaszczykiem ulotnego, żartobliwego języka ukrywa problemy natury
egzystencjalnej – miłość, upływ czasu, pamięć, obecność bliskich w naszym
życiu… Uczciwość, wierność ideałom. Częstochowskie rymy, gdy wczytać się
głębiej, nie rażą aż tak, jak można się tego spodziewać. Pierwsze wrażenie
banalności, ustępuje zrozumieniu, akceptacji tego typu poetyki. No bo po co w
zawiły sposób wyrażać proste (i nie tylko proste) myśli? Tekst nie misi być
ciężki. Może być swobodny jak fraszka. A do tego gatunku zaliczyłbym kilka
utworów jakie mogłem tu znaleźć.
W swych
wierszach autorka zawiera swoją receptę na życie. Nie zawsze bezpośrednio. Czasem
jednak wprost (Na co dzień). Powołuje
się na własne doświadczenia, dając nam nieco intymniejszy obraz swej
twórczości.
Nie wiem, czy
to teksty pisane z namysłem i namaszczeniem, dopracowane w każdym calu i w
wersji absolutnie ostatecznej, czy raczej pisane pod wpływem chwili i tak
pozostawione. Podejrzewam, że ta druga opcja jest prawdopodobna przynajmniej w
części tych wierszy. Dlaczego? trochę tu zgrzytów i nieporadności. Gubi się
czasem rytm, jaki powinien być tekstom nadany. By je nieco upłynnić, wspomóc
czytelnika w lekturze. A tak w kilku przypadkach traci się rozpęd pierwszych,
kształtnych wersów, tempo zaczyna koziołkować… Osobiście uważam, że jak już
bierzemy się za rym – to liczba i akcentów powinna się zgadzać. Nie zawsze się
to udaje pani Kuciel. Na całe szczęście – te utwory zdają się być w
mniejszości.
Dominuje tu
atmosfera konfrontacji ze światem. Chęci wykrzyczenia mu swoich racji. Wyzwania
na pojedynek. Obojętności, a zarazem pewnego przytłoczenia. Co rusz pojawia się
motyw samotności, walki ze światem, którą tylko my sami możemy stoczyć.
Wreszcie tego, że nasze wysiłki i tak Pojda na marne w starciu z upływającym
czasem (Znaczenia).
Banał miesza
się z głębią. Fraszka z poezją filozoficzną. Eros z Tanatosem.
To sprawia,
że tomik nie jest do końca spójny. A może jednak… od wierszy zaangażowanych
przechodzimy do prywatnych wyznań. Od obecności drugiej osoby, do jej odejścia.
I nagle znów – poezja polemizująca z rzeczywistością: polityką, religią,
rynkiem pracy… trochę to mało spójne…
Najciekawsze
jest to, ze tytuł tego zbioru to: Wiersze
Tom I. A więc zapowiedź! Jeśli mogę coś zasugerować – to utworzenie cykli.
Zebrać teksty spójne tematycznie i podzielić tom na części. Bo nie wiem, czy
doszukiwać się sensu w całości, czy uznać to za zbiór utworów napisanych na
przestrzeni lat.
Tomik przeciętny
raczej. Mnie przynajmniej nie chwycił za
serce. Jest tu kilka „perełek”, ale dominują teksty, które nie do końca mnie pociągają.
Ale to tylko
moja opinia… Proszę się nie sugerować.
Tytuł: Wiersze.Tom I.
Autorka: Ewa Kuciel
Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza, 2012
Stron: 50
Komentarze
Prześlij komentarz