Kiedy
proponowano mi tę książkę dostałem informację, iż jest to coś, co ma szansę
zastąpić, czy też raczej kontynuować tradycję Pana Samochodzika. I choć nie dawałem wiary, że ktoś będzie w
stanie dorównać Zbigniewowi Nienackiemu (i kilku jego następcom, którzy
prezentowali, w większości, dość dobry poziom. Starczy wspomnieć nazwisko
Olszakowski), postanowiłem sprawdzić, czy warto zawiesić oko na twórczości
Agnieszki Stelmaszyk. Warto, Drodzy Czytelnicy. Tyle tytułem wstępu, jeśli
pozwolicie.
Zaginiony Klucz do Asgardu, to szósty
tom cyklu Kroniki Archeo. Na
szczęście wątki fabularne są tak skonstruowane, że każdą część można czytać
niezależnie. Stąd recenzja szóstego, a nie pierwszego tomu. Opowiada o
przygodach młodych „detektywów” – Ani i Bartka Ostrowskich. Rozwiązywali już zagadki
dotyczące Skarbu Atlantów, byli w Egipcie, Japonii i jeszcze kilku miejscach. Z
każdej afery wychodzili bez szwanku i bagażem nowych doświadczeń. Tym razem
szukają klucza do legendarnej krainy – Asgardu, który dawno dawno temu, gdzieś
na polskim wybrzeżu ukrył jarl wikingów. Czy im się uda? Ja nie zdradzę…
Choć nie
czytałem poprzednich części cyklu, pozwolę sobie wyrazić aprobatę dla tych
publikacji. I tej konkretnej, z jaką miałem przyjemność się zapoznać, a która,
mam nadzieję, nie odstaje jakością od pozostałych. Sam fakt wydania kolejnego
tomu, a i siódmy jest już prawie gotowy, świadczy o tym, że na Kroniki Archeo jest popyt. I dobrze, bo
brakuje takich książek, a przynajmniej ja nieczęsto je spotykam.
To
młodzieżowa powieść detektywistyczno-przygodowa. Nie znaczy to jednak, że
czytelnicy z większym stażem życiowym nie mogą po nią sięgnąć. Napisana jest
sprawnie, z pomysłem, choć… czuć wyraźnie, do kogo książka jest skierowana.
Widać to na przykładzie słownictwa, w którym brak wulgaryzmów (tak typowych dla
tego typu historii i dzisiejszej kultury popularnej), mocniejszych scen
obyczajowych i przemocy (którymi epatuje współczesna kultura, nawet ta
dedykowana najmłodszym) oraz głębszych, niezrozumiałych dla nieletniego
podtekstów.
Jest za to
sporo akcji, humoru i elementów dydaktycznych. Idealna kompozycja dla
czytelnika, który wkracza w świat literatury. Dostajemy więc do ręki grzeczną,
opartą na dość prostym schemacie fabularnym powieść. Ale równocześnie zgłębiamy
historię ciekawą, dynamiczną i wciągającą. Na marginesach kilku stron
zamieszczono stosowne przypisy, tłumaczące konkretne pojęcia i terminy
pojawiające się w tekście. Przyznam, że i ja, nie o wszystkich tych rzeczach
wiedziałem. Tak więc bawiąc uczymy się, a ucząc – bawimy.
Stelmaszyk
faktycznie kontynuuje tradycję zapoczątkowaną przez Nienackiego. Jej powieść
swą łagodnością, humorem i tematyką – wszak Ania i Bartek Ostrowscy, to młodzi
archeolodzy z detektywistycznym zacięciem – powinny zainteresować tych, którzy
łakną ciekawej lektury. I młodych, o czym już wspomniałem, bo edukacja kuleje,
statystyki dotyczące czytelnictwa spadają, a oni są przecież naszą
przyszłością. Niech czytają wartościowe rzeczy.
Polecam więc Kroniki Archeo i mam szczerą nadzieję,
że ich lektura Państwa nie zawiedzie. Ja tymczasem, szukam pozostałych tomów w
bibliotekach… I czekam na część siódmą!
Tytuł: Kroniki Archeo. Zaginiony klucz do Asgardu. Info o książce <<klik>>
Autorka:
Agnieszka Stelmaszyk
Stron: 252
Gatunek:
powieść przygodowa, młodzieżowa, z elementami prozy detektywistycznej
Wydawca:
Zielona Sowa, której bardzo dziękuję za egzemplarz do recenzji!
Krzysztof
Chmielewski
Rzeczywiście, ten tom nie odstaje poziomem od poprzednich części, choć wątek fantastyczny pojawia się po raz pierwszy. Rzadko zdarza się, by cała seria była dobra i na równie wysokim poziomie, a tu właśnie tak jest. Polecam poprzednie tomy Kronik Archeo.
OdpowiedzUsuńUff, cieszę się, że moje przypuszczenia okazały się słuszne. Chyba mam szczęście do ciekawych publikacji.
OdpowiedzUsuń