Krakowskie Targi Książki... z pierwszą wizytą

Mój pierwszy raz...


Pierwszy raz udało się dotrzeć na krakowskie Targi Książki. Niestety, ze względu na nawał pracy mogłem się pojawić jedynie w sobotę. Od samego rana do późnych godzin popołudniowych krążyłem pomiędzy stoiskami szukając ciekawych publikacji, nowości wydawniczych, konkursów z nagrodami, gratisów ;P, oraz tego co przyciąga najwięcej ludzi - autorów.


Pozazdrościć...

Spędziłem w hali około 5 godzin, a moje oko zarejestrowało więcej postaci ze świata literatury, niż normalnie w ciągu miesiąca pojawia się w sieci www. Byli: Anna Dymna, Wojciech Cejrowski, Jakub Ćwiek, prof. Bartoszewski, Ewa Wachowicz, Szczepan Twardoch, Zygmunt Miłoszewski... A to początek listy.




Pojawiły się moje ulubione wydawnictwa: Fabryka Słów, Zielona Sowa, DodoEditor, WAB (i cała grupa Foksal), Nasza księgarnia, Wyd. Dolnośląskie (grupa Publicat), Claroscuro i Czarna Owca. A ile nowych, nieznanych tworów... Jeden kontakt jest, więc na łamach Kanciapy pojawią się niebawem bajki!

Udało mi się chwilkę porozmawiać z Andrzejem Pilipiukiem, do którego ustawiała się spora kolejka... i chyba sprawiła mu przyjemność podetknięta przeze mnie Hiena opublikowana niegdyś w czasopiśmie Fenix. Na marginesie - to była jego pierwsza publikacja o Jakubie W. Zdjęcie obowiązkowo jest!


Pułapkę Tesli podpisał Andrzej Ziemiański, a kilkadziesiąt metrów dalej sekund parę zabrałem Rafałowi Bryndalowi (aha, Chimera szuka recenzentów, warto próbować).

Spotkałem znajomych z katowickiej Komiksiarni, której ofertę polecam! Kto wie, czy nie pojawią się tam i lekcje j. koreańskiego.

Oprócz zakupów, pstrykania fotek i szukania miejsca, gdzie można przycupnąć - udało mi się wepchnąc na kilka prelekcji. Podsłuchiwałem wykładów o kulturze kaszubskiej, historii oraz o self-publishingu (Wydaje.pl)


Co na "nie"

Niestety, nie wszystko w Krakowie zagrało tak, jak się tego spodziewałem. I nie chodzi o odwołane spotkania (a i takie się zdarzały). Przede wszystkim, w przyszłym roku należy zwrócić uwagę na temperaturę panującą wewnątrz hali. Było duszno, bardzo duszno. Rzesze ludzi przelewające się przez wąskie korytarze między stoiskami, dość mocno nagrzewały powietrze. Wentylacja nie dawała rady. 

O drugiej rzeczy już wspomniałem - wąskie przejścia. W Katowicach byłyby idealne... bo i u nas mniej ludzi wiedziało o tej imprezie, jednak w Krakowie trzeba się było przepychać, co ruch kogoś przepraszać lub skrzyczeć. Za  mało miejsca, jak ta takie tłumy. 


"Podsumowanie"


Ni mniej, ni więcej - święto czytelników, autorów i wydawców. 

Pojawiły się tysiące ludzi, ale nie ma się czemu dziwić, bo czekało na nich kilkudziesięciu autorów i kilkuset wystawców... Ogromne przedsięwzięcie i żałuję niezmiernie, że zabawiłem tam tak krótko.

Za rok też się pojawię, to wiem na pewno. I tym razem spędzę tam o wiele więcej czasu. Krakowskie targi godne są polecenia i zazdrości. Wielka inwestycja pokazująca, że czytelników wcale nie ubywa!!!


 Tłumy...

 Zagraniczni goście... jedni z wielu!


 Marek Kamiński (z lewej)

Komentarze