Okres ochronny dla książek... co to będzie?

Całkiem niedawno na portalu Hatak przeczytałem artykuł dotyczący planów wprowadzenia w Polsce tzw. "okresu ochronnego" dla książek.


W ogólnym ujęciu, chodzi o to, że w określonym czasie od ukazania się publikacji, nie można jej sprzedawać w cenie niższej niż okładkowa.

Pytanie, czy coś takiego ma w Polsce rację bytu?
W kraju, gdzie zapowiada się ostatnio przeznaczenie miliarda PLN na promocję czytelnictwa?

I tu zaczynają się schody...

Plusem na pewno może być (bo nie musi, a po głębszym namyśle na pewno tak nie będzie), fakt iż wyższe ceny przyniosą większe zyski. Zdeterminowani klienci, pozbawieni możliwości korzystania z licznych promocji, kupią książki i tak i tak. 

Jedak większość zwróci uwagę na ogromne wady tego systemu. Zyskają przede wszystkim dystrybutorzy, głownie Empik i Matras, czyli największe sieci sprzedaży. Bajania o tym, że małe księgarnie sobie na tym odbiją, to tylko prognozy.

Specem w tej materii nie jestem, ale pamiętam, że ceny książek właśnie dzięki wielkim sieciom księgarskim dawno już przekroczyły cenę 30 zł, co dla wielu (w  tym i skromnego redaktora Literackiej Kanciapy) znacznie utrudnia dostęp do nowości (ile można sępić u wydawców). Polacy podobno mało czytają... Stała cena, odarta z rabatów skutecznie odstraszy od nazwisk mniej znanych autorów. Główny nurt (tak, wiem jak to brzmi) się utrzyma jako tako, choć krążą plotki, że też nie ma już tak dużych wpływów co jeszcze dwa/trzy lata temu (gdy wprowadzali wyższy podatek vat).

Czy "okres ochronny" nie będzie przypadkiem oznaczał braków promocji na Targach, kiermaszach, wyprzedaży, cen promocyjnych w sprzedaży wysyłkowej jakie robiła Fabryka.pl, Selkar czy Gandalf?
A co kiedy dostanę książkę od wydawcy i postanowię ją sprzedać na allegro? Za powiedzmy, pół ceny?

W głowie mi się nie mieści, a już na pewno w portfelu, że ktoś może się zgodzić na coś takiego. 

Ktoś mnie oświeci i wytłumaczy, czy na prawdę jest to dobre rozwiązanie? Czy tylko skromnemu blogerowi (i czytelnikowi) się zdaje, że zostanie oskubany z kasiory kolejną podwyżką?


Komentarze

  1. Idiotyzm. Owszem, jest dosłownie parę pozytywnych stron, ale minusy tutaj przeważają! Wysokie ceny książek i jeszcze jakaś kretyńska ochrona... Niech później nie narzekają, że poziom czytelnictwa w Polsce jest bardzo niski. Nie wszystkie biblioteki są dobrze wyposażone, a i tak wielu czytelników woli zakupić książkę i mieć ją na własność. Pogratulować pomysłu.

    OdpowiedzUsuń
  2. W rzeczy samej.
    Jeśli coś takiego zyska w oczach naszych polityków, możemy się spodziewać nie lada kłopotów. Nie tylko finansowych.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz