Mariusz Urbanek gościem Michała Jagiełły. Relacja z kolejnego Salonu Literackiego

Marcowe wydanie Salonu Literackiego Michała Jagiełły, choć dość krótkie, okazało się nie gorsze od poprzednich. Gościem spotkania był Mariusz Urbanek, publicysta, pisarz, autor licznych biografii oraz szef działu publicystyki i historii w miesięczniku „Odra”.

Nie zabrakło pytań o powołanie. Zawodowe, rzecz jasna. Okazuje się bowiem, że powszechnie znany jako autor, z wykształcenia jest prawnikiem. Jak sam wspomniał „już na drugim roku” wiedział, że nie będzie szukał pracy w zawodzie. Wyznał, iż od zawsze fascynowało go słowo mówione i pisane. W czasach studenckich współpracował z żakowskimi gazetkami. Następnie pisywał w „itd.” „Przeglądzie Tygodniowym”, „wprost”, „Polityce”, był redaktorem „wieży ciśnień”, specjalnego dodatku „Gazety Wyborczej” (wydanego we Wrocławiu)… Wymieniać można długo.


Pierwszą książką sygnowaną jego nazwiskiem (wydaną w roku 19880) była Polska jest jak obwarzanek. To miały być słowa samego Józefa Piłsudskiego, pochodzące ze zdania: „Polska jest jak obwarzanek. Wszystko co najlepsze na Kresach, a w środku pustka”. Dotyczy ona Ustawy o ochronie Imienia Józefa Piłsudskiego (z dnia 7 kwietnia 1938 r.) i sporów jakie wokół niej się rozgrywały.

Kolejne ksiązki Urbanka, takie jak Wieniawa. Szwoleżer na pegazie, Zły Tyrmand czy Kisiel, zyskały spore uznanie nie tylko w oczach krytyków literackich, ale też przeciętnych czytelników. W przypadku biografii pisarzy, nie zawsze idzie to ze sobą w parze.

W czasie rozmowy z Michałem Jagiełłą i uczestnikami Salonu, Urbanek opowiedział także o próbach wydania książki Broniewski. Miłość, wódka, polityka, którą to po wielu staraniach udało się opublikować w wydawnictwie Iskry. Rynek nie był gotowy na pozycję traktującą o „komuchu”, autorze, który podporządkował się partii. Raczej się o nim nie mówiło. Jednak warszawskie wydawnictwo po zbadaniu zapotrzebowania czytelniczego zgodziło się na druk… Co więcej, okazało się, że powszechne opinie o Broniewskim nijak się mają to oczekiwań czytelników i równocześnie pojawił się wybór jego tekstów (z przedmową M. Urbanka).

Pisanie biografii, bo na tym skupiała się spora część spotkania, to dla Urbanka praca porównywalna z zawodem detektywa. Autor bada ślady, poszlaki, podejmuje tropy. Które nie raz, nie dwa wywiodą go w pole. Musi sprawdzić wszystko, co jest dostępne. Zachwycał się, a równocześnie wyklinał wdowę po Broniewskim za obfite archiwum, które znalazł w jej domu.


Co dość istotne, Urbanek nie zajmuje się tym z musu, nie przyciska go rynek wydawniczy. Nie jest biografem etatowym, a pasjonatem, który robi to co lubi. Pisze o tych, którzy go fascynują. A że przy okazji książki sprzedają się przyzwoicie (jeśli dobrze pamiętam, Broniewski. Miłość, wódka, polityka ma już siódmy dodruk), to tylko pozazdrościć.

Choć ostatnie książki – m.in. Tuwim. Wylękniony bluźnierca, Brzechwa nie dla dzieci – ukazały się w roku ubiegłym (w tym nakładem wydawnictwa Iskry), autor myśli już o biografii Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.

Kolejne spotkanie w ramach Salonu Literackiego już 9 kwietnia. Wtedy to Benedyktynka ugości Macieja Mieleckiego, poetę, scenarzystę i współtwórcę Instytutu Mikołowskiego.

Salon Literacki Michała Jagiełły odbył się 19 marca 2014 roku w Bibliotece Śląskiej (sala Benedyktynka).


Tekst ukazał się 21.03. 14 r. na łamach serwisu www.PortalKatowicki.pl 

Krzysztof Chmieleski

Komentarze