Po Animachinie... (relacja dla PortalKatowicki.pl)


Sprzed tygodnia ;)
Było bosko!

Jedynym mankamentem tegorocznej Animachiny było to, że zbyt wiele rzeczy działo się równocześnie. W takich chwilach człowiek żałuje, że nie posiada super mocy pozwalającej kontrolować czas i przestrzeń – ewentualnie umiejętności rozdwojenia się, by chłonąc więcej i więcej.

Pod budynkiem Państwowej Szkoły Budownictwa pojawiłem się kilka minut po godzinie 10. Już wtedy Ne terenie placówki spotkać można było sporą grupę ludzi zainteresowanych tym, co się dzieje na konwencie. A cały czas dochodzili nowi.


W sali gimnastycznej rozstawiły się stoiska wydawców i sklepów w komiksami, grami oraz gadgetami (m.in. OGR, Komiksiarnia, Irugami czy Game Over), na które z początku przypuszczono prawdziwe oblężenie. Dopiero gdy na dobre rozhulały się warsztaty, ludzie zaczęli się powolutku rozchodzić.
Co rusz natrafiało się na kogoś w fikuśnym przebraniu. Zza rogu wyszedł Tobi, Pain, tu mignął Kakuzu czy Kakashi. Z innej strony pojawiali się Minato Kamikadze, Jason z Piątku 13#... Sporo było też postaci bliżej mi nie znanych… (Znak, że pora nadrobić zaległości). Wielu miało stroje przygotowane własnoręcznie, opracowane lepiej lub gorzej, a znaleźli się i tacy, którzy przebranie zamówili w specjalnych sklepach.




Z rozkładem zajęć krążyłem od sali do sali uczestnicząc w warsztatach tanecznych (jako fotograf, nie tancerz!), czy wykładzie poświęconym animacji japońskiej i powstaniu tak popularnego dziś anime. Do bardzo ciekawych należało spotkanie dedykowane mniej znanym ekranizacjom komiksów. Tu pojawiały się takie tytuły jak Kot Rabina, lekko obleśna humorystyczna opowiastka o przemądrzałym czworonogu-erotomanie, toczącym filozoficzne dysputy ze swoim właścicielem. Prowadzący wspominała też m.in. o pierwszych ekranizacjach superbohaterskich, gdzie pojawił się Kapitan Marvel. Dobrze było sobie przypomnieć niektóre produkcje. Na marginesie przyznam, że część z nich swobodnie mogłaby konkurować z mocno uproszczonym kinem współczesnym nastawionym przede wszystkim na efekty specjalne.

Około godziny 12 wymknąłem się do Beceku, gdzie w ramach Animachiny Open (tu wejść można było za darmo!) odbywały się niektóre spotkania autorskie i panele dyskusyjne. Tu też o godzinie 18 ruszył konkurs cosplay, o którym napiszę na chwilę.


Mniej więcej sto osób pojawiło się na spotkaniu z Jakubem Dębskim, twórcą takich komiksów jak Duże ilości na raz psów i youtuberem odpowiedzialnym za Okruchy ogarniętości (i wiele innych osobliwych tworów).

O wiele mniej ludzi – a szkoda – przyszło na kolejne spotkanie, na którym zaprezentowali się bracia Marcin i Przemysław Surmowie. Graficy, animatorzy, graficy, scenarzyści… których działania warte są szerszej uwagi.

Kolejne godziny spędziłem na bieganiu w te i we w tę, od Szkoły, do Centrum Kultury uszczknąwszy jeszcze z kilku zajęć. Paradą wspomnień był wykład poświęconym infantylizacji (trudne słowo) animacji amerykańskiej, na którą od lat narzekam. Uproszczenie kreski, spłycenie fabuły (lub jej praktyczne wyeliminowanie) oraz transformacja dorosłych superbohaterów w ich dziecięce odpowiedniki, to główne zarzuty jakie pojawiły się podczas tego spotkania, z którymi się w zupełności zgadzam. Wiele projektów straciło bardzo wiele na tych „przeróbkach”. Na niektóre nie da się patrzeć, mając w pamięci klasyczne wersje.

Na koniec… przynajmniej mojej obecności na Animachinie… cosplay! Sala główna BeCeKu pełna, niemal wszystkie miejsca zajęte, pod sceną kilkunastu fotografików, kamery, błyskają flesze, rozlegają się krzyki, śmiechy, rozbrzmiewa muzyka… Około 40 zgłoszonych solistów, par i grup odgrywało scenki oraz prezentowało wykonane własnoręcznie (taką mam przynajmniej nadzieję) stroje. Na scenie kawalkada postaci: Trunks, Bulma, Zelda, bohaterowie Leaugue of Legends, Tony Starck, Beattlejuice, Alice… Długo można wymieniać.

Organizatorzy pokazali, że są w stenie – po raz drugi – zorganizować świetną, multidyscyplinarną imprezę. Atrakcji było sporo, panele prowadzone były w sposób rzeczowy i ciekawy (choć nie wszystkie), a frekwencja ich samych chyba lekko zaskoczyła (podsłuchałem kilka rozmów… ale cicho sza!).

Za rok też jadę.

*
Konwent Animachina odbył się w Bytomiu w dniach 19-20.07.14 r.



Krzysztof Chmielewski



Komentarze

Prześlij komentarz