Było bosko!
Jedynym mankamentem tegorocznej Animachiny
było to, że zbyt wiele rzeczy działo się równocześnie. W takich chwilach
człowiek żałuje, że nie posiada super mocy pozwalającej kontrolować czas i
przestrzeń – ewentualnie umiejętności rozdwojenia się, by chłonąc więcej i
więcej.
Pod budynkiem Państwowej Szkoły Budownictwa
pojawiłem się kilka minut po godzinie 10. Już wtedy Ne terenie placówki spotkać
można było sporą grupę ludzi zainteresowanych tym, co się dzieje na konwencie.
A cały czas dochodzili nowi.
W sali gimnastycznej rozstawiły się stoiska
wydawców i sklepów w komiksami, grami oraz gadgetami (m.in. OGR, Komiksiarnia,
Irugami czy Game Over), na które z początku przypuszczono prawdziwe oblężenie.
Dopiero gdy na dobre rozhulały się warsztaty, ludzie zaczęli się powolutku
rozchodzić.
Co rusz natrafiało się na kogoś w fikuśnym
przebraniu. Zza rogu wyszedł Tobi, Pain, tu mignął Kakuzu czy Kakashi. Z innej
strony pojawiali się Minato Kamikadze, Jason z Piątku 13#... Sporo było też postaci bliżej mi nie znanych… (Znak,
że pora nadrobić zaległości). Wielu miało stroje przygotowane własnoręcznie,
opracowane lepiej lub gorzej, a znaleźli się i tacy, którzy przebranie zamówili
w specjalnych sklepach.
Z rozkładem zajęć krążyłem od sali do sali
uczestnicząc w warsztatach tanecznych (jako fotograf, nie tancerz!), czy
wykładzie poświęconym animacji japońskiej i powstaniu tak popularnego dziś
anime. Do bardzo ciekawych należało spotkanie dedykowane mniej znanym
ekranizacjom komiksów. Tu pojawiały się takie tytuły jak Kot Rabina, lekko obleśna humorystyczna opowiastka o przemądrzałym
czworonogu-erotomanie, toczącym filozoficzne dysputy ze swoim właścicielem.
Prowadzący wspominała też m.in. o pierwszych ekranizacjach superbohaterskich,
gdzie pojawił się Kapitan Marvel. Dobrze było sobie przypomnieć niektóre
produkcje. Na marginesie przyznam, że część z nich swobodnie mogłaby konkurować
z mocno uproszczonym kinem współczesnym nastawionym przede wszystkim na efekty
specjalne.
Około godziny 12 wymknąłem się do Beceku,
gdzie w ramach Animachiny Open (tu wejść można było za darmo!) odbywały się
niektóre spotkania autorskie i panele dyskusyjne. Tu też o godzinie 18 ruszył
konkurs cosplay, o którym napiszę na chwilę.
Mniej więcej sto osób pojawiło się na
spotkaniu z Jakubem Dębskim, twórcą takich komiksów jak Duże ilości na raz psów i youtuberem odpowiedzialnym za Okruchy ogarniętości (i wiele innych
osobliwych tworów).
O wiele mniej ludzi – a szkoda – przyszło na
kolejne spotkanie, na którym zaprezentowali się bracia Marcin i Przemysław
Surmowie. Graficy, animatorzy, graficy, scenarzyści… których działania warte są
szerszej uwagi.
Kolejne godziny spędziłem na bieganiu w te i
we w tę, od Szkoły, do Centrum Kultury uszczknąwszy jeszcze z kilku zajęć. Paradą
wspomnień był wykład poświęconym infantylizacji (trudne słowo) animacji
amerykańskiej, na którą od lat narzekam. Uproszczenie kreski, spłycenie fabuły
(lub jej praktyczne wyeliminowanie) oraz transformacja dorosłych superbohaterów
w ich dziecięce odpowiedniki, to główne zarzuty jakie pojawiły się podczas tego
spotkania, z którymi się w zupełności zgadzam. Wiele projektów straciło bardzo
wiele na tych „przeróbkach”. Na niektóre nie da się patrzeć, mając w pamięci
klasyczne wersje.
Na koniec… przynajmniej mojej obecności na
Animachinie… cosplay! Sala główna BeCeKu pełna, niemal wszystkie miejsca
zajęte, pod sceną kilkunastu fotografików, kamery, błyskają flesze, rozlegają
się krzyki, śmiechy, rozbrzmiewa muzyka… Około 40 zgłoszonych solistów, par i
grup odgrywało scenki oraz prezentowało wykonane własnoręcznie (taką mam
przynajmniej nadzieję) stroje. Na scenie kawalkada postaci: Trunks, Bulma, Zelda,
bohaterowie Leaugue of Legends, Tony Starck, Beattlejuice, Alice… Długo można
wymieniać.
Organizatorzy pokazali, że są w stenie – po
raz drugi – zorganizować świetną, multidyscyplinarną imprezę. Atrakcji było
sporo, panele prowadzone były w sposób rzeczowy i ciekawy (choć nie wszystkie),
a frekwencja ich samych chyba lekko zaskoczyła (podsłuchałem kilka rozmów… ale
cicho sza!).
Za rok też jadę.
*
Konwent Animachina odbył się w Bytomiu w
dniach 19-20.07.14 r.
Krzysztof Chmielewski
Jak tylko się uda, też pojadę.
OdpowiedzUsuńPolecam! Impreza była świetna ;)
Usuń