Asucon XV. Było dobrze ale... - relacja


Tekst ukazał się wcześniej na łamach serwisu www.portalkatowicki.pl

Kolejny konwent w moim życiu zaliczony. Wiele ciepłych słów ciśnie mi się na usta, mimo iż w kolejce czeka także kilka uwag krytycznych. Było dobrze, ale…

Pojawiło się – według organizatorów – około 600 osób (nie licząc obsługi). Choć z zewnątrz niewiele świadczyło o tym, że w gmachu przy ul. Sokolskiej odbywa się konwent kultury japońskiej, w środku było dość tłoczno. W niemal każdej sali panelowej zgromadziły się spore grupy osób (a przynajmniej ja na takie trafiałem), na korytarzach podobnie, choć do ścisku wiele jeszcze brakowało. Tłum pojawił się za to na wieczornej prezentacji i choć nie wyglądało to na 600 osób, frekwencja dopisała. Pełna sala!

Wielka szkoda, że na pokazy cosplay nadesłano jedynie 19 zgłoszeń. Jak się jednak okazało, nie ilość świadczy o imprezie, a jakość. Mniej więcej połowa prezentacji była na intrygująco wysokim poziomie, a stroje Piotrusia Pana (i jego Cienia), Dzwoneczka oraz postaci z Warhammer 40k mogę śmiało określić jednymi z lepszych, jakie widziałem w ostatnim czasie (zarówno na konwentach jak i w sieci).

W porównaniu z bytomską Animachiną, program Asuconu wydawał się dość skromny. Z tego, co udało mi się ustalić, zorganizowano go z nieco mniejszym rozmachem niż poprzednie edycje. Mniej spotkań, mniej „znanych” ludzi, mniej warsztatów i konkursów. Czy winy szukać w zakresie tematycznym konwentu, który ukierunkowany przede wszystkim na kulturę Japonii, dawał mnie pola po popisu w innych dziedzinach, w tym, że całkiem niedawno w Bielsku-Białej odbył się Polkon (z którym konkurować nie sposób) i tam ściągnięto część potencjalnych prezentacji czy też możliwościach finansowych… Nie wiem, to pozostawiam organizatorom.

Atrakcji było mniej i dało się to zauważyć.  Czytając komentarze w sieci, publikowane zarówno przez stałych jak i debiutujących uczestników, widzę jednak, że wiele jest głosów wyrażających zadowolenie. Oczywiście nie brakuje głosów krytyki, jednak ludzie bawili się dobrze.


Dość słabo wyglądała także promocja wydarzenia w sieci, niewielu było patronów medialnych innych niż związanych z branżą. Zabrakło wyraźnie zaznaczonych informacji w mediach lokalnych. Czyżby zrezygnowano z ich patronatów? Spory błąd, niech ludzie wiedzą, że ŚKF nadal działa i że mamy spore imprezy tego typu. Uczestników byłoby dwa razy więcej! Warto o tym pomyśleć za rok, ba, już teraz zacząć kombinować co i jak poprawić. Za miesiąc szykuje się Porytkon, który oceniać już będę zestawiając go z Bytomiem i Katowicami. Zerknijmy do konkurencji, które też zbiera pozytywne opinie.


Niemniej, pojawiło się kilkaset osób, a to liczba, której ignorować nie można. Powiedziałbym nawet, że Asucon przyciągnął więcej ludzi niż ubiegłoroczne Targi Książki, bo w Spodku – w ciągu trzech dni – pojawiło się zaledwie 8 tysięcy osób. Mimo to, jego wnętrza świeciły pustkami. Przy Sokolskiej – tętniło życie.

Dobrze wspominam nie tylko stroje uczestników, ale też kilka przyzwoicie przygotowanych prelekcji. Ciekawe były wykłady o historii Japonii m.in. ten o rewolucji Meiji, a także spotkanie z Kobietą-ślimakiem. Nie udało mi się dotrzeć na potkania zaplanowane na późne godziny wieczorne, maraton filmów grozy, wykład o architekturze i kilka innych spotkań, jednak to, co zobaczyłem, pozwoliło mi poszerzyć swoje horyzonty.

Mimo wszystkich plusów i minusów, choć moją uwagę przyciągnęło jedynie kilka wykładów, Asucon XV uważam za całkiem udany. Nie wszystko wypaliło, nie zawsze wykłady była zajmujące, ale nie odtrąbiono porażki. Oby kolejna edycja okazała się lepsza, a tendencja spadkowa została przełamana. Niepowetowaną stratą byłoby utracenie wszystkich lat działań, jakie poczynił ŚKF, by nadać temu wydarzeniu odpowiednią rangę.

Trzymam kciuki! Kilka potknięć znaczy niewiele!



Krzysztof Chmielewski


Komentarze

  1. Porytkon? A cóż to za nazwa?

    OdpowiedzUsuń
  2. Krążą opinie, ż eto najbardziej "poryty" konwent ;)
    Dla konwenty to "nowość", a oni sami się niedawno zgłosili z zapytaniem o patronat.

    Będzie u nich m.in. Andrzej Pilipiuk.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz