PATRONAT: Bartek Biedrzycki "Stacja Nowy Świat" (Fabryka Słów, 2015)

fot. fabrykaslow.com.pl
Jak pisała niedawno Geek-Woman, post apo przechodzi ostatnimi czasy swoisty renesans. Również w Polsce to zjawisko daje się zauważyć coraz częściej, czego przykładem są m.in. Ostania Rzeczpospolita Kołodziejczaka, cykl STALKER, ale też Paweł Majka i jego Pokój Światów w Genius Creations (swoją drogą, świetny). I, rzecz jasna, uniwersum Metro 2033, które podbiło serca tysięcy fanów… Długo można jeszcze wyliczać, a lista tytułów co roku znacznie się wydłuża. Na tle coraz mocniej rozrastającej się gałęzi fantastyki, Bartek Biedrzycki i jego Stacja Nowy Świat zdaje się wypadać całkiem nieźle, choć nie jest pozbawiona błędów i elementów wtórnych.

Nie jestem specjalistą od klimatów post apo, więc nie do końca czuję się kompetentny, by poruszyć w recenzji wszystkie aspekty tej pozycji. Znam zaledwie kilkanaście/kilkadziesiąt publikacji, mam jednak nadzieję, że to wystarczy. Bez znaczenia jest też fakt, iż Literacka Kanciapa – wybaczcie brak skromności – patronuje tej pozycji. Nie czuję się więc zobowiązany, by chwalić Biedrzyckiego, choć przyznam szczerze, że elementów na plus jest raczej więcej niż tych, które obniżają rangę powieści.




To smaczny i treściwy kąsek dla fanów historii alternatywnych, czarnowidztwa, którzy z lubością rozglądają się po post-atomowych zgliszczach, jakimi stały się miasta w wyniku wojny jądrowej. I ciekawa kontynuacja (w pewnym sensie) pierwszej książki Biedrzyckiego, Kompleksu 7215.

Ludzie tłoczą się w podziemnych korytarzach, barykadują w bunkrach, czekając aż wyjście na powierzchnię okaże się na tyle bezpieczne, by dało się tam przeżyć dłużej niż kilka minut. Na rubieżach grasują mutanty, maruderzy z pozostałych przy życiu oddziałów i cała masa bliżej nieokreślonych jednostek, którym lepiej nie wchodzić w drogę. Ot, świat jaki znamy i dziś, tyle, że bez śmiercionośnego promieniowania (teoretycznie).

Nie da się ukryć, że  Biedrzycki wzorował się na uniwersum Metro 2033. Ta pozycja ma być polską odpowiedzią na słynną, rosyjską serię o postatomowym świecie. Jest dobrze? Ano, całkiem przyzwoicie, choć wiele elementów może się wydawać dziwnie znajomych. Ja sam ledwie ruszyłem cykl Głuchowskiego, jednak śledząc komentarze i recenzje w sieci, widzę, że zbieżności jest całkiem sporo.

Wielu czytelników to zapewne odstraszy lub w jakiś sposób oburzy, jednak uspokajam: nawiązania i podobieństwa są, jednak powieść Biedrzyckiego stanowi twór autonomiczny. To raczej coś na kształt dopisania nowej historii do tego, co już wcześniej mieliśmy okazję poznać. Wszak nie tylko Rzeczpospolita została zniszczona… Autonomiczne światy, być może, kiedyś się zejdą…

Przede wszystkim liczy się fabuła, a właściwie fabuły, bo całość to kilka historii i kilka postaci, których losy splatają się ze sobą tworząc spójną i, co najważniejsze ciekawą całość. Tu Biedrzycki radzi sobie już całkiem nieźle, umiejętnie budując napięcie i kreując charyzmatycznych bohaterów.. Nawet fakt, że nasze, polskie metro (meterko, metereńko), jest stosunkowo niewielkie, nie przeszkodziło w tym, by stworzyć intrygującą historię, osadzoną w odpowiednio spreparowanej scenerii. Wszak to zawsze tych kilkanaście kilometrów. A właściwie, skoro rzecz się dzieje po oddaniu drugiej nitki, to i ze 20 będzie (byłem, widziałem, jest w miarę realistycznie).

Rzecz jasna, nie wszystko jest tu jak należy. Razić może symultaniczna narracja, która w kilku momentach wprowadza delikatny chaos, jak gdyby sam autor gubił się nieco w historiach przez siebie konstruowanych. Kilka razy musiałem wracać do poprzednich rozdziałów, by przypomnieć sobie to i owo, gdyż ni stąd ni zowąd pojawiają się zgrzyty w czasoprzestrzeni, które mogą zmylić nieuważnego czytelnika.

Reasumując, całość prezentuje się bardzo przyzwoicie. Stacja… wciąga i mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu.


Stacja Nowy Świat
Bartek Biedrzycki
Fabryka Słów, 2015

Pod patronatem Literackiej Kanciapy

Krzysztof Chmielewski

Korekta: Klaudia Kępska

Komentarze

  1. Cześć, autor Metra 2033 nazywa się Głuchowski (Glukhovsky), a ja mam na imię Bartek. Powinno to być na okładce napisane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, wszędzie jest dobre imię. Zawsze się jakiś Marcin wkradnie...
      Za błąd pokornie przepraszam.

      Usuń
  2. Osobiście jestem fanem Metra i uważam, że każda książka w tym uniwersum będzie świetna:)
    Już Cię obserwuję i zapraszam do mnie:)
    Recenzjonistycznie
    No Longer Nightmare

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Stacja...: jest spoko ;) Właśnie wczytuję się w Metro od wczoraj. Jest tak, jak piszesz.

      Pozdrawiam,
      K.

      Usuń

Prześlij komentarz