Jak kto nie chce, to gorzej, jakby nie mógł. O Śpiewniku Karpackim słów kilka... (relacja dla serwisu Portal katowicki.pl)
Od wielu lat mówi się o narodowości Śląskiej. Prowadzi się debaty, kompletuje dorobek kulturalny, publikuje kolejne pozycje wydawnicze… Jak się okazuje, nie tylko u nas dzieją się takie rzeczy. 14 stycznia do Biblioteki Śląskiej (sala Parnassos) zawitali Górale. Nie po to jednak, by głosić swoją „odmienność”, ale by zaprezentować dzieło, którego się doczekali. A które może i dla nas być motorem napędowym do dalszych działań. Do wydanego w roku 2007 Śpiewnika Górali Polskich dołączył właśnie kolejny opasły tom.
O Karpatach pisano zawsze. Były inspiracją dla poetów, wyzwaniem dla podróżników, obiektem badań dla etnologów… Majestat gór, autentyczność kultury góralskiej przyciągały i będą przyciągać wszystkich tych, którzy żądni są nowych doznań. Tego co „Hań”, czyli wyżej.
Śpiewnik Karpacki to pozycja, na którą trzeba zwrócić uwagę. Bo choć powstało wiele publikacji o historii i przyrodzie tych rejonów (nie tylko polskich i nie tylko w Polsce), to w sferze kultury zawsze był pewien niedosyt. Udało się zebrać w jednym tomie dokonania dziesiątek pokoleń górali. Tym samym uzupełniając braki i zapisując kolejną kartę w historii.
12 rozdziałów, 360 pieśni, zapisanych w siedmiu językach (te z języka węgierskiego i rumuńskiego zostały przełożone na polski), omówienia, mapy, fotografie (m.in. z Redyku Karpackiego). Razem ponad pół tysiąca stron. By ukazać obfitość Śpiewnika, pozwolę sobie przytoczyć spis treści, jaki można znaleźć na stronie grojcowianie.org:
1. „Pieśni z Węgier i Siedmiogrodu”
2. „Pieśni z Rumunii”
3. „Pieśni Górali Ruskich” – Huculi – Bojkowie - Łemkowie
4. „Pieśni ze Słowacji”
5. „Pieśni z Czech, Moraw i Wołoszczyzny”
6. Pieśni Górali Polskich (cz. II) Górale Czadeccy – Śląscy – Żywieccy – Babiogórcy – Kliszczacy – Zagórzanie - Orawscy - Podhalańscy – Spiscy – Gorczańscy i Pienińscy – Sądeccy: Biali i Czarni – Nadpopradzcy (Piwniczna)
7. Pieśni Lachów (Sądeckich i Limanowskich)
8. Pieśni Pogórzan (z okolic Gorlic, Jasła, Krosna, Brzozowa i Miejsca Piastowego)
9. Pieśni Dolinian (z okolic Sanoka)
10. Pieśni Zespołu Trebunie-Tutki (cz. II)
11. Pieśni Andrzeja Dziubka i Zespołu „De Press” (cz.II)
12. Z zakątka Beskidów (m.in. pieśni do wierszy Kazimierza J. Węgrzyna)
Autor, jak sam powiedział „porwał się z (nomen omen) motyką na słońce”. Nie miał jednak ambicji opracowania wielkiego działa naukowego. Udało mu się jednak stworzyć książkę, jakiej brakowało do tej pory na rynku. Nikt wcześniej nie zdobył się na tak odważny krok. I tak wymagający, bo ogrom materiału z jakim należy się zetknąć jest porażający. Prace nad Śpiewnikiem trwały kilka lat i angażowały się w nie dziesiątki, jeśli nie setki ludzi. Łącznie ze studentami filologii rumuńskiej i węgierskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy pomagali tłumaczyć teksty.
Książka wydana została nakładem Beskidzkiego Towarzystwa Oświatowego w Milówce.
Władysławowi Motyce, autorowi Śpiewnika Karpackiego towarzyszyli na scenie specjalni goście. Pierwszym z nich był Józef Skrzek, którego przedstawiać chyba nie trzeba, a który, opowiadał o swoich związkach z góralszczyzną, wspólnym muzykowaniu oraz wielkich inspiracjach. W pewnym momencie odegrał nawet jeden z utworów jaki zawarto w Śpiewniku.
Drugim gościem był ksiądz prałat Władysław Zązel, kapelan Związku Podhalan, działacz społeczny, wielki autorytet. Ten człowiek posiada prawdziwy dar przyciągania uwagi i opowiadania. Mówił m.in. o wielkiej roli religii w świadomości górali (i gdyby tylko co jakiś czas nie zbaczał lekko na tematy społeczno-polityczne…).
Na scenie co rusz pojawiała się też rewelacyjna kapela góralska "Beskidzka śleboda", która zaprezentowała niektóre z pieśni, jakie można znaleźć w Śpiewniku…
Najważniejsze we wtorkowym spotkaniu było jednak to, że Władysławowi Motyce i ludziom, którzy mu pomagali udało się i chciało się to zrobić. Bo, cytuję słowa ks. Zązla” „jak kto nie chce, to gorzej jakby nie mógł”.
Krzysztof Chmielewski
Komentarze
Prześlij komentarz