![]() |
fot. fabrykaslow.com.pl |
Jak
pisała niedawno Geek-Woman, post apo przechodzi ostatnimi czasy swoisty
renesans. Również w Polsce to zjawisko daje się zauważyć coraz częściej, czego
przykładem są m.in. Ostania Rzeczpospolita
Kołodziejczaka, cykl STALKER, ale też Paweł Majka i jego Pokój Światów w Genius Creations (swoją
drogą, świetny). I, rzecz jasna, uniwersum Metro 2033, które podbiło serca
tysięcy fanów… Długo można jeszcze wyliczać, a lista tytułów co roku znacznie
się wydłuża. Na tle coraz mocniej rozrastającej się gałęzi fantastyki, Bartek
Biedrzycki i jego Stacja Nowy Świat zdaje
się wypadać całkiem nieźle, choć nie jest pozbawiona błędów i elementów
wtórnych.
Nie
jestem specjalistą od klimatów post apo, więc nie do końca czuję się
kompetentny, by poruszyć w recenzji wszystkie aspekty tej pozycji. Znam
zaledwie kilkanaście/kilkadziesiąt publikacji, mam jednak nadzieję, że to
wystarczy. Bez znaczenia jest też fakt, iż Literacka Kanciapa – wybaczcie brak
skromności – patronuje tej pozycji. Nie czuję się więc zobowiązany, by chwalić
Biedrzyckiego, choć przyznam szczerze, że elementów na plus jest raczej więcej
niż tych, które obniżają rangę powieści.
To
smaczny i treściwy kąsek dla fanów historii alternatywnych, czarnowidztwa,
którzy z lubością rozglądają się po post-atomowych zgliszczach, jakimi stały
się miasta w wyniku wojny jądrowej. I ciekawa kontynuacja (w pewnym sensie) pierwszej
książki Biedrzyckiego, Kompleksu 7215.
Ludzie
tłoczą się w podziemnych korytarzach, barykadują w bunkrach, czekając aż
wyjście na powierzchnię okaże się na tyle bezpieczne, by dało się tam przeżyć
dłużej niż kilka minut. Na rubieżach grasują mutanty, maruderzy z pozostałych
przy życiu oddziałów i cała masa bliżej nieokreślonych jednostek, którym lepiej
nie wchodzić w drogę. Ot, świat jaki znamy i dziś, tyle, że bez śmiercionośnego
promieniowania (teoretycznie).
Nie
da się ukryć, że Biedrzycki wzorował się na uniwersum Metro 2033. Ta pozycja ma być polską odpowiedzią
na słynną, rosyjską serię o postatomowym świecie. Jest dobrze? Ano, całkiem
przyzwoicie, choć wiele elementów może się wydawać dziwnie znajomych. Ja sam
ledwie ruszyłem cykl Głuchowskiego, jednak śledząc komentarze i recenzje w
sieci, widzę, że zbieżności jest całkiem sporo.
Wielu
czytelników to zapewne odstraszy lub w jakiś sposób oburzy, jednak uspokajam:
nawiązania i podobieństwa są, jednak powieść Biedrzyckiego stanowi twór
autonomiczny. To raczej coś na kształt dopisania nowej historii do tego, co już
wcześniej mieliśmy okazję poznać. Wszak nie tylko Rzeczpospolita została
zniszczona… Autonomiczne światy, być może, kiedyś się zejdą…
Przede
wszystkim liczy się fabuła, a właściwie fabuły, bo całość to kilka historii i
kilka postaci, których losy splatają się ze sobą tworząc spójną i, co
najważniejsze ciekawą całość. Tu Biedrzycki radzi sobie już całkiem nieźle,
umiejętnie budując napięcie i kreując charyzmatycznych bohaterów.. Nawet fakt,
że nasze, polskie metro (meterko, metereńko), jest stosunkowo niewielkie, nie przeszkodziło
w tym, by stworzyć intrygującą historię, osadzoną w odpowiednio spreparowanej
scenerii. Wszak to zawsze tych kilkanaście kilometrów. A właściwie, skoro rzecz
się dzieje po oddaniu drugiej nitki, to i ze 20 będzie (byłem, widziałem, jest
w miarę realistycznie).
Rzecz
jasna, nie wszystko jest tu jak należy. Razić może symultaniczna narracja,
która w kilku momentach wprowadza delikatny chaos, jak gdyby sam autor gubił
się nieco w historiach przez siebie konstruowanych. Kilka razy musiałem wracać
do poprzednich rozdziałów, by przypomnieć sobie to i owo, gdyż ni stąd ni zowąd
pojawiają się zgrzyty w czasoprzestrzeni, które mogą zmylić nieuważnego
czytelnika.
Reasumując,
całość prezentuje się bardzo przyzwoicie. Stacja…
wciąga i mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu.
Stacja Nowy Świat
Bartek
Biedrzycki
Fabryka
Słów, 2015
Pod
patronatem Literackiej Kanciapy
Krzysztof
Chmielewski
Korekta:
Klaudia Kępska
Cześć, autor Metra 2033 nazywa się Głuchowski (Glukhovsky), a ja mam na imię Bartek. Powinno to być na okładce napisane ;)
OdpowiedzUsuńTak tak, wszędzie jest dobre imię. Zawsze się jakiś Marcin wkradnie...
UsuńZa błąd pokornie przepraszam.
Osobiście jestem fanem Metra i uważam, że każda książka w tym uniwersum będzie świetna:)
OdpowiedzUsuńJuż Cię obserwuję i zapraszam do mnie:)
Recenzjonistycznie
No Longer Nightmare
"Stacja...: jest spoko ;) Właśnie wczytuję się w Metro od wczoraj. Jest tak, jak piszesz.
UsuńPozdrawiam,
K.