Recenzja: Petr Šabach "Gówno się pali" (Afera, 2011)


Ciężko mi tego gościa zaklasyfikować w jakikolwiek sposób. Wymyka się Pan Sabach niemal wszystkim pojęciom jakie zdarzało mi się stosować i zapewne długo tak jeszcze pozostanie. Męczy mnie to, a zarazem bawi niezmiernie. Kolejne wyzwanie…
Pod dziwacznym, wyjaśnionym za pomocą jeszcze dziwniejszej dygresji tytułem, autor ukrył pigułkę w której zawiera się wycinek czeskiej rzeczywistości. Przede wszystkim na polu relacji damsko męskich. Oczami Sabacha rzecz jasna. To moje drugie spotkanie z literaturą naszych południowych sąsiadów. Wcześniej – za co mi trochę wstyd – pochłonąłem jedynie Przygody dobrego wojaka Szwejka. Ździebko mało, ergo, mając na uwadze stan mej wiedzy pozwolę sobie zaryzykować następującą opinię… Otóż diagnoza jest dość prosta. Mianowicie: mężczyźni różnią się od kobiet, a Czesi nie są Polakami.


W trzech opowiadaniach o mocno ironicznym, dwuznacznym charakterze autor pokazuje to co warto w jego rzeczywistości obnażyć. Sabach pisze szybko, mocno i dosadnie. Nie patyczkuje się, nie przebiera w słowach… ale i trzyma nas na dystans… Specyficzny, nie zawsze zrozumiały dla mnie czeski humor przelewa się z kart opowieści i skapuje nam na spodnie. Po chwili brodzimy w nim po pas, by niedługo później zatopić się w nim całkowicie.
Czy to teksty psychologiczne? Poniekąd… Choć bardziej odpowiadało by tu pojęcie swobodnych dywagacji, dygresji z pogranicza socjo- i psychologii. To eseje tematem ocierające się o paradoks relacji międzyludzkich.
Znajdziemy tu słowne przepychanki, zagłębimy się w świat dziecięcych marzeń, które ni do końca przemyślane i nierealne, zniekształcają obraz świata.
Autor sięga po ironię, groteskę, farsę i sporą dawkę absurdu. Bawi nas ale i tłumaczy po swoją rzeczywistość. Powagi tym wywodom dodają osobiste wypady quasi-biograficzne.
Humor jaki stosuje przypomina nieco angielski, ten znany z Latającego cyrku Monty Pythona czy równie znanych gagów Benny’ego Hilla… Być może przesadzam, ale znajduję tu niemal tyle samo paranoicznych sytuacji, konfabulacji i dziwacznych komentarzy w stosunku do ludzkiej mentalności.
Sabach atakuje też znienawidzone przez siebie czasy, gdy w jego ojczyźnie panował ustrój komunistyczny. Krytykuje, szydzi, szarpie, kopie i gryzie. Nie pozostawia suchej nitki na haniebnym okresie historii. Tu zawiązuje się kolejna nić porozumienia z polskim czytelnikiem, wszak wszyscy byliśmy bloku wschodnim.[1]
Ważnym motywem jest tutaj ojciec. Autor za pośrednictwem tej postaci wtrąca okruszki autobiografizmu, a mianowicie konflikt z rodzicem. Ten zaś jest uosobieniem myślenia konserwatywnego i prokomunistycznego, sprzecznego z priorytetami młodszych pokoleń.
Tak więc Sabach to z jednej strony literacki włóczykij i renegat. Bawi się słowem i robi to naprawdę dobrze. Gówno się pali stanowi powieść, która dla polskiego czytelnika powinna być (zaraz po Haszku i Hrabalu) czymś co zza południowej granicy warto przemycić. Styl jaki Sabach prezentuje nie powinien nastręczać trudności w lekturze. Sporo tu dygresji społeczno-politycznych lecz na szczęśćcie kilka z nich opatrzono stosownymi przypisami. Z drugiej strony to dawka nie tylko wiedzy, ale i ciekawej rozrywki. Tego zaś ostatnimi czasy potrzeba na rynku wydawniczym.
Czy to powieść znacząca? W swym kraju jej autor uznawany jest raczej za twórcę nurtu popularnego, piszącego jednak o sprawach dość istotnych. Choć w humorystyczny sposób. Ale czy to ważne, gdy do ręki dostajemy najzwyczajniej tom dobrej literatury?
Nie wiem jakie są jego inne książki… ale liczę na to, że podobnie psotliwe. Zacytujmy na koniec głównego podejrzanego, wszak „Chłopaki robią bardziej gruboskórne kawały”.

Tytuł: Hovno hoří pl. Gówno się pali
Autor: Petr Šabach
Tłumaczenie: Julia Różewicz
Wydawca: Afera
Premiera:  Świat  1994  Polska luty 2011
Stron: 159 (bez słowniczka)
Gatunek: opowiadania, nowele

Ocena: 9/10

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Afera



Literacka Kanciapa


[1] Dygresja: To, że jestem  z rocznika 89’ nie ma znaczenia. Zadbałem bowiem o swoją edukację historyczną.

Komentarze