Recenzja: "Żywot człowieka nadzwyczaj elastycznego" - K. Bobrowski (Warszawska Firma Wydawnicza, 2011)

Żywot człowieka nadzwyczaj elastycznego jest debiutanckim zbiorem opowiadań Krzysztof Bobrowskiego. Ten bliżej nieznany pisarz w swej twórczości w intrygujący sposób lawiruje pomiędzy fikcją literacką, a publicystyką. Nie stroni od mocnych, jadowitych uwag i docinków; komentuje świat dosadnie, ironicznie, ale jak to u początkującego literata – trochę chaotycznie i nieporadnie…
Lekturę zaczynamy tytułowym opowiadaniem traktującym o specyficznym – choć  z drugiej strony dobrze nam znanym – podgatunku zwierzęcia politycznego. Autor prezentuje nam nie rekina salonowego, a bezwzględną, podstępną murenę chowająca się w każdej niemal systemowej rozpadlinie. To persona pozbawiona całkowicie kręgosłupa moralnego,  konformista najgorszego sortu – lizus i sprzedawczyk. Potrafi dostosować się do każdej opcji politycznej, a już szczególnie, gdy jest to sfera rządząca. Wszak chce, by życie jego było „poczciwe”.
Mam wrażenie, że to prywatny rozrachunek autora z otaczająca nasz rzeczywistością. Choć sam zapewnia w przedmowie, że nie identyfikuje się z poglądami bohatera, oczywistym jest, że próbuje jedynie ukryć niewygodne treści. To znany chwyt, więc nie dajcie się nabrać! Identyczną rzecz zrobił w Gnoju Wojciech Kuczok zaprzeczając biograficzności swej pierwszej powieści. Wracając jednak do Pana Bobrowskiego, tekst wprowadzający intryguje, bawi, ale i uczy. Wciąga ciężarem oskarżeń, cieszy uszczypliwością i naiwnością toku myślenia bohatera, zaś uczy tego, by naszym kochanym politykom za nic w świecie nie wierzyć.
Tematy niewygodne politycznie ciągną się jeszcze dalej. Kolejny tekst – Miasto szpiegowskie ma w sobie coś z mrożkowskiej ironii i groteski. Wieje tu także Lemem i to dość mocno. To absurdalna opowieść o miejscowości całkowicie opanowanej przez tajne służby. Sto procent społeczeństwa stanowią szpiedzy oraz inni funkcjonariusze agencji wywiadowczych. W tekście, autor poddaje analizie obraz manii informacyjnej jaka ogarnia świat i nasz kraj (swoją drogą, Polska, na tle Europy, przoduje  inwigilacji swych obywateli).  Bawi się konwencją kreując rzeczywistość odrealnioną, a z drugiej strony – zabójczo aktualną. Bezpieczny dystans jednak zachowano.
Idąc dalej za asami wywiadu przekraczamy granicę jednego z najbardziej zagadkowych i niebezpiecznych państw świata – Korei Północnej. Opowieść wietnamska jest tzw. historią alternatywną, opowiadającą o teoretycznych zmianach jakie miały nastąpić w tym azjatyckim kraju. Na dzień dzisiejszy insynuacje autora, właściwie bajka jaką nam podsuwa, jest absolutnie niemożliwa do spełnienia. Aczkolwiek  żałuję, że to wymysł, a nie faktyczna relacja dziennikarska.
W tym też tekście pisarz zamienia się w publicystę, reportera tworzącego coś na kształt reportażu sprzężonego z esejem społeczno-politycznym. Robi to z pewnym zacięciem dziennikarskim, lecz stylistycznie wypada już nieco słabiej w odniesieniu do wcześniejszych historii.
I na koniec… do trzech razy sztuka, jak to się mówi. W tym wypadku do czterech. Tekst kończący zbiór opowiadań, zatytułowany Zwą mnie żul wypada niestety najsłabiej. O ile poprzednie utrzymane są odpowiednio w humorystycznym, ironicznym i groteskowym klimacie, to ten stanowi twór raczej coś z pogranicza traktatu moralnego tudzież kazania. Wcześniejsze opowiadania wciągają swą dynamicznością, dość dobrym warsztatem stylistycznym i pomysłem. Tu – o dziwo – męczymy się z lekturą. Wychodzi na wierzch nieporadność debiutanta i coś, co nazwałbym barierą swobodności. Autor ewidentnie nie czuje się dobrze w monologu przedstawiciela marginesu społecznego. Tekst zdaje się być pisany na siłę.
Reasumując, dostajemy do ręki książkę, która daje nadzieję na przyszłość. Sporo tu drobnych wad. Przykładowo niepotrzebne wstępy odautorskie, w których pojawiają się nic nie wznoszące tłumaczenia i próby narzucenia dróg interpretacji. Tak, jakby autor zrzekał się własnych słów… Strzał w stopę. Na szczęście pistoletem na plastikowe kulki. Te wprawki są bowiem niwelowane przez to co zawarto w tekstach podstawowych – opowiadaniach.
Czekam na więcej i liczę, że autor pójdzie w kierunku jaki obrał w pierwszych trzech tekstach, a więc w ironię i komentarz rzeczywistości daleki od moralizatorstwa. Stanowczo lepiej wychodzi mu cięta riposta wystosowana do czytelnika niż wykład etyczny.
Polecam.


Tytuł: Żywot człowieka nadzwyczaj elastycznego.
Autor: Krzysztof Bobrowski
Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza
Premiera: 2011
Stron: 110
Gatunek: publicystyka, powiadania (obyczajowe)

Ocena: 7/10

Literacka Kanciapa


* za egzemplarz dziękuję wydawnictwu: Warszawska Firma Wydawnicza ---


Recenzję przeczytasz także na:

LubimyCzytać.pl - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/134788/zywot-czlowieka-nadzwyczaj-elastycznego

Gandalf.com.pl - http://www.gandalf.com.pl/b/zywot-czlowieka-nadzwyczaj-elastycznego/

Komentarze