Nazywam się
Bunda, Jaime Bunda. Jestem stażyst... ekhm… detektywem z Wydziału Kryminalnego.
I prowadzę ważną sprawę (wypina dumnie pełną pierś).
Odwołanie do
Agenta jej Królewskiej Mości, słynnego 007, jest nad wyraz oczywiste. Ale nie
najważniejsze w powieści Pepeteli. To smaczek, przykrywka, lukier na torcie,
który skrywa kolejne warstwy. Fantazja, przesycenie i słodkie odwrócenie uwagi.
Tuż pod nim –
farsz, kremy i biszkopty. Gęste, lepkie, mocne i odurzające. Nasączone zupełnie
inną substancją niż nam się wydaje. I mniej strawną, choć przystępnie podaną.
Swoją drogą,
powyższa metafora nie jest bezcelowa. Nasz tytułowy agent, Jamie Bunda, to nie
wysportowany, młody sportowiec uganiający się za złoczyńcami. To pulchny
młodzian, poniżany przez wszystkich i bezustannie krytykowany. W dodatku
fajtłapa. Choć obdarzony nieprzeciętnie bystrym umysłem. Z innej beczki, Bunda,
jego przezwisko, po portugalsku oznacza „dupa”. Czy chodzi o jego rozmiar czy
też fakt iż jest, mówiąc kolokwialnie, „dupą wołową” nie ma znaczenia. Bo oba
są dobre.
Jego
problemem nie jest jednak tusza (choć faktycznie, nieco utrudnia mu poruszanie
się), a zbyt wybujała fantazja. W młodości naczytał się powieści
detektywistycznych, sensacyjnych i …z resztą kto to zliczy i pojmie w gąszczu
jego (i narratorów) dygresji. Tak czy inaczej, to, co Bunda ma w głowie, sprawia,
że obraz wiata, jaki wpada przez gałki oczne, zniekształca się kilkukrotnie.
Jaki jest efekt końcowy przetwarzania informacji – przekonacie się sami.
Nasz agent
dostanie w końcu misję do spełnienia. Wszystkie tricki, schematy, prognozowane
scenariusze wydarzeń, metody śledcze – pójdą w ruch. I oczywiście wszystko się
popląta. Pozornie łatwa sprawa morderstwa (i gwałtu) na młodej dziewczynie
okaże się czubkiem góry lodowej, którą inny czubek – Jamie – rozhuśta i
staranuje. Utrzymując się na powierzchni. Okaże się bowiem, że natrafi na kilka
innych śladów, po kilku różnych sznurkach podkradnie się do zupełnie innych
spraw, nawet wagi państwowej.
To jednak
dalej są tylko wierzchnie warstwy powieści angolskiego pisarza. Pod przykrywką
świetnej, bo genialnie skonstruowanej i fenomenalnie wciągającej fabuły, kryje
się obraz kraju chylącego się ku zagładzie. No, może nie całkowitej, ale na
pewno ku rozkładowi. Pod każdą postacią: moralną, biurokratyczną, systemową,
światopoglądową nawet. Gospodarka jest w stanie całkowitej destabilizacji.
Królują bezrobocie, głód, i represje… Wszędzie kręci się wszechogarniająca
bieda, która aż piszczy w uszach Nie zawsze da się to dostrzec pod płaszczykiem
chwytliwej opowieści. A obraz Angoli, jaki spod jej rąbka wystaje nie jest czymś,
czego można zazdrościć. Tego nie zobaczymy w katalogu turystycznym.
Warto też
zwrócić uwagę na sam sposób pisania Pepeteli. To równie ważne, jeśli nie ważniejsze,
jak to, o czym ten autor traktuje w swej powieści. Całość dzieli się na cztery
ksiązki. Każda z nich relacjonowana jest przez innego narratora. Trzech
mężczyzn i jedna kobieta. Narracje pierwszo i trzecioosobowe. Do tego, co jakiś
czas, odzywa się sam pisarz, a to żywo dyskutując z nimi, komentując to, co się
dzieje lub usprawiedliwiając swych podwładnych. Bo jak się okaże, nie każdego
da radę upilnować.
To wszystko
sprawia, że otrzymujemy słodko-gorzką powieść obyczajową o politycznym, a
zarazem humorystycznym zabarwieniu. Dowód na to, że o ważnych sprawach można
pisać tak swobodnie. I rzeczowo zarazem.
Tajny agent Jaime Bunda to lektura dla
kogoś, kto lubi się bawić i zastanawiać równocześnie. Co jakiś czas zatrzymać i
pomyśleć nad tym, co chwilę wcześniej wyśledził nasz wzrok. Gdy się dłużej
zastanowić, to nie jest to miła i lekka lektura, choć taka się wydaje i w taki
sposób jest nam – konsumentom – podana. Bystry czytelnik, jak wytrawny smakosz,
wypatrzy w niej drobiny, przyprawy, których szczypta jest zaledwie, ale jednak
nadaje całości niepowtarzalny smak i aromat.
Smakowity to
kąsek. Polecam gorąco!
Autor:
Pepetela
Tytuł: Tajny agent Jaime Bunda
Stron: 360
Wydawca:
Claroscuro (któremu serdecznie dziękuję za egzemplarz do recenzji).
Rok wydania:
2010
Gatunek:
powieść/ obyczajowa, kryminał, sensacja, komedia (czarna lub czerniejąca)
Ocena – 10/10
Krzysztof
Chmielewski
Tu można kupić tę cudowną powieśc:
http://www.claroscuro.pl/jaime_bunda.php
Komentarze
Prześlij komentarz