Recenzja: "Tajny agent Jaime Bunda" Pepeleta (Claroscuro, 2010).


Nazywam się Bunda, Jaime Bunda. Jestem stażyst... ekhm… detektywem z Wydziału Kryminalnego. I prowadzę ważną sprawę (wypina dumnie pełną pierś).

Odwołanie do Agenta jej Królewskiej Mości, słynnego 007, jest nad wyraz oczywiste. Ale nie najważniejsze w powieści Pepeteli. To smaczek, przykrywka, lukier na torcie, który skrywa kolejne warstwy. Fantazja, przesycenie i słodkie odwrócenie uwagi.

Tuż pod nim – farsz, kremy i biszkopty. Gęste, lepkie, mocne i odurzające. Nasączone zupełnie inną substancją niż nam się wydaje. I mniej strawną, choć przystępnie podaną.

Swoją drogą, powyższa metafora nie jest bezcelowa. Nasz tytułowy agent, Jamie Bunda, to nie wysportowany, młody sportowiec uganiający się za złoczyńcami. To pulchny młodzian, poniżany przez wszystkich i bezustannie krytykowany. W dodatku fajtłapa. Choć obdarzony nieprzeciętnie bystrym umysłem. Z innej beczki, Bunda, jego przezwisko, po portugalsku oznacza „dupa”. Czy chodzi o jego rozmiar czy też fakt iż jest, mówiąc kolokwialnie, „dupą wołową” nie ma znaczenia. Bo oba są dobre.

Jego problemem nie jest jednak tusza (choć faktycznie, nieco utrudnia mu poruszanie się), a zbyt wybujała fantazja. W młodości naczytał się powieści detektywistycznych, sensacyjnych i …z resztą kto to zliczy i pojmie w gąszczu jego (i narratorów) dygresji. Tak czy inaczej, to, co Bunda ma w głowie, sprawia, że obraz wiata, jaki wpada przez gałki oczne, zniekształca się kilkukrotnie. Jaki jest efekt końcowy przetwarzania informacji – przekonacie się sami.

Nasz agent dostanie w końcu misję do spełnienia. Wszystkie tricki, schematy, prognozowane scenariusze wydarzeń, metody śledcze – pójdą w ruch. I oczywiście wszystko się popląta. Pozornie łatwa sprawa morderstwa (i gwałtu) na młodej dziewczynie okaże się czubkiem góry lodowej, którą inny czubek – Jamie – rozhuśta i staranuje. Utrzymując się na powierzchni. Okaże się bowiem, że natrafi na kilka innych śladów, po kilku różnych sznurkach podkradnie się do zupełnie innych spraw, nawet wagi państwowej.

To jednak dalej są tylko wierzchnie warstwy powieści angolskiego pisarza. Pod przykrywką świetnej, bo genialnie skonstruowanej i fenomenalnie wciągającej fabuły, kryje się obraz kraju chylącego się ku zagładzie. No, może nie całkowitej, ale na pewno ku rozkładowi. Pod każdą postacią: moralną, biurokratyczną, systemową, światopoglądową nawet. Gospodarka jest w stanie całkowitej destabilizacji. Królują bezrobocie, głód, i represje… Wszędzie kręci się wszechogarniająca bieda, która aż piszczy w uszach Nie zawsze da się to dostrzec pod płaszczykiem chwytliwej opowieści. A obraz Angoli, jaki spod jej rąbka wystaje nie jest czymś, czego można zazdrościć. Tego nie zobaczymy w katalogu turystycznym.


Warto też zwrócić uwagę na sam sposób pisania Pepeteli. To równie ważne, jeśli nie ważniejsze, jak to, o czym ten autor traktuje w swej powieści. Całość dzieli się na cztery ksiązki. Każda z nich relacjonowana jest przez innego narratora. Trzech mężczyzn i jedna kobieta. Narracje pierwszo i trzecioosobowe. Do tego, co jakiś czas, odzywa się sam pisarz, a to żywo dyskutując z nimi, komentując to, co się dzieje lub usprawiedliwiając swych podwładnych. Bo jak się okaże, nie każdego da radę upilnować.



To wszystko sprawia, że otrzymujemy słodko-gorzką powieść obyczajową o politycznym, a zarazem humorystycznym zabarwieniu. Dowód na to, że o ważnych sprawach można pisać tak swobodnie. I rzeczowo zarazem.

Tajny agent Jaime Bunda to lektura dla kogoś, kto lubi się bawić i zastanawiać równocześnie. Co jakiś czas zatrzymać i pomyśleć nad tym, co chwilę wcześniej wyśledził nasz wzrok. Gdy się dłużej zastanowić, to nie jest to miła i lekka lektura, choć taka się wydaje i w taki sposób jest nam – konsumentom – podana. Bystry czytelnik, jak wytrawny smakosz, wypatrzy w niej drobiny, przyprawy, których szczypta jest zaledwie, ale jednak nadaje całości niepowtarzalny smak i aromat.
Smakowity to kąsek. Polecam gorąco!

Autor: Pepetela
Tytuł: Tajny agent Jaime Bunda
Stron: 360
Wydawca: Claroscuro (któremu serdecznie dziękuję za egzemplarz do recenzji).
Rok wydania: 2010
Gatunek: powieść/ obyczajowa, kryminał, sensacja, komedia (czarna lub czerniejąca)

Ocena – 10/10

Krzysztof Chmielewski


ps.
Tu można kupić tę cudowną powieśc:
http://www.claroscuro.pl/jaime_bunda.php

Komentarze