Recenzja: Ewa Kuciel "Wiersze. Tom I." (WFW, 2012)


Wiersze Ewy Kuciel mają, jakby to powiedzieć, dość oczywistą formę i przesłanie. Nie zawsze, ale odnoszę wrażenie, że w większości przypadków. Autorka bawi się nieco słowem, jednak nie są to teksty, których treść byłaby dla nas niedostępna.

Pisze o sobie, otaczającym ją świecie. Komentuje sprawy aktualne – jak nasza świadomość, niezależność na tle Europy. Nasza suwerenność myślowa. I przynależność do społeczności (Pytania). Rozprawia też o tematach uniwersalnych. Wyznaje nam swoje rozterki, poucza nas jak żyć… A przynajmniej daje nam dobre rady (Rodzina). Czy je przyjmiemy – nasza sprawa.

Pod płaszczykiem ulotnego, żartobliwego języka ukrywa problemy natury egzystencjalnej – miłość, upływ czasu, pamięć, obecność bliskich w naszym życiu… Uczciwość, wierność ideałom. Częstochowskie rymy, gdy wczytać się głębiej, nie rażą aż tak, jak można się tego spodziewać. Pierwsze wrażenie banalności, ustępuje zrozumieniu, akceptacji tego typu poetyki. No bo po co w zawiły sposób wyrażać proste (i nie tylko proste) myśli? Tekst nie misi być ciężki. Może być swobodny jak fraszka. A do tego gatunku zaliczyłbym kilka utworów jakie mogłem tu znaleźć.

W swych wierszach autorka zawiera swoją receptę na życie. Nie zawsze bezpośrednio. Czasem jednak wprost (Na co dzień). Powołuje się na własne doświadczenia, dając nam nieco intymniejszy obraz swej twórczości.

Nie wiem, czy to teksty pisane z namysłem i namaszczeniem, dopracowane w każdym calu i w wersji absolutnie ostatecznej, czy raczej pisane pod wpływem chwili i tak pozostawione. Podejrzewam, że ta druga opcja jest prawdopodobna przynajmniej w części tych wierszy. Dlaczego? trochę tu zgrzytów i nieporadności. Gubi się czasem rytm, jaki powinien być tekstom nadany. By je nieco upłynnić, wspomóc czytelnika w lekturze. A tak w kilku przypadkach traci się rozpęd pierwszych, kształtnych wersów, tempo zaczyna koziołkować… Osobiście uważam, że jak już bierzemy się za rym – to liczba i akcentów powinna się zgadzać. Nie zawsze się to udaje pani Kuciel. Na całe szczęście – te utwory zdają się być w mniejszości.

Dominuje tu atmosfera konfrontacji ze światem. Chęci wykrzyczenia mu swoich racji. Wyzwania na pojedynek. Obojętności, a zarazem pewnego przytłoczenia. Co rusz pojawia się motyw samotności, walki ze światem, którą tylko my sami możemy stoczyć. Wreszcie tego, że nasze wysiłki i tak Pojda na marne w starciu z upływającym czasem (Znaczenia).

Banał miesza się z głębią. Fraszka z poezją filozoficzną. Eros z Tanatosem.

To sprawia, że tomik nie jest do końca spójny. A może jednak… od wierszy zaangażowanych przechodzimy do prywatnych wyznań. Od obecności drugiej osoby, do jej odejścia. I nagle znów – poezja polemizująca z rzeczywistością: polityką, religią, rynkiem pracy… trochę to mało spójne…

Najciekawsze jest to, ze tytuł tego zbioru to: Wiersze Tom I. A więc zapowiedź! Jeśli mogę coś zasugerować – to utworzenie cykli. Zebrać teksty spójne tematycznie i podzielić tom na części. Bo nie wiem, czy doszukiwać się sensu w całości, czy uznać to za zbiór utworów napisanych na przestrzeni lat.

Tomik przeciętny raczej.  Mnie przynajmniej nie chwycił za serce. Jest tu kilka „perełek”, ale dominują teksty, które nie do końca mnie pociągają.

Ale to tylko moja opinia… Proszę się nie sugerować.



Tytuł: Wiersze.Tom I.
Autorka: Ewa Kuciel
 Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza, 2012
 Stron: 50

Komentarze