Recenzja: Marcin Mortka "Podroże Tappiego po Szumiących Morzach" (Zielona Sowa, 2013)


Po raz pierwszy zabieram się na książkę przeznaczoną stricte dla dzieci… i to takich grubo poniżej 15 roku życia. Kilka dni temu recenzowałem pierwszy tom Zagubionych Marcina Mortki. Jak się okazuje, ten facet nie pisuje tylko powieści z gatunku s-f, fantasy czy z pogranicza horroru (jak Miasteczko Nonstead). Tworzy też książki dla najmłodszych. A ja mam w rękach drugi tom przygód dzielnego wikinga Tappiego.

Trochę się obawiałem tej lektury. Że za mało poważna, dziecinna, zbyt… niewinna będzie. Głupia dla dojrzałego (ta, 24 lata…) czytelnika. Okazało się, że to całkiem sympatyczny i zgrabnie skonstruowany zbiór krótkich opowiadań. Całość liczy niewiele ponad 150 stron.

Tappi, jeśli go nie znacie, pochodzi z północy. Ma wielki brzuch, nos, długą brodę i mały rozumek. Za to serce ma ogromne. A i pomyślunku mu nie brak, choć idzie mu to nieco wolniej niż innym. W przygodach towarzyszy mu strachliwy renifer Chichotek oraz gderliwy i przemądrzały kruk Paplak. Tak się też składa, że nasz dzielny zawadiaka z każdej wyprawy wraca z łupami w postaci nowych przyjaciół!

Tym razem buduje statek i wybiera się na Szumiące Morza, gdzie walczy ze sztormami, swym czarodziejem Turbulem, smokiem Naburmulakiem i złymi trollami. Czasem udaje mu się zwyczajnie dogadać, a czasem, musi użyć siły! Co przeżyje, tego dowiecie się, jeśli sięgniecie po tę książeczkę.

Dobrze napisane, z wyczuciem, z pomysłem(!), niebanalnie, żartobliwie, na poziomie – czego chcieć więcej? Mortka zachowuje klasyczną konstrukcję bajki, podział bohaterów na dobrych i złych, stosuje odpowiednie dla wieku czytelnika słownictwo, wplata elementy dydaktyczne i humorystyczne. Brak też podtekstów, których młodzian nie dostrzeże. To plus w świecie rządzonym przez Shreka. A może i wada. Kwestia podejścia i oczekiwań.

Podróże Tappiego na szumiących morzach to lektura, która młodym, chłonnym i żadnym wiedzy umysłom powinna się spodobać. Każdy dzieciak lubi historie, w których bohater zmaga się potworami, złymi czarownikami i żywiołami natury. I z tych zmagań wychodzi zwycięsko. Mortka pisze ciekawie, potrafi się wczuć w czytelnika. I starszego i tego z mniejszym stażem życiowym.

Nie epatuje przemocą, co może sprawiać, że wyda się trochę naiwny, ale chyba takich książek potrzebują dzieci. By nie zagubiły się w ociekających krwią kreskówkach, w których co pięć sekund ktoś zbiera łomot. Faktem jest, że sam wychowałem się na serii Dragon Ball, Rycerzach Zodiaku, X-menach czy Batmanie. Ale pokolenia z lat 90-tych zdają się być bardziej podatne na wyimaginowany świat cyberprzestrzeni i telewizji. Przyda im się odskocznia do krainy łagodności.

 Może Tappi przypadnie młodym czytelnikom do gustu i sprawi, że odejdą od telewizorów? To fajna książka. I myślę, że ma szansę na powodzenie.

Tytuł: Podróże Tappiego po Szumiących Morzach
Autor: Marcin Mortka
Stron: 158
Wydawca: Zielona Sowa, 2013.
Recenzja przedpremierowa.

książkę znajdziesz tu

Za egz. do recenzji dziękuję Wyd. Zielona Sowa



Krzysztof Chmielewski


Komentarze