Po raz
pierwszy zabieram się na książkę przeznaczoną stricte dla dzieci… i to takich
grubo poniżej 15 roku życia. Kilka dni temu recenzowałem pierwszy tom Zagubionych Marcina Mortki. Jak się
okazuje, ten facet nie pisuje tylko powieści z gatunku s-f, fantasy czy z
pogranicza horroru (jak Miasteczko
Nonstead). Tworzy też książki dla najmłodszych. A ja mam w rękach drugi tom
przygód dzielnego wikinga Tappiego.
Trochę się
obawiałem tej lektury. Że za mało poważna, dziecinna, zbyt… niewinna będzie.
Głupia dla dojrzałego (ta, 24 lata…) czytelnika. Okazało się, że to całkiem
sympatyczny i zgrabnie skonstruowany zbiór krótkich opowiadań. Całość liczy
niewiele ponad 150 stron.
Tappi, jeśli go
nie znacie, pochodzi z północy. Ma wielki brzuch, nos, długą brodę i mały rozumek.
Za to serce ma ogromne. A i pomyślunku mu nie brak, choć idzie mu to nieco
wolniej niż innym. W przygodach towarzyszy mu strachliwy renifer Chichotek oraz
gderliwy i przemądrzały kruk Paplak. Tak się też składa, że nasz dzielny
zawadiaka z każdej wyprawy wraca z łupami w postaci nowych przyjaciół!
Tym razem
buduje statek i wybiera się na Szumiące Morza, gdzie walczy ze sztormami, swym
czarodziejem Turbulem, smokiem Naburmulakiem i złymi trollami. Czasem udaje mu
się zwyczajnie dogadać, a czasem, musi użyć siły! Co przeżyje, tego dowiecie
się, jeśli sięgniecie po tę książeczkę.
Dobrze
napisane, z wyczuciem, z pomysłem(!), niebanalnie, żartobliwie, na poziomie –
czego chcieć więcej? Mortka zachowuje klasyczną konstrukcję bajki, podział
bohaterów na dobrych i złych, stosuje odpowiednie dla wieku czytelnika
słownictwo, wplata elementy dydaktyczne i humorystyczne. Brak też podtekstów,
których młodzian nie dostrzeże. To plus w świecie rządzonym przez Shreka. A
może i wada. Kwestia podejścia i oczekiwań.
Podróże Tappiego na szumiących morzach
to lektura, która młodym, chłonnym i żadnym wiedzy umysłom powinna się
spodobać. Każdy dzieciak lubi historie, w których bohater zmaga się potworami,
złymi czarownikami i żywiołami natury. I z tych zmagań wychodzi zwycięsko. Mortka
pisze ciekawie, potrafi się wczuć w czytelnika. I starszego i tego z mniejszym
stażem życiowym.
Nie epatuje
przemocą, co może sprawiać, że wyda się trochę naiwny, ale chyba takich książek
potrzebują dzieci. By nie zagubiły się w ociekających krwią kreskówkach, w
których co pięć sekund ktoś zbiera łomot. Faktem jest, że sam wychowałem się na
serii Dragon Ball, Rycerzach Zodiaku, X-menach czy Batmanie. Ale pokolenia z
lat 90-tych zdają się być bardziej podatne na wyimaginowany świat cyberprzestrzeni
i telewizji. Przyda im się odskocznia do krainy łagodności.
Może Tappi przypadnie młodym czytelnikom do
gustu i sprawi, że odejdą od telewizorów? To fajna książka. I myślę, że ma
szansę na powodzenie.
Tytuł: Podróże Tappiego po Szumiących Morzach
Autor: Marcin
Mortka
Stron: 158
Wydawca:
Zielona Sowa, 2013.
Krzysztof
Chmielewski
Komentarze
Prześlij komentarz