Długo
zwlekałem z tą recenzją… Zastawiałem się, czy muzyka będzie pasować do
Kanciapy… Ale skoro jest tutaj słów parę o teatrze, kinie, reklamuję koncerty –
to i recenzje muzyczne będą się pojawiały! Mimo, iż specem przecież nie jestem.
Ale, powiedzmy sobie szczerze, kto nim jest?
Jakiś rok
temu otrzymałem krążek (EP-kę) wydany przez formację Fonetyka, który nosi tytuł Rafał Wojaczek. 1945-1971. Recenzja w
wersji słownej pojawiła się niedługo później na antenie Studenckiego Radia
Egida, a sama płyta była przeze mnie wielokrotnie odtwarzana. I nadal jest, bo
w dalszym ciągu w Egidzie mam okazję pracować.
Jak więc
się spodziewacie, opinia na temat nagrań jest pozytywna. To projekt bardzo
ciekawy, ryzykowny, jak każda próba muzycznej interpretacji poezji powszechnie
znanej. Na szczęście, wszystko poszło po mojej myśli, bo brzmi to naprawdę nieźle.
Przemysław
Wałczuk oraz Daniel Zaklikowski – muzycy tworzący tę formację, wraz z Łukaszem
Lazarem (taki skład tworzył ten album, obecnie grupa jest liczniejsza), który
pełni funkcję realizatora dźwięku, zaadaptowali na swoje potrzeby cztery teksty
– Rozstanie, Dla ciebie piszę miłość, Sól
oraz Ojczyznę. W takiej też
kolejności, są one uporządkowane na krążku.
Kompozycja
jest spójna. Jeśli mam być szczery, nieczęsto jestem w stanie zaakceptować
takie eksperymenty z poezją w roli głównej. Przyzwyczajony jestem do tego, że poezja
śpiewana tudzież piosenka poetycka realizuje się bardziej w postaci solisty w
gitarą, czego idealnym przykładem jest Mirosław Czyżykiewicz. Ewentualnie
„klasyków” występujących z big-bandami, jak niedoścignieni: Marek Grechuta i Czesław
Niemen. A Fonetyka do tekstów Wojaczka stworzyła oprawę elektroniczną. O dziwo
– bardzo dobrze współgrającą z warstwą słowną.
Dynamiczne
(Dla ciebie piszę miłość), ostre, to
znów ciężkie, snujące się dźwięki (Sól),
otaczają słuchacza niczym złowieszczy opar… Oniryczno-ekstatyczny charakter
poezji mikołowskiego artysty udało się muzykom uchwycić. Pijacki wid miesza się
z ostrością widzenia, wulgarność języka z plastycznością i lekkością metafory…
Brutalność splata się z subtelną erotyką. Nie wiem jak udało im się tego
dokonać, ale zwyczajnie nie mam się czego chwycić, by obniżyć wartość płyty…
Czuję, że
sporo pracy włożyli członkowie tej formacji, by efekt końcowy brzmiał tak, a
nie inaczej. I nie sądzę, by ktokolwiek był w stanie robić to lepiej. Może
równie dobrze… Przynajmniej w tym gatunku muzycznym.
Polecam.
Tytuł albumu: Rafał Wojaczek. 1945-1971
Rok wydania: 2011
Wydawca: Fonokom
Długość płyty: 16 minut, 18 sekund
EP
To jest recenzja Epki, nie całej płyty. Warto wcześniej lepiej przeczesać internet.
OdpowiedzUsuńZgred
A owszem, dlatego na samym dole jst wpisane EP!
OdpowiedzUsuńSłowa płyta/album używam jako synonimów w swej recenzji;)
Ale widzę, że można odnieść mylne wrażenie... więc będę pisał, że to EPka.