Recenzja: Tomek Tomczyk "Bloger" (Wydaje.pl, 2012)


Przyznam się szczerze, że nie czytam Kominka za często. Rzecz jasna, wiem, kim jest… chyba wszyscy wiedzą. A już na pewno ci, którzy chcieliby zajmować się blogowaniem. Zarówno profesjonalnie, jak i amatorsko. Kilkukrotnie miałem okazję zapoznać się z jego serwisem, ale nie przyciąga mnie tak mocno, bym uważał się za jego czytelnika. Ot, z daleka kibicuję.

Przez chwilę śledziłem też recepcję jego pierwszej (i jak sam zapowiada, nie ostatniej) książki. Niedawno, dzięki uprzejmości serwisu Wydaje.pl miałem okazję ją przeczytać. 

Po co właściwie zabrałem się za tę pozycję? Przede wszystkim dlatego, że kiedy mówimy o polskiej blogosferze, to mam przed oczami tego faceta i to, co osiągnął. Jest jednym z najlepszych. I najbardziej znanych. A skoro tak jest, to warto zobaczyć, co ma do powiedzenia, bo na czymś swój sukces budował.

Co uderza od samego początku to bezpośredniość. Choć czytałem zaledwie kilkanaście jego tekstów (i komentarzy pod nimi), zaryzykuję stwierdzenie, że napisał Blogera tak samo, jak prowadzi swoją stronę. Albo w sposob bardzo zbliżony. Nie przejmuje się opinią innych, w głębokim poważaniu ma to, że może zostać skrytykowany, no chyba, że z krytyki będzie mógł wynieść jakąś naukę. Jest pokorny i bezczelny zarazem. Pisze i mówi bez specjalnej „spiny”, bez przesadnej formalności… Nie ma „pan”, jest Tomek albo Kominek. To zmiękcza rozmówcę, choć zastanawiam się ile w tym swobody i autentyczności, a ile pozy.

Czy jest to poradnik dla tych, którzy chcą tworzyć blogi? Nie do końca. Kominek cały czas wmawia nam, byśmy nie słuchali jego rad, jeśli się z nimi nie zgadzamy. On tylko opowiada o tym, jak zaczęła się jego kariera. Od młodzieńczych marzeń, poprzez marne początki i sukces, którego nikt (nawet on) się nie spodziewał. Mimo, że to było jego celem. Ma doświadczenie. Wie, co i jak. Stara się dawać rady, ale nie powie nam jak mamy osiągnąć sukces. Bo przecież nie zaczniemy komponować, tak jak on przed laty, wulgarnych, ośmieszających innych tekstów. To już było i zainteresowanie takim projektem prawdopodobnie szybko opadnie. Pudelek nawet o nas nie wspomni. 

Co więc się liczy? Przede wszystkim wytrwałość i upór. To mi się podoba. Tomczyk nie robi z siebie Boga, choć skromnością też nie grzeszy. Nie jest idealny i doskonale o tym wie. Ale ma się czym pochwalić. Jest znany, jest poważany (on sam pewnie sądzi inaczej) i ma siłę oddziaływania. Stanowi pewnego rodzaju wzór. Mieć tak silną pozycję na rynku, zarabiać na tym, co się lubi robić – to marzenie każdego, kto prowadzi bloga. Ba, każdego, kto ma marzenia.

Wracając jednak do wytrwałości, autor każe nam podążać własną drogą. Jeśli czujemy, ze to jest właśnie to – nie oglądajmy się za siebie, tylko pędźmy do przodu. Coś o tym wiem, bo choć Kanciapa ma w tym świecie niewielkie znaczenie, to gdzieś tam jednak bywa zauważana.

Lata pracy, setki, jeśli nie tysiące godzin spędzonych w książkach, sieci, ślęcząc nad tekstami… Czy się opłaca? Niektórym się udaje. Podejrzewam, trzeba też mieć sporo szczęścia, któremu dopomagamy swoimi talentami i siłą charakteru.

Na swoim przykładzie, Kominek pokazuje jak komponować posty, jak walczyć z krnąbrnymi komentatorami, jak dyskutować z potencjalnymi reklamodawcami, jak się promować… I te rady warto sobie przyswoić. Przynajmniej część z nich. Dają do myślenia. Przyłapałem się na tym, że zacząłem się zastanawiać, czy prowadzenie mojego bloga ma sens… Kiedy zobaczyłem jego (Kominka) statystyki, oferty, zarobki… Niepojęte, że Internet daje takie możliwości. 

Tomczyk daje nam coś więcej niż kilka dobrych rad. Daje nam przede wszystkim „kopa motywacyjnego”, jak sam to określił w rozmowie z Arturem Kurasińskim (odsyłam tutaj <klik>). I ten kop jest całkiem solidny (to już moje słowa).

Jako, że nas autor uwielbia wszystko robić po swojemu, to też swój „poradnik” wydał samodzielnie. Poprzez tak zwany self-publishing we wspomnianej już firmie Wydaje.pl. Zlecił korektę, opracowanie, skład. I wydał. Z tego, co wiem, publikacja cieszy się sporym zainteresowaniem zarówno w wersji papierowej jak i elektronicznej. 

Bloger wart jest tego, by poświęcić tych kilka, może kilkanaście godzin na lekturę. A Tomek Tomczyk wart tego, by go zauważyć. I zapamiętać.



Tytuł: Bloger
Autor: Tomek Tomczyk
Wydawca: Wydaje.pl – zerknijcie tutaj
Stron: 364

Komentarze