Recenzja: "Good morning korporacjo" Radosław Bieliński (Wydaje.pl)


Autor kreśli świat fałszywy, nierealny, nielogiczny… A przynajmniej tak może się nam zdawać w pierwszym z nim zetknięciem. Jest paradoksalny, niemalże oniryczny, więc ciężko uwierzyć, iż Radosław Bieliński nie nagina faktów aż tak bardzo.

Oczywiście przesadza i to bardzo często, wyolbrzymia, przejaskrawia, wykoślawia. Ale w dużej mierze, ma rację. Skąd to wiem? Sam kiedyś pracowałem w podobnej firmie, fakt, że niecałe dwa miesiące, bo mój mózg zaczynał tam odparowywać, ale liznąłem nieco życia w korporacji. Nie księgowałem, nie miałem okazji wpłynąć znacząco na działanie firmy (wolałbym sabotaż, ale tego się bałem), sprzedawałem tylko grzecznie pakiety telefonii komórkowej. Jednak we wspomnieniach odnalazłem bardzo wiele cech wspólnych z firmą, o której pisze Bieliński.


Bohaterów jest tutaj kilku i wszyscy oni są zatrudnienie w korporacji „MaxiMind”. Jest tu prosty wyrobnik, zwykły księgowy niższego stopnia (od kilkunastu lat na tym samym stanowisku), szefowie, managerowie wyższego szczebla (wzajemnie się nienawidzący), cieć i jego pomocnik, kilku indywidualistów oraz ktoś na kształt bohatera zbiorowego.

Doskonale ukazano tu relacje jakie zachodzą pomiędzy pracownikami tych samych bądź różnych szczebli. Ich sztuczność, nieszczerość, nieautentyczność. Team leaderzy ignorują swoich podwładnych, managerowe wyższego stopnia mają w głębokim poważaniu team leaderów. Szefa nikt nigdy nie widział. Każdy niby zna swoje miejsce w szeregu, ale tak naprawdę, większość zna się tylko na parzeniu kawy.

Celem „MaxiMind” jest uzyskiwanie jak najwyższych przychodów, wykonywanie jak najlepszej pracy, przy jak najniższych kosztach. Jakość i profesjonalizm panuje tam na każdym kroku. Pozornie. W rzeczywistości niemal każdy pracownik, który ma trochę oleju w głowie, wie, że wszystko co robią w tej firmie jest bezcelowe i bezsensowne. Większość więc, a szczególnie ci, którzy coś w firmie znaczą, pozorują swoją pracę. Starają się budować wokół siebie atmosferę zapracowania, przejęcia, powagi i absolutnej niezależności. Przy jednoczesnym podporządkowaniu się wszelkim możliwym zasadom.

By cokolwiek się działo, tworzone są dyrektywy dotyczące tak prozaicznych spraw jak: chodzenie po schodach, parzenie kawy czy korzystanie z klawiatury komputera. Każdy kolejny regulamin, sposób na poprawę bezpieczeństwa w firmie czy też obniżenie kosztów, choćby nie wiadomo jak był głupi – może uzyskać akceptację. Między innymi na tym polega funkcjonowanie w tego typu firmie.

Nomenklatura stosowana podczas tworzenia aplikacji na stanowiska w „MaxiMind” diablo-sprytnie obrazuje to, jak mami się współczesnych bezrobotnych. Przede wszystkim młodych. Kusi się ich „z angielska” brzmiącymi tytułami senior i junior managera, koordynatora, specjalisty, gdy w rzeczywistości chodzi o kogoś, kto klika w jeden czy dwa przyciski na klawiaturze, parzy kawę i myje podłogi.

To obraz przerażający. Pustka mentalna instytucji, jałowość prowadzonych działań, brak przyzwolenia na własne inicjatywy (są mile widziane, ale i tak trafiają do kosza…) oraz wyścig szczurów (bez perspektyw na jego ukończenie), tworzą uniwersum jakie wykreował dla nas autor.

Bieliński ma ewidentny talent do tworzenia. Nie tylko do opisywania paradoksalnych, a zarazem zabójczo realnych światów. Tu nie chodzi tylko o sprawność językową, poprawny warsztat literacki czy wiedzę ogólną. Potrafi zaciekawić, wciągnąć czytelnika. Sprawić, że identyfikuje się  postaciami jakie napotyka na swej drodze poprzez kolejne strony.

Ta groteskowa historia daje do myślenia. I dobrze się czyta.


Tytuł: Good Morning Korporacjo
Autor: Radek Bieliński
Wydawca: Wydaje.pl (na zasadach tak zwanego self-publishingu, czyli samodzielnego opracowania publikacji)
Zobacz tutaj: http://wydaje.pl/e/good-morning-korporacjo3


Serdecznie dziękuję serwisowi Wydaję.pl za udostępnienie e-booka do recenzji.

Krzysztof Chmielewski

Komentarze