Kto wpadnie w "Pułapkę"? Andrzej Ziemiański zastawia! Dziś premiera. To i recenzja.

Ziemiański zabiera nas do świata na granicy snu i jawy. Wizje jakie przed nami rozpościera, momentami sprawiają, że skóra cierpnie. Na rynek wchodzi kolejna publikacja sygnowana jego nazwiskiem, do której warto będzie zajrzeć. Nie kłamię.

Pułapka Tesli to pięć tekstów. Ciekawych, intrygujących, napisanych lekko i sprawnie. Pojawiają się zarówno opowiadania-perełki, jak i pomysły skądinąd znane, przyprawiające o lekkie odczucie deja vu.

Z tym delikatnie, niepokojącym uczuciem spotykałem się już w pierwszym tekście, który nosi tytuł Polski Dom. Historię mająca źródła w legendach, opowieściach dawno już napisanych, nawiązująca równocześnie polskiego bon ton (w pewnych aspektach) czyta się przyjemnie i trochę bezrefleksyjnie. Na tych kilkunastu stronach widać też to, co będzie się pojawiało w niemal całym zbiorze – ukierunkowanie na grozę. Autor zabierze nas nie tylko w ciemne, mroczne uliczki, niespokojne sny i majaki, ale też do świata na granicy s-f oraz horroru. I dobrze, bo tej gałęzi polskiej fantastyki przydadzą się kolejne teksty. Zwłaszcza, że w przyszłym roku ma się pojawić nagroda dla horroro-pisów.


W Wypasaczu dostajemy lekko w twarz. Tak karykaturalnej wizji nie spotkałem jeszcze w literaturze. Groteskowa, chora, nienormalna, wynaturzona, przypominająca trochę głośne filmy grozy ostatnich lat: Myrtyrs czy Frontiers.. Nieco zboczona chciało by się rzec. A równocześnie nie dająca się rzucić w kąt. Mimo iż wydaje się być snem szaleńca, finał tej historii zaskoczy niejednego czytelnika. Sam nie za bardzo wiem, jak się do tego odnieść.

Na półmetku wpadamy w tytułową pułapkę. Przeplatając fakty historyczne z fikcją literacką Ziemiański komponuje (bo innego słowa nie wypada tu użyć) historię niezwykłą. Opowieść na poły realną, która nosi wszelkie znamiona teorii spiskowej i gdyby nie była tekstem literackim spokojnie dołączyła by do kanonu światowych mitów. Co jest tu prawdą, a co żartem z niewiedzy czytelnika (w tym i mnie) – pozostawiam do prywatnej oceny. Autor zaprasza do zabawy, łapania za słówka, sięgnięcia po encyklopedię (albo chociaż wikipedię, jak to sam uczyniłem). Ciekaw jestem, czy nawiąże się jakiś dialog na temat historii alternatywnych, to ciekawe zjawisko.


Ostatnie dwa teksty, zajmujące właściwie połowę publikacji (czy więc wypada pisać „dwa ostatnie”?) to właściwie „czyste” s-f.  Pierwszy z nich Chłopaki, wszyscy idziecie do piekła stanowi jakby polski odpowiednik Terminatora. Młody człowiek ma niegdyś zdecydować o losach świata… Ktoś w przeszłości, jeszcze przed jego narodzeniem to przewidział i… odpowiednio zadbał o jego bezpieczeństwo. Brzmi znajomo i trochę miało, ale nie na to proponuje zwrócić uwagę. Owszem, świat wykreowano starannie, plastycznie, niemal namacalnie (jeśli ktoś lubi Czarny horyzont Kołodziejczaka, to właśnie to opowiadanie mu się spodoba), jednak najciekawsze jest w tym wszystkim podejście do sprawy… patriotyzmu. Tak jak u Ciechowskiego w piosenkę Nie pytaj o Polskę, tak u Ziemiańskiego bohaterowie umiłowali ojczyznę, niewdzięczną staruchę, stojącą właściwie nad własnym grobem. Który przez lata sobie kopała. Nie porzucili jednak nadziei.

Na koniec – oniryczna wizja walki na granicy wymiarów: snu i jawy. Mroczna, niebezpieczna, urokliwa. Pod przewrotnym tytułem ukrywa się nie tyle wartka akcja i nieco przerażająca historia, ale i seria pytań egzystencjalnych.



 O tym, że napiszę tekst przychylny Ziemiańskiemu, przekonałem się w chwili, gdy mój wzrok padł na pierwsze strony najnowszego zbioru opowiadań. Bo mimo wszystko, czyta się to „jednym tchem”, dosłownie połyka się kolejne partie tekstu. Po dwój godzinach byłem już w połowie, co nie zdarza się zbyt często. Nie każda publikacja potrafi mnie tak wciągnąć i nie zawsze ma to związek z tym, że fantastyka stanowi dla mnie detoks po nieco bardziej „wymagających” lekturach.

Z niekłamaną szczerością – polecam.


Tytuł Pułapka Tesli
Autor: Andrzej Ziemiański
Stron: 296
Wydawca: Fabryka Słów, 2013
Dziękuję wydawcy za egzemplarz do recenzji.

Krzysztof Chmielewski



Komentarze