Kto czyta poezję... czyli Zderzeń Literackich dzień pierwszy (relacja dla Portalu Katowickiego)

Tekst ukazał się pierwotnie w serwisie PortalKatowicki.pl dnia 15.11.2013 r.


Tytuł tego artykułu początkowo miał brzmieć O tym jak pisać recenzje i słuchać poezji... Niestety, warsztaty z Krzysztofem Vargą z nieznanych powodów przeniesiono na kolejny dzień (piątek, 15.11), zatem o nich w kolejnej relacji. Tymczasem zapraszam w przestronne wnętrza kinoteatru Rialto.

Pozwolę sobie zacząć od osobistej refleksji... Smutek mnie ogarnia (momentami nawet obezwładnia), gdy widzę, że sztuka nietuzinkowa, intrygująca i w gruncie rzeczy nieznana polskiemu odbiorcy bywa lub jest ignorowana. Zwłaszcza, gdy mowa o literaturze.                                                                                                                                       (A. Debeljak)

Ars Cameralis, jeden z najciekawszych dużych (choć kameralny) festiwali na Śląsku co roku podaje nam na tacy co smaczniejsze kąski artystyczne. Muzyczne, filmowe, plastyczne i właśnie literackie. W tym roku zabrakło teatru, ale cóż zrobić, kiedy wszyscy tną koszty. Wróćmy do słowa pisanego.



Nie wiem, gdzie szukać powodów dość niskiej frekwencji (ale nie tragicznej, co warto podkreślić) czwartkowego wieczoru (do godziny 20:00), kiedy to zaczęły się pierwsze Zderzenia Literackie. Może zawiniała niezbyt nachalna promocja, choć żadna nie jest przepisem na sukces, a może zwyczajnie ludzie są leniwi i wolą machnąć ręką? Podejrzewam, ze właśnie zadałem pytanie retoryczne, ale fakt, iż na spotkanie z poetami przyszło mniej więcej pięćdziesiąt osób (w tym organizatorzy... a nie była to biblioteka, tylko sala Rialto) budzi pewien niesmak. Tym, którzy nie dotarli albo nie wiedzieli o wydarzeniu dedykuję słynne już internetowe zawołanie: tyle przegrać!

 Pepelnik

O poezji się u nas nie mówi zbyt wiele. Nie ma jej w telewizji, broni się jeszcze na froncie radiowym i na łamach prasy (głównie artystycznej). Choć co roku mury polskich uczelni opuszczają setki (jeśli nie tysiące) filologów i kulturoznawców, spora część z nich (śmiem podejrzewać) kulturą, a już na pewno poezją się nie zachwyca.

Na szczęcie artyści nie zawiedli, choć czasu na zapoznanie się z ich twórczością jak zawsze było zbyt mało. Rozmówki Polsko-Słoweńskie, w ramach których gościliśmy Aleša Debeljaka, Anie Pepelnik oraz Primoža Čučnika, choć krótkie – pozwoliły dostrzec na horyzoncie literackim kolejną wartościową pozycję. Troje artystów, obecnych przecież na polskim rynku, w gruncie rzeczy kojarzonych jest przez wąskie grono odbiorców. Dzięki Ars Cameralis pojawiła się szansa na zyskanie kilkudziesięciu nowych.


Čučnik

Ich poezja, traktująca o sprawach zarówno uniwersalnych: życiu, śmierci, chęci zrozumienia natury świata, cierpieniu, jak i prywatnych: zaangażowaniu emocjonalnym, polityce, to twórczość dojrzała i przemyślana. Przede wszystkim zaś ze względu na historię, zrozumiała dla polskiego czytelnika. Świetnym przykładem jest Mnogość Čučnika dedykowana Eugeniuszowi Tkaczyszynowi-Dyckiemu czy tegoż autora Moje Hortensje:

Język jest jedną ze wspólnych spraw,
dlatego musimy brnąć przez struktury
dialektów, osobliwości narzeczy i slangów,
by się rozumieć. Ten sam język, to samo ciążenie
ku wolności, a tyle nieporozumień.
Naród to zuniwersalizowany tłum jednostek,
które pokazały język innemu zuniwersalizowanemu
tłumowi, itd.
Czy to jest nacja. Czy to jest Europa.
Co mówię, nasz cel to czym prędzej ich zrozumieć.
Dlaczego stare struktury zakłócają nam sygnał
i psują nadajniki. Dlaczego nie płynie w eter.
Przecież nie jest powiedziane, że tak nie jest,
tyle że nas o tym przekonano.
Jednak pozostaje pytanie:
Kto taki, i dlaczego dajemy się wrobić?
Jesteśmy rzeczywiście tacy naiwni,
że jeszcze nie odkryliśmy misterium państwa.
Kleju, który je lepi.
I czy gdybyśmy odkryli, potrzebowalibyśmy jeszcze
przemówień?
Co byśmy czcili zamiast rządów?
Moje hortensje, moje hortensje.
Czy to co oślepia jest uniwersalne
czy lepimy się pojedynczo.
To o czym mówię, to okres nowego optymizmu.
Bylebyśmy zdrowi byli.
Byleby winorośl obrodziła.
Każdy sam wie, czym są jego hortensje.
Mowa to wspólna rzecz, która nas łamie.
Miłość nosi węzełek warunkowych trosk.
Mak jest ich łańcuszkiem.
Żebyśmy się rozumieli, podejrzenie niepokoi.
Drewno schnąc wprawia nas w przesłyszenia.
Ładny język treściwie zalewa –
zalewa i liże i lepi
moje hortensje

/źródło: "Równoległa realność. Współczesna poezja słoweńska", Międzymorze, Gdańsk, 2010, przekład: Maciej Olszewski; tekst ze strony: http://www.czar-slowenii.pl/site/cucnik_moje_hortenzije.php/

Niedługa dyskusja, jaką prowadzili z gośćmi Agnieszka Będkowska-Kopczyk oraz Michał Kopczyk pozwoliła częściowo poznać ich sposób pojmowania świata, obecność literatury słoweńskiej na arenie międzynarodowej, porównać ich własne kontakty z tym, co polskie. Dobre i to na początek.



Kilkanaście minut po godzinie 20 na scenie pojawił się jegomość, którego nazwisko przyciągnęło o wiele więcej ludzi. Balkon i sala wypełnione w stopniu znacznym, potwierdziły to, co od około 30 lat mówi się o nim. Lech Janerka ma klasę i styl. Koncert był pyszny!



Artykuł ukazał się pierwotnie w serwisie PortalKatowicki.pl dnia 15.11.2013 r.


Krzysztof Chmielewski

Komentarze

  1. Nie każdy lubi poezję. Ale kto nigdy nie próbował, to chyba warto sięgnąć po jakiś tomik. Ja ostatnio trafiłam na "Skrajności" Barańskiego i byłam pod dużym wrażeniem. Piękno i prostota-tak bym je opisała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam to! Ja nie mogę, jedna z lepszych książek jakie przeczytałam. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie dlatego ją pamiętam. Skrajności które Barański opisuje i przyrównuje do siebie - coś niezwykłego. Ma człowiek talent :)

      Usuń
    2. Ja czytałam. Pięknie napisane, bardzo czytelne. Prawda o życiu. To czego oczekuję od poezji.

      Usuń
  2. Uwielbiam poezję w każdej postaci. Faktycznie tomik Barańskiego "Skrajności" porusza wiele ważnych kwestii... których chyba nie widzimy, nie widzimy jak jest źle... Dobrze by było aby ta książka mogła dotrzeć do szerszego grona, ale miłośników poezji jest mało...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja widziałam dużo pochlebnych komentarzy nt. tego tomiku, więc się na niego skusiłam i Skrajności są bardzo dobre. Dobrze się czyta.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz