Co wiemy o Ukrainie... O "Barszczu ukraińskim" P. Pogorzelskiego

Informacji jakie płyną do nas w sprawie tego, co dzieje się obecnie na Ukrainie jest bardzo wiele. Media i politycy sami chyba do końca nie wiedzą, jakie stanowisko zająć. Nawet w szanowanym przeze mnie Tok.FM usłyszałem kilka wypowiedzi, w których sens wątpię.

By pojąć to, co tam się dzieje, należy przede wszystkim poznać historię naszych wschodnich sąsiadów. Jej ciemne i jasne strony. Ważne, by przy tym odrzucić stereotypy i myślenie ukształtowane przez kłamliwe wersje historii. Często mijają się z prawdą.

Nie uzurpuję sobie prawa do oceny czyichś poglądów czy badań. Nie chcę też powiedzieć, że historycy i media kłamią. Obecnie wiemy o wiele więcej na temat tego, jak Ukraina się rozwijała i jak wygląda dzisiaj. Z historią tego kraju często też wiązały się losy Polski, to fakt, o którym niewielu pamięta.


Piotr Pogorzelski wydaje się objaśniać świat Ukraińców w sposób obiektywny. Oczywiście jest to rzecz niemożliwa do wykonania, ale ja jednak wierzę, że jego słowa nie odbiegają od rzeczywistości. To w końcu podstawowa zasada jego zawodu. Spędził tam więcej czasu niż wielu z nas spędziło poza rodzinną miejscowością. Wydaje mi się, że warto go posłuchać.

Ukazuje nam Ukrainę częściowo taką, jaką znamy z mediów. Ogólny obraz tego kraju znacząco nie odbiega od tego, jaki podaje nam się w radiu i telewizji. Jednak Pogorzelski wchodzi głębiej. Objaśnia zagadnienia sporne, pokazuje to, czego gołym okiem dostrzec nie możemy. Lub nie chcemy.

To kraj, który wyniszczono bardzo skrupulatnie. Po roku 1989, gdy Polsce udało się oderwać od bloku wschodniego (w dużym uproszczeniu) i skierować swą uwagę w drugą stronę – na zachód – Ukraina pozostała pod wpływem Rosji. Komunizm (również upraszczam) skutecznie ograniczył życie duchowe (tak kulturę, jak i religię) w tym państwie.

Wojny, represje aparatu bezpieczeństwa, bieda, wszechmocna korupcja: wszystko to sprawiło, że panował też trudno do opisania strach. I nadal trwa. Przekłamania historyczne, jakie wpajano młodym pokoleniom skutkują tym, że do dziś wielu mieszkańców (nawet Kijowa czy Lwowa) nie ma pojęcia o tym, że Stalin był niegdyś sojusznikiem Hitlera i że istniało coś takiego jak Wielki Głód. To społeczeństwo w dużej mierze zastraszone, nie mające podstawowej wiedzy o swojej historii i kulturze.

Popkultura – podobnie jak w Polsce – serwuje miałkie, idiotyczne produkty, które jedynie otumaniają społeczeństwo. Niewielu jest artystów na dużych scenach, którzy są w stanie przekazywać wartościowe treści.

Również język ukraiński jest deprecjonowany. Najpierw wypierany przez polski (tak, też mieliśmy w tym udział), potem zaś rosyjski, jest równoznaczny z przynależnością do niskiej klasy społecznej. Na całe szczęście, od pewnego czasu prowadzone są działania mające przywrócić mu dawną świetność, i sprawić, by znów był powodem do dumy.

Pogorzelski dorzuca też kilka zdań do sprawy, która zdaje się być największą zadrą w stosunkach pomiędzy Ukrainą i Polską. Chodzi rzecz jasna Wołyń. Rzuca nieco inne spojrzenie na tamte wydarzenia, bo choć nie da się o nich zapomnieć, wielu z nas nie chce przyjąć do wiadomości, że mieszkańcy tamtych terenów, nie rzucili się sobie do gardeł „od tak”.

Dziennikarz stroni raczej od subiektywnych opinii. I silnie negatywnych. To praca stonowana, a jednocześnie „owijająca w bawełnę”. Ja sam znacznie upraszczam treść tej książki. Wybaczcie Państwo, ale ciężko zebrać do kupy wszystko, co chciałbym przekazać, nie tworząc wielostronicowego artykułu. To prawie czterysta stron wypełnionych informacjami po brzegi.

Choć historii Ukrainy nie znam tak jak bym tego chciał, wydaje mi się, że na reportaż Piotra Pogorzelskiego należy zwrócić uwagę. Jakości dowieść może patronat radiowej „Trójki” czy serwisu Nowa Europa Wschodnia oraz liczne recenzje, do których dorzucam i swoją rekomendację. Rok zacząłem z tą publikacją i czuję, że będzie dobry tak jak ona.


Tytuł: Barszcz Ukraiński
Autor: Piotr Pogorzelski
Wydawca: Helion, 2012
Stron: 384

Reportaż

Komentarze