Narzekań część pierwsza. Co czytać? Powie nam TVP...

Całkiem niedawno sieć obiegła informacjo o nowym programie Programu Pierwszego Telewizji Polskiej – Co czytać?, który ma prezentować nowości pojawiające się na rynku wydawniczym i promować literaturę wśród telewidzów.

Pomysł świetny, wszak TVP jako nadawca ogólnokrajowy oraz… publiczna stacja, promocję kultury powinna postrzegać jako swój obowiązek. Jak jest, wiemy od dawna. Wszyscy chyba pamiętają groźbę usunięcia kanału TVP Kultura – swoją drogą właściwie tylko tu mówi się o książkach. Znika Dobranocka, nie ma już chyba Wideoteki Dorosłego Człowieka, od lat brakuje w ramówce Kabaretu Olgi Lipińskiej… Za to były tańce na lodzie i młodzi wokaliści. Nie wchodźmy w to jednak, bo nie o tym zamierzam pisać. Niemniej pamiętajmy, że publiczny nadawca opiera się na społecznej misji programowej.

Telewizora nie posiadam od dwóch lat. Oglądam go tylko kiedy jestem w odwiedzinach u rodziców czy znajomych i akurat jest włączony, więc na emisję nowego programu TVP 1 musiałem zaczekać do chwili, gdy pojawi się w sieci. Doczekałem się.

Sięgnąłem po niego nie tylko ze względu na prywatne i zawodowe zainteresowania, ale też dlatego, że pojawiło się sporo negatywnych komentarzy dotyczących treści jakie się tam pojawiły. A to, że za krótko, a to niezbyt kompetentnie, że TVP znów zawiodła.


To właściwie prawda, choć jak na „program” który trwa aż 15 i tak przekazano tyle informacji, ze przeciętny „Kowalski” może po omawianą pozycję sięgnąć. Skompresowana treść opracowana jest w sposób znośny, acz nie do końca  zadowalający. Prowadzący zaś nie jest człowiekiem znikąd ani młodzikiem prężącym zwoje mózgowe na siłę.

Zarzuty z mojej strony są dwa. Przede wszystkim haniebna godzina emisji tego programu. Wszyscy, do których treści w nim przekazywane mają docierać, w tym czasie antenowym są niedostępni. Uczniowie siedzą w szkołach, studenci na uczelniach, a większość ludzi pracuje lub odsypia nocki. Nie sądzę, by główną grupą docelową były gospodynie domowe, bo o 9 rano robią pewnie zakupy. Czyżby rosnąca rzesza emerytów? Z całym szacunkiem, ale kwoty które otrzymują z ZUS-u ledwo starczają na życie.

Druga rzecz – czas trwania. Rozumiem założenia programu – szybko i na temat. Literacka zajawka, coś, co sprowokuje do poszukiwań. Jednak brakuje mi na antenie TVP 1 prawdziwej krytyki literackiej, spotkań autorskich, dyskusji na tematy ważne dla rynku wydawniczego. A dostajemy książkowy Teleexspress. Nie wystarcza mi to, że na antenie TVP Kultura mamy Czytanie w wannie czy Sztukę czytania. Dlaczego nie emituje się tego na flagowych kanałach tylko odbębnia pracę domową?


- kliknij tu, by zobaczyć program: CO CZYTAĆ?


Pal licho fakt, że program trwa jedynie kwadrans, mimo iż w tym czasie nie da się nic rzetelnie przedstawić. Pal licho, że jest w dzień powszedni… To nawet plus. Ale kto wpadł na pomysł emitowania go w takich godzinach? Wszystko to mija się z celem jakim jest promocja kultury, w szczególności zaś czytelnictwa. Bo chyba po to ten program powstał, prawda?

Fakt, iż literatura nie jest towarem „chodliwym” nie ma znaczenia, bo można to zmienić. Telewizja i sieć www, jako media najsilniej oddziałujące na widza, kreują jego gusta i zachowania. Pokażmy im, że czytanie jest wartościowe… Bez prawdziwej kultury w publicznej telewizji (radio jeszcze się trzyma!) społeczeństwo stanie się jeszcze głupsze.

Taki to ze mnie narzekający idealista.


Poirytowany Krzysztof Chmielewski
Logo TVP oraz obrazek promujący program pochodzą ze strony tvp.pl

Komentarze

  1. Ja również nie oglądam telewizji, a nawet gdybym chciała obejrzeć ten program to tak się składa, że siedzę wówczas w szkole. Po przeczytaniu Twojego wpisu, zajrzałam na stronę internetową i obejrzałam ten odcinek. Mnie osobiście nieco irytuje sam prowadzący. Program ma promować literaturę, czyli rozumiem, że w zamyśle, kierowany jest do osób, które nie czytają. I jak mają zacząć, gdy prowadzący jest dla mnie taki trochę ą-ę. Rozumiem, że czasem trzeba się przejąć i sposobem wysławiania się to zaakcentować, ale tutaj momentami jest przesada. I czy taki Kowalski, który siądzie o 9 rano we wtorek przed telewizorem rzeczywiście zainteresuje się przedstawionymi książkami. Największym plusem tego odcinka była dla mnie Magdalena Kumorek, która czytała fragment powieści. Czuję, że za parę tygodni program zniknie z anteny, wszak ma małą oglądalność. Gdzie tu sens, gdzie logika? Nie mam zielonego pojęcia, ale mam nadzieję, że publiczne media kiedyś w końcu wezmą się za poważną promocję literatury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano niestety. Choć i tak dobrze, że zmieścili 3 książki w czasie niespełna 15 minut...
    Może zniknie, a może pójdą po rozum do głowy i puszczą to np około godz. 19, albo po Teleexpressie.
    Łudzę się, że ktoś tam myśli logicznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Telewizję oglądam bardzo rzadko, również "przez przypadek". Gdy nie mam co robić, a na książkę nie mam ochoty to idę do pokoju mamy, siadam sobie wygodnie w fotelu i swój wzrok kieruję na migający ekran, bo w tym czasie mama ogląda jakieś wiadomości czy serial. Mija 5 minut i śpię. Tak na mnie działa telewizja ;) Nawet nie słyszałam, że zaczęto transmitować ten program. Zaraz obejrzę i się przekonam, czy będę tak samo narzekać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do późniejszej dyskusji;)
    Właśnie powstaje tekst o księgarniach... czyli Narzekań część druga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz