Multirzeczywistość wg Edelmana...

Nie pamiętam ile czasu i stron upłynęło, od kiedy sięgnąłem po pierwszą cześć trylogii Edelmana. Infoszok był ciekawostką (oczywiście niczym rewolucyjnym) na polskim rynku, pozycją, która spotkała się z ciepłym, choć skromnym przyjęciem. Całkiem niedawno ukazała się kontynuacja, opatrzona tytułem Multirzeczywistość.

Sytuacja, w jakiej znalazł się feudokorp Suriny i Natcha nie uległa poprawie… Rośnie zagrożenie ze strony rządu, dla którego multirzeczywistość jest łakomym kąskiem. Daje bowiem nieograniczone (tak mówią) możliwości w kreowaniu rzeczywistości. Kto nie chciałby mieć w rękach broni ostatecznej, dającej niemal boskie możliwości? Na dodatek, ich działania są pod stałą obserwacją publików, a reakcje społeczeństwa stają się coraz bardziej gwałtowne. Szaleją infoszoki, na granicach robi się bardzo niespokojnie…

Edelman, choć fabuła jego powieści kieruje się w rejony niedostępne (jeszcze!) naszej nauce, nie pozostaje w oderwaniu od rzeczywistości. Historia, jaką opracował, fabuła, którą możemy śledzić, nie jest fikcją absolutną. Niegdysiejsze wizje autorów science fiction już się spełniły, a to co dostaliśmy w Infoszoku czy Multirzeczywistości stanowi jakby samospełniającą się przepowiednię.



Dążymy do pełnej kontroli nad naszym organizmem. Nauka postępuje naprzód, mamy już nano-technologię, cybernetyczne kończyny, uczące się roboty… planujemy nawet podróż na Marsa. Globalna sieć połączeń jest zaś w stanie dotrzeć niemal w każdy zakątek globu. Dla gatunku homo sapiens nie ma istnieje już pojęcie „nie da się”.

Tak więc to, co serwuje nam autor, niebezpiecznie dąży ku urzeczywistnieniu. Przynajmniej w pewnym stopniu.  Jak zakończy się historia Jary, Natcha i reszty, dowiemy się z ostatniej części, która ma nosić tytuł Geosynchron. Najnowsza powieść porządkuje pewne kwestie fabularne, sporo wyjaśnia, jednak ja nic więcej nie zdradzę.


O ile Infoszok udało mi się pochłonąć w dwa(?) dni, to najnowsza książka Edelmana niemiłosiernie się przeciągała. Nie wiem czy winą jest pojawiająca się, co jakiś czas chandra wymieszana z lenistwem, ogólne zmęczenie spożywaną nieco nadmiernie fantastyką czy fakt, iż fabuła wytraca swój impet, podrygując nieznacznie od czasu do czasu. Niemniej, sama lektura nie należała do nieprzyjemnych.

Godna polecenia, choć nie zachwyca.


Multirzeczywistość
D. L. Edelman
Fabryka Słów, 2014 (dziękuję wydawcy za egzemplarz do recenzji!)

Stron: 608

Komentarze

  1. A ja nie mogę się doczekać, aż uda mi się zdobyć tę książkę w swoje ręce. Ciekawi mnie, co stanie się dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam zerknąć, choć "Infoszok" był lepszy;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja powoli zabieram się za czytanie, ale przyznam, że boję się tej książki xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma się czego bać. Najwyżej rozczarowań ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz