"Oh, Ziuta"... czyli lekcja z historii polskiego bluesa

Dawno nic nie było… praca, okres niemocy… Ale wracam, stopniowo. Na dziś krótka recenzja książki Marcina B. Polecam ją bardziej niż moje wypociny.




Podczas lektury pojąłem jak niewiele wiem na temat śląskiego i polskiego bluesa, jak ubogie są moje doświadczenia z nim związane. Na tę książkę trafiłem absolutnie przypadkowo. Jakimś cudem umknęła ona mojej uwadze… I jak się okazało, jestem na początku długiej drogi, na którą wstąpiłem już dawno. Nie pokonałem nawet małego odcinka.

Opowieść o Irku Dudku, jednym z prekursorów muzyki bluesowej w Polsce, postaci niejednoznacznej, trudnej w odbiorze, nie zawsze poważnej i poważnie traktowanej pokazuje jak skomplikowanym pojęciem jest blues. I jak rodził się w naszym kraju.


Swoista rewolucja, która zaczynała się w latach 60-tych ubiegłego wieku (oczywiście uogólniam) wydała na świat wielu zdolnych muzyków, ludzi będących inspiracją dla kolejnych pokoleń. Podpatrywanie zza żelaznej kurtyny tego, co dzieje się na Zachodzie, zaowocowało pojawieniem się polskich rock’&’roll-owców, bluesmanów i rockersów. To nazwiska takie jak Skrzek, Taboł, Kawalec czy właśnie Dudek tworzą dziś podstawy tego, co nazywamy polskim bluesem. A ten blues zaczął się chyba właśnie na Śląsku.

Marcin Babko zabiera czytelnika w podróż po brzmieniowych bezdrożach. Tu nie tylko Dudek się liczy, mimo iż książka jest de facto o nim… Babko wspomina bowiem dawno minione sławy, wykopuje nazwiska nic nie mówiące przeciętnemu odbiorcy. Nazwy takie jak Irjan, En Fance czy Apokalipsa, nazwiska wysypujące się dziesiątkami, wszystko to gdzieś tam ginie, niewielu o tym pamięta. Szczególnie jeśli chodzi o młode pokolenia. Z nie tak odległej przeszłości nie wszystko się niestety zachowało. By dostać się do konkretnych nagrań należy albo przekopać archiwa rozgłośni radiowych, albo rzucić się w wir Internetu, w którym podobno znaleźć można wszystko. Niestety – tak dobrze nie jest.

To solidna lekcja historii, treściwa, obfita, ale po jej zakończeniu czujemy pewien niedosyt. To w końcu „tylko” kilkaset stron skompresowanych informacji: dat, nazw i nazwisk, adresów... A jest ich o wiele więcej.

Ziuta blues, to historia z którą warto się zapoznać… ba, z którą należy się zapoznać, jeśli fascynuje kogoś polska muzyka rozrywkowa. Dudek to facet, który zdrowo namieszał na naszej estradzie i o którym pewnie nie raz jeszcze usłyszymy.

Niebawem zabieram się za biografie SBB i Dżemu. Skrobnę kilka słów.


Ziuta blues
Marcin Babko

In Rock, 2008

Komentarze

  1. chyba poszukam gdzieś tej książki, bo pojęcia o tym temacie nie mam żadnego, a z doświadczenia wiem, że to jednak są ciekawe czasy w polskiej muzyce (tj. lata 60-70) i wtedy naprawdę mnóstwo genialnych osób było, o których się teraz już nie pamięta. ;)
    pozdrawiam.
    http://poprostumadusia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz