"Ostatni dzień pary". Antologia. Pod patronatem Literackiej Kanciapy!

Zwykle unikam antologii tego typu – pokonkursowych, pofestiwalowych. Kilka razy natknąłem się na kawalkadę grafomańskich popisów, co skutecznie mnie odstraszyło, niemniej nazwiska jakie spostrzegłem w tym zbiorze nastrajały pozytywnie. Podjąłem ryzyko, a ono się opłaciło.

Specem od steampunku – tym bardziej polskiego – nie jestem. Owszem, miałem okazję zapoznać się książkami takich autorów jak Kołodziejczak, Hodder czy Kristoff, ale to nadal za mało, by mieć szersze pojęcie o tym gatunku. Wybaczcie więc jeśli moja ekscytacja młodym (i starszym) pokoleniem pisarzy będzie zbyt wyrazista.

Nie do końca jestem w stanie wykazać jakie mankamenty ma ta publikacja. Kierować się więc będę własnym nosem, gustem i kaprysem. Ale spokojnie… Ostatni dzień pary to zbiór dość spójny (choć nie całkiem), dobrze zorganizowany i zapełniony treściami, których jakość jest dla mnie – w wielu przypadkach – nie do podważenia. Teksty nie odstają od siebie, nie plasują na biegunach. Nie ma odstępstw od pewnej normy. Rzecz jasna, znalazłem tu kilka słabszych pozycji, niemniej wszystkie one mogą (acz nie muszą) przypaść do gustu nawet wybrednym czytelnikom i znawcom gatunku. No i…, krótkie formy są tym co lubię i doceniam, nie tak łatwo jest bowiem zawrzeć myśl i konkretną fabułę na przestrzeni ograniczonej do kilkunastu, kilkudziesięciu stron.


Opowiadania w klimacie steampunku i post-apo jakie można tu znaleźć, w znakomitej większości napisane zostały przez autorów, którzy mogą pochwalić się jakimkolwiek dorobkiem artystycznym. Pod tekstami podpisali się ludzie mający na koncie uznane powieści i pojawiający się w licznych antologiach wydawanych przez czołowe polskie oficyny zajmujące się literaturą fantasty i s-f.  Nie brak jednak też tych publikujących w sieci, pół-anonimowych. Znajdą się i debiutanci.

Już na wstępie możemy przeczytać całkiem przyzwoite Królewskie dzieci Anny Kańtoch, micro-formę z lekko zaskakującym zakończeniem. Jednak o wiele ciekawsza jest klaustrofobiczna, Małpiarnia Krzysztofa Piskorskiego, ukazująca bezwzględny świat przyszłości (w dużym skrócie), gdzie nadzieja na lepsze jutro gaśnie w młodym wieku.

Kukła Grzegorza Piórkowskiego – jego debiut na papierze – doskonale „sprawdzi się” jako współczesna wersja Pinokia C. Collodiego. Podobnie jak opowiadanie Marcina Podlewskiego Doktor Dietl ratuje świat przystaje do Pana Twardowskiego, Owieczki Daukszewicza do legendy o Smoku Wawelskim, a Fien de sicle Idy Żmijewskiej będzie swobodną wariacją na temat Wesela. Tylko postaci nie te.

 Pierwszy człowiek w eterze Adama Podlewskiego będzie zaś opowieścią o marzeniach i odwadze, dość banalną, ale ciekawie zaprojektowaną i poprowadzoną.

Tytułowy Ostatni dzień pary, autorstwa Karoliny Cisowskiej, to słodko-kwaśna, króciutka historia rewolucji. Prosta, rozczulająca historia z ciekawą pointą. Słabsze jest drugie opowiadanie jej pióra, quasi-detektywistyczna, groteskowa Panna Anna i chłopiec z drewna. Tu można nieco przystopować.

Dni naszej hańby Bartosza Szczygielskiego, to nic innego jak odwzorowanie świata dzisiejszego. Obraz niewolnictwa, kastowości społeczeństwa doskonale obrazuje sztuczną równość czasów obecnych i banalność (a zarazem tragiczność) naszych dążeń.

Postapokaliptyczna Człowieszyna Jacka Wróbla rozbudza nadzieję. Pokazuje czytelnikowi, że nie można całkiem wyzbyć się uczuć i poczucia godności. Niesie kaganek, który rozświetla mroczne zakamarki ludzkiej natury, wydobywa z niej to, co dobre.

Kolejny tekst – Kórego nie ma – Gerarda Nibyłowskiego jest jednym z moich ulubionych. Choć sam schemat fabularny nie jest niczym nowym, to poszukiwania Atlantydy, na które nas zabiera, zaskoczą niejednego miłośnika historii i szperacza.

Rozczarowują nieco Szkiełko i oko Anny Głuszek oraz Zona Magdaleny Wieczorek, trochę za proste, z banalnymi zakończeniami. Niewiele dobrego można też powiedzieć i nieco nużącym Radioaktywnym Bluesie Pauliny Kuchty, opowiadaniu które ma zadatki na coś o wiele większego niż kilka stron średnio dynamiczne akcji. Ja bym to rozwinął!

Słabiutko wypadły również Apokanibalipsa Kornela Mikołajczyka. Oraz Golem z Festung Krakau Daniela Nogala. Oba teksty są mocno przewidywalne, a akcja wydaje się pędzić nieco za szybko.

Za to Wojna Adaptacyja Marii Dunkiel to jedna  perełek postapokaliptycznych micro-form. Mocna, bezwzględna, karykaturalna wizja przyszłości, w której nie ma szczęśliwych zakończeń.

Niepokojąco aktualna jest też Kolebka Filipa Laskowskiego, zwłaszcza w aspekcie ostatnich problemów stolicy Małopolski (i całego świata).

I ciekawa rzecz na koniec - Steampunku jurajski. Ale nie zdradzę o czym jest, bo nie tylko o dinozaurach.

Czytelnik dostaje do ręki zbiór wypełniony treścią na poziomie. Historie alternatywne, wizje przy- i przeszłości jakie zaserwowali nam autorzy powinny zadowolić marudnych i zachwycić tych, którzy polską fantastyką dopiero zaczynają się interesować. Oczywiście – niektórzy tradycyjnie uznają sporą część opowiadań  za tzw. odgrzewane kotlety (i słusznie), niemniej działa tu złota zasada mówiąca, że nie jest najważniejsze to o czym się pisze, a jak. I na to należy zwracać uwagą.

Polecam!


***
Serdecznie dziękuję za możliwość recenzowania tej pozycji. Oraz za możliwość objęcia zbioru patronatem.  

***

Antologia prac konkursowych konkursu "Ostatni dzień pary" na opowiadanie postapo&steampunk&Kraków organizowanego przez Krakon 2013


Strona publikacji - ŚCIĄGNIJ ZA FREE!  - KLIK


Komentarze