Słowa tej recenzji układałem od ponad miesiąca, na prawdę
ciężko się pisze o poezji. Szczególnie takiej, którą trudno jednoznacznie
zaklasyfikować jako dobrą czy złą. Zwyczajnie się nie da, szala nijak nie chce
się przechylić w jedną lub drugą stronę. Jestem w kropce. Romans s sobą, to tomik interesujący, choć nierówny i trochę za
długi z punktu widzenia człowieka, który w poezji uwielbia minimalizm tak form
wierszowanych jak i całych publikacji.
Podzielony
na dwie części ukazuje nam świat konszachtów damsko-męskich, z punktu widzenia
płci pięknej. Relacji tak przed jak i po. Długo po. W ciekawy sposób obrazuje
to, jaka jest kobieta (mężczyzna właściwie też) jako taka, ponieważ zawartość
konkretnych tekstów można odnieść nie tylko do samej autorki/osoby mówiącej w
wierszu, ale nadać im wydźwięk uniwersalny. Rzecz jasna, będzie to tylko
ułamek, drobny wycinek skomplikowanej natury ludzkiej.
Cykl
pierwszy, opatrzony tytułem Kobieta skąpana
w marzeniach, to przede wszystkim teksty traktujące o tęsknocie i bólu,
stopniowym powracaniu do rzeczywistości po stracie/odejściu bliskiej osoby.
Uczucie pustki, brak dystansu do rzeczywistości, nieustające rozpamiętywanie
tego co było i nadzieja na przyszłość.
Trochę tych
tekstów za dużo. Pokonywałem pewne fragmenty nie tyle z trudem, co znużeniem powodowanym
przesytem pewnych treści i form. Nie przepadam za monotonią, jednostajnym
tempem w twórczości literackiej. Na szczęście zastoje są krótkotrwałe, a ich
obecność można (tu trochę naciągam) tłumaczyć samymi rozmiarami tomiku,
liczącego przecież więcej niż kilkanaście stron. Cykl wieńczy pointa w ciekawy
sposób ucinająca rozmyślania, stanowiąca jakby upadek na cztery łapy i powrót
do rzeczywistości, z którą – siłą rzeczy – trzeba się oswoić.
Druga część
– Wszystko zaczyna się od kropki – jest
już bardziej różnorodna i bogatsza w znaczenia. Więcej tu stabilności, więcej
analizy i stwierdzeń niż rozmyślań. Lubię w poezji konkret.
To teksty poruszające
pytania, na które szukamy odpowiedzi od zawsze – o sens istnienia, o naturę
ludzką, jej zmienność i ułomność. Dywagacje na temat kondycji ludzkiej, naszych
zachowań, procesu socjalizacji i interakcji międzyludzkich. Wiele z nich
pozostaje bez odpowiedzi.
Romans z sobą, to collage znaczeń;
zestaw pytań i odpowiedzi, stwierdzeń i przypuszczeń. Tom dotykający kwestii
osobistych i uniwersalnych. To teksty filozoficzne, wyważone i przemyślane,
którym przeciwstawiają się nacechowane wiersze emocjonalnie, pisane – jak
mniemam – pod wpływem chwili.
Nie
wszystkie są dobre, sporo tu tekstów banalnych, bezbarwnych, obok których
przechodzi się obojętnie. Jednak wiele z nich, jak choćby Sytuacje graniczne, czy Rozdroże,
zapada w pamięć na dłużej. Mają w sobie to, czego oczekuję – przyciągają uwagę.
Najciekawsze
są jednak te, w których następuje „kondensacja treści”. Humorystyczna Ściana mądrości, czy kończąca tomik
refleksyjna, nieco wyniosła Cisza, są
tego najlepszym przykładem.
Dostałem do
ręki tomik nieco chaotyczny i nie potrafię jednoznacznie określić jego
wartości. Posiada wiele elementów, które uznałbym za zbędne i taką samą liczbę
niezbędnych do funkcjonowania. Niejeden tekst powiedział mi więcej niż
kilkanaście przeczytanych wcześniej i choćby dlatego warto do niego zerknąć.
Ostateczną
ocenę, pozostawiam rzecz jasna Wam.
Romans z sobą
Eliza
Segiet
Wydawnictwo
Sowello
Dziękuję
autorce za możliwość zapoznania się z tomikiem.
Krzysztof
Chmielewski
Ostatnio rzadko czytam poezję, chyba czas to zmienić. Może się skuszę na ten tomik.
OdpowiedzUsuńNa poezję czasem wystarczy i minuta dziennie ;)
UsuńA tomik warty uwagi!
polecam z całego serca, bo na pewno w "Romansie..." każdy znajdzie cząstkę siebie.
OdpowiedzUsuńWarto też zacząć rozglądać się za kolejnym zbiorkiem Autorki, zapewne jeszcze dużo lepszym niż debiut ;)
Oby tak było ;)
OdpowiedzUsuń