Ruszył Salon Literacki Michała Jagiełły! Gość pierwszy - Anna Bolecka (tekst dla PortalKatowicki.pl)
Na kolejny
Salon Literacki Michała Jagiełły trzeba było długo czekać, bo aż do trzeciej
środy października. Pierwszą osobą, która pojawiła się w zaciszu Benedyktynki
(Biblioteka Śląska), była Anna Bolecka, absolwentka warszawskiej polonistyki, pisarka,
redaktorka, autorka takich publikacji jak Leć
do nieba, Kochany Franz czy Cadyk i dziewczyna. Za tę ostatnią
„właśnie się zabrałem” i, choć to lektura nieco wymagająca, kolejne strony
systematycznie pokonuję. Jest dobrze.
Anna Bolecka,
co warto podkreślić, to postać doceniona nie tylko na polskiej scenie
literackiej, ale i za granicą. Jej ksiązki tłumaczono na m.in. język
holenderski, niemiecki, angielski i duński.
Spotkanie
prowadzone było, przynajmniej początkowo, wg znanego mi schematu. Rozpoczęło
się oczywiście od wstępnego – choć czasami niedocenianego – pytania dotyczącego
przyczyn przejścia niegdysiejszej redaktorki wydawnictwa Czytelnik na tę drugą
stronę, czyli początków pisarstwa. Debiutowała dość późno, bo dopiero w roku
1989 (powieścią Leć do nieba).
Otóż okazało
się, co też nie jest niczym szczególnym, że o pisaniu myślała od wielu lat
jednak niepewność w stosunku do własnych umiejętności, brak gotowości na jeden,
acz stanowczy krok, skutecznie oddalał termin pierwszego podejścia do wydawcy.
Na całe szczęście strach został przełamany.
Chwilę
poświęcono także najnowszej powieści, zatytułowanej Cadyk i dziewczyna. To historia niebanalnej, trudnej miłości. Tym
trudniejszej, że bohaterami są nie Polacy, a Żydzi, a oprócz samych działań
wojennych i prześladowań (będących w tle, to znów na pierwszym planie), cień na
kochanków rzuca ich własna kultura.
Powieść to, jakby
na poły sensacyjna, ponieważ jednym z głównych motywów ma być próba ucieczki
grupy chasydów (ortodoksyjnych Żydów) z obleganej przez okupantów stolicy.
Interesującym
było także oświadczenie, że pomysł na Cadyka…
- główny trzon fabularny – wyszedł ze strony wydawcy. To także był swoisty
debiut autorki, pomysł okazał się możliwy do realizacji, a książka została
doceniona.
Przy okazji
rozmowy na temat powieści, kolejnym ze stwierdzeń, jakie padło w kierunku
autorki (zadał je Michał Jagiełło), był fakt, iż punktem stycznym dla niemal
wszystkich dzieł Anny Boleckiej jest pojęcie zła. Zapytana o źródło jego
obecności, mówiła (w dużym skrócie) o możliwości jego wykorzystania – w pewnym
sensie – jako narzędzia poznania. Zło jest w nas, nie da się go całkowicie
wyplenić. Inna sprawa, że ono nas pociąga, nie wiedzieć czemu. Obecne w
literaturze faktu, w prozie obyczajowej, sztuce i filmie elementy grozy,
turpizmu i przemocy pojawiały się wcześniej i zapewne nigdy nie znikną, ba,
prawdopodobnie nie będą nigdy traktowane marginalnie. Jeszcze inna rzecz, że częściowo
napędza to rynek, o czym nie omieszkano wspomnieć.
Anna Bolecka,
jak sama twierdzi – i to drugi element łączący jej książki – nie tworzy
literatury faktu, ale pisze historie na faktach oparte. Właściwie każda postać
(oczywiście pierwszoplanowa) jaką spotkamy na kartach jej książek, ma swój
realny (lub swoje realne) odpowiedniki. To postaci historyczne, jak w powieści
epistolarnej Kochany Franz czy
bohaterowie Uwiedzionych (m.in. Adolf
Hitler).
Moja przygoda
z twórczością tej autorki dopiero się zaczyna. Krok po kroku zdobywam kolejne
połacie jej powieści i sądzę, że nie pozostają one bez odpowiedzi.
Pierwsze
spotkanie Salonu powoli odchodzi do przeszłości, za to pora powoli szykować się
na kolejne, tym razem z poetką – Krystyną Rodowską.
Krzysztof
Chmielewski
Jakiś czas temu czytałam książkę Michała Jagiełły "Wołanie w górach". Polecam.
OdpowiedzUsuńTego autora mam na swojej liście "oczekujących" ;)
OdpowiedzUsuń