Ostatnimi
czasy dostaję do rąk wiele ciekawych pozycji, zarówno nowości jak i publikacji,
które światło dzienne ujrzały już dawno. Nie sposób pisań o nich negatywnie, co
z jednej strony cieszy, z drugiej zaś niepokoi. Nie lubię krytykować na siłę,
klecić jadowitych, obelżywych recenzji na granicy dobrego smaku (choć pewnie
przyciągnie to więcej czytelników)… Jednak praktyczny brak opinii na „nie”,
świta mi od pewnego czasu, może wzbudzać pewne podejrzenia, czy aby na pewno
jestem obiektywnym i świadomym czytelnikiem… Ba, pewno. Więc i ta recenzja
będzie pozytywna. Choć nie całkiem.
Niedawno
udało mi się nawiązać skromną współpracę z wydawnictwem Akurat, co zaowocowało
recenzją Czerwonych koszul J.
Scalzi’ego. Książka ta była ciekawą, nową przygodą. Choć lekko nudnawa,
stanowiła dla mnie swoistą nowość w podejściu do fantastyki naukowej i dała mi
do myślenie. Jednak BOT Maxa Kidruka
jest o wiele lepszy.
BOT to – jak czytamy w opisie – technothriller
s-f… Nazwa może dziwaczna, ale w końcu lata temu ogłoszono „zagładę gatunków”,
więc wszystko wolno (hulaj dusza). Postmodernizm pełną gębą. Niemniej termin
ten dość trafnie opisuje to, co zajdziemy na przestrzeni, bagatela, sześciuset
stron. To też – jeśli się orientuję w meandrach swej zaśmieconej łepetyny –
pierwsze moje spotkanie z fantastyką zza wschodniej granicy (nie licząc Lodu Sorokina). Oby książki nie wydano z
przyczyn politycznych… Wcześniej miałem sposobność zapoznania się jedynie z
poezją Jurija Andruchowycza (intrygującą!), którego zaproszono na zeszłoroczne
Ars Cameralis. Kto widział i słyszał, ten wie, że było warto do późna siedzieć
w Malarni.
BOT jest pozycją dla miłośników mocnej,
szybkiej akcji przeplatanej – na całe szczęście – chwilami wytchnienia. To dopracowana,
wielowątkowa historia nieudanego eksperymentu Bio-technologicznego, który miał,
jak to zwykle bywa, zrewolucjonizować system walki naziemnej i stworzyć nowe
pokolenie super-żołnierzy. Oczywiście coś poszło nie tak i trzeba wszystko odkręcić.
Czy się uda? Można się domyśleć…
Autor czerpie
garściami z dorobku gatunku i całej popkultury. Wyraźne podobieństwa do takich
pozycji jak Uniwersalny żołnierz,
Terminator czy Ja, Robot, sprawiają,
że świetnie wpisuje się w nurt pre-apokaliptyczny. Dostajemy niepokojąco realną
wizję niedalekiej przyszłości, propozycję stopniowej zagłady naszego,
przepełnionego pychą i samouwielbieniem gatunku. Z resztą, kto wie czy w tej
chwili nie dzieją się rzeczy podobne.
Autorowi w
jakiś sposób udaje się utrzymać napięcie do ostatniej strony, nawet w
momentach, które wydają się być „statyczne”. Nie wszystkim przypadną do gustu
liczne (ale nie „zbyt liczne”) opisy naukowe z zakresu programowania, fizyki
czy chemii. Spokojnie, to nie Orzeszkowa w wersji s-f, ale nie polecam
opuszczania tych fragmentów (przynajmniej nie wszystkich).
Język autora,
a właściwie bohaterów przez niego wykreowanych, to mieszanka naukowego żargonu
i młodzieżowego slangu z domieszką sztampowych wstawek rodem z filmów z Van
Dammem czy Chuckiem N. Chwilami sztuczne dialogi i wydumane sceny burzą nieco
misternie utkaną, wciągającą fabułę. Miód na moje uszy. Z łyżką dziegdziu. Ale
ogólne wrażenie bardzo dobre.
Choć BOT jest lekturą ze wszech miar godną polecenia, książką
którą warto przeczytać, Kidruk, gruncie rzeczy, nie prezentuje czytelnikowi
niczego nowego. To kawał (no 600 stron!) dobrego s-f zmieszanego z sensacją i
thrillerem, ale też lekko ogrzewany kotlet, który nie wszystkim – jak mniemam –
będzie smakował.
Max Kidruk
BOT
Wyd. Akurat
(dziękuję za egzemplarz do recenzji)
Stron: 600
Krzysztof Chmielewski
2-3 tygodnie temu znalazłem recenzję Bota na jednym z blogów (nie pamiętam na którym). Zachęciła mnie i udałem się do księgarni. Po przerzuceniu kilku stron (czytam ok 10-20 na miejscu) stwierdziłem, że to książka nie dla mnie. Widać mamy inny gust literacki. bo `Czerwone koszule` przypadły mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPierwsze strony często są mylące ;)
UsuńChoć akurat mnie BOT intrygował od samego początku.
Ja jak najbardziej jestem zainteresowana tą książką:) Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńBOT pewnie jest już w bibliotekach, a jak nie, polecam tanie księgarnie. Powinien być gdzieś do 30 zł ;)
UsuńCzytałam i szczerze wszystkim polecam, bo jest to książka poruszająca bardzo istotne sprawy, a przy tym - świetnie napisana :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni!
Usuń