Arturo Pérez-Reverte - (Nie)Cierpliwy snajper

Arturo Pérez-Reverte… to nazwisko chodziło mi po głowie od lat, od chwili gdy usłyszałem o Klubie Dumas. Los chciał, że wpadła mi w ręce dopiero jego najnowsza książka, pozostałe czekają w kolejce, aż zdejmę je z bibliotecznych lub księgarnianych półek. Lista lektur na przyszłość poszerzyła się znów o kilka kolejnych pozycji.


Autor rzeczywiście potrafi snuć literackie intrygi, wciągać czytelnika i… zaskakiwać. Do samego końca trzymał mnie w przeświadczeniu, że ta historia skończy się zupełnie inaczej niż to sobie poukładał mój umysł. To dobra powieść, choć przyznam szczerze, że czegoś Cierpliwemu snajperowi brakuje. Tylko nie wiem jeszcze czego.


Czytelnik dostaje tu właściwie wszystko to, czego może się spodziewać/oczekiwać. Wartką akcję, wciągająca fabułę, tajemnicę, mrok. Jest i tytułowy bohater, milczący wojownik zmagający się ze światem; jest też piękna, młoda kobieta próbująca się do niego dostać, wątek kryminalny… 


Jest wreszcie podziemie, terra incognita dla przeciętnego zjadacza chleba, eldorado młodych-niepokornych, o którym co jakiś czas słyszymy w mediach. A huczy o nim cała sieć.


Pérez-Reverte krok po kroku wprowadza czytelnika w barwny świat ludzi ulicy. Cieszą opisy tłumaczące poszczególne kwestie, objaśniające teren na który wkracza się strona po stronie. Graffiti to sztuka, wciągająca, uzależniająca i… (nie)zależna. Podzielona na dwa obozy – artystów ulicy, buntowników, a także tych, którym udało się swoją działalność skomercjalizować. Konflikt jakich wiele, niby nic nowego, ale to zupełnie inna kategoria twórczości niż to, co rozumiemy pod pojęciem „sztuka”. I dlatego warto zwrócić na nią uwagę, na jej efemeryczność (wszak malunki często są niszczone, usuwane), aktualność, dydaktyczny bądź destrukcyjny charakter.


To, o ile się orientuję, niezwykle rozległe terytorium, na którym trwają nieustanne zmiany, procesy i konflikty. Chaos, z którego staramy się wyłuskać szkielet, zestaw prawidłowości. I choć szczątkowy, udaje się na nim oprzeć jako takie pojęcie. O historii graffiti wiemy już całkiem sporo, znamy pseudonimy, nazwiska, daty...


Szkoda, że całość fabuły jaką prezentuje autor, skupia się jedynie na grupie kilku osób. Muskamy zaledwie ten świat. Rzecz oczywista, writerzy działający na granicy prawa zawsze będą dla przeciętnego obywatela zjawiskiem niedostępnym, niemniej, jeśli już zabierać się za powieść „o czymś takim”, warto ten świat rozbudować, pokusić się o coś więcej niż tylko chwytliwa fabuła.


Postaci są jakby ledwie nakreślone, cały ten niebezpieczny świat obserwujemy jakby w przyspieszonym tempie. Nie ma zbyt wielu chwil, by przystanąć, odetchnąć i wejść głębiej. Nawet postać tytułowego Snajpera jest... nijaka.


Razi również, a może przede wszystkim, osoba głównej bohaterki. Wypacykowana, a równocześnie niegrzeczna młoda łowczyni… talentów. Nieco zmanierowana, sypiąca lekko tandetnymi tekstami żywcem wziętych z filmów akcji klasy B, co rusz zatapiająca się w marzeniach. Niestety, absolutnie brak jej charyzmy, czegokolwiek, co przyciąga uwagę.


Nie mogę powiedzieć, by Cierpliwy snajper mnie ustrzelił. Choć powieść pochłonąłem w trybie niemal ekspresowym, mimo iż doceniam talent autora w dzierganiu intrygującej fabuły, czegoś tu jednak zabrakło. Tajemnica, mam takie wrażenie, za szybko ujrzała światło dzienne, a zakończenie, choć zaskakujące, okazało się, w gruncie rzeczy…dość banalne. 


Pozostał pewien niedosyt. To niezła, wciągająca powieść, ale stanowczo zbyt krótka i zbyt prosta. Brak tu głębi psychologicznej, czegoś na czym warto zawiesić oko dłużej niż kilka sekund. 


Wydaje mi się, że pierwsza powieść graffiti, może nie doczekać się utrwalenia na kartach historii literatury tak należycie, jakby tego chcieli twórcy i wydawcy. Choć może się mylę, a ktoś stosownie ją otaguje i przysporzy wiecznej sławy. A może zamaluje ją rynek, przykrywając warstwą kolejnych publikacji...


Arturo Pérez-Reverte

Cierpliwy Snajper
Wydawnictwo Znak
Dziękuję wydawcy za możliwość przeczytania książki.

Krzysztof Chmielewski

Komentarze

  1. Bardzo lubię twórczość autora, więc z chęcią sięgnę i po tę książkę. Polecam "Klub Dumas" i "Szachownicę flamandzką" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było moje pierwsze spotkanie z Reverte. Powieść ciekawa, ale jak pisałem, wiele jej brakuje.

      Usuń

Prześlij komentarz