Poezja# - Eliza Segiet "Myślne miraże"

Na początek pragnę pokajać się z tak późną publikację. Poezję lubię sobie dawkować, zwłaszcza dobrą, jednak tym razem chyba za bardzo przeciągnęło mi się to w czasie. Ostatnio jednak, nijak nie potrafię szybciej tworzyć tekstów o poezji, dobierać słów odpowiednich do sytuacji, mimo iż idea cyklu poetyckiego kumuluje się we mnie od dawna i co jakiś czas rozpiera mnie energia (i szybko gaśnie). Może tym razem uda się go wznowić…. Kto wie.

Po raz drugi mam przyjemność – w rzeczy samej, przyjemność – kreślić słowa odnoszące się do publikacji Elizy Segiet. W roku ubiegłym nadarzyła się sposobność zapoznania z jej debiutanckim tomem Romans z sobą, wydanym przez oficynę Sowello. Tom Myślne miraże ukazał się nakładem krakowskiej Miniatury (tak jest!) i to już nieco inna historia. Cieszy kondensacja treści, kompresja tomiku. To publikacja bardziej zwarta, lepiej uporządkowana, bardziej przejrzysta i zrozumiała. Sporo oczywiście, tak uwielbianych przeze mnie - nomen omen - miniatur.

Elizie Segiet zastraszająco dobrze wychodzą teksty filozoficzne, metafizyczne, traktujące o kondycji człowieka we współczesnym świecie, ludzkiej psychice, nie tak wytrzymałej i samodzielnej, jak się nam może wydawać. Częstokroć są to stwierdzenie proste, a równocześnie fundamentalne. Jednak potrzebne, bo wobec prawd życiowych, przechodzimy od lat obojętnie.


Pozwala to po raz kolejny dostrzec to, co wtopiło się nam w tło, co jest tak „oczywiste”, że przestaliśmy to zauważać. Lekkość, kruchość, ułomność ludzkiej natury (Figiel), upływ czasu (Będę póki jestem), to wszystko rzeczy, których nie przyjmujemy do wiadomości. Brak nam pokory wobec życia, w stosunku do otaczającego nas świata, w którym znaczymy tyle samo, ile dla nas mrówka w trawie, niosąca źdźbło trawy. Nawet nie taka, która nas ugryzła. Zaniechaliśmy uważnej obserwacji życia, nie dostrzegamy własnej małości. Za szybko żyjemy i umieramy, nie rozsmakowawszy się w "życiu" na prawdę.

Nie sposób również pominąć erotyków i tekstów traktujących o damsko-męskich zależnościach. I choć te mniej sobie cenię (z kilkoma wyjątkami), warte są należytej uwagi, stanowiąc ważny punkt na mapie uczuciowej autorki.

Tom jest naładowany, ale nie przeładowany treścią. To już nie obszerny zbiór, a staranniejszy wybór tekstów, nie tak męczący dla oka i duszy (przynajmniej mojej). Idealny, by co kilka dni do niego zerknąć, uraczywszy się kolejnymi strofami.

To niezwykle osobisty tomik, kobiecy, mógłbym rzec. Dobrze jest czasem zaczerpnąć oddechu w poetyce nieco delikatniejszej. Więcej  tu czułości, rozczulenia, zmarszczonych brwi i niepewności, niż w moich ostatnich lirycznych wyprawach.

Myślne miraże, są także swoistą kontynuacją wątków zapoczątkowanych w poprzednim tomie. Autorka w dalszym ciągu "romansuje sama ze sobą", a stałe motywy jej poezji raczej szybko nie znikną.


Eliza Segiet
Myślne miraże
Miniatura, 2014

* Dziękuję autorce za możliwość zapoznania się z pozycją.

Komentarze

  1. Mnie też długo zajęło opisanie tego tomiku. Pewnie dlatego, że wiersze Elizy analizowałam i czytałam wielokrotnie. I nadal do nich wracam. To bardzo sensualna poezja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja do nich wracam.
      Wałkowałem je dość długo, a pewnie nie raz jeszcze do nich będę nawiązywać.

      Usuń
  2. Nigdy nie widziałam tego tomiku poezji, ale będę musiała go przeczytać!
    pozdrawiam
    http://okiem-ksiazkoholiczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz