Od
dłuższego już czasu zbieram się w sobie, by przelać kłębiące się w mej głowie
słowa na papier, tfu, do pliku tekstowego. Kanciapa zaliczyła kolejną przerwę i
wydaje mi się, że co jakiś czas zastój będzie się pojawiał. Taki los, mój
słomiany (nieco) zapał i masa innych tekstów, które przysłaniają mi rzeczywistość.
Ale do rzeczy, bo wydawcy mnie chyba zatłuką…
Jak
zapewne wiecie, jestem ze Śląska. Niedawno ukazał się pierwszy odcinek cyklu Silesia incognita, w którym
prezentowałem tomik Dante i inksi,
zbiór tłumaczeń Mirosława Syniawy. Tłumaczeń o tyle ciekawych, że na ślonską
godkę. Dziś przedstawiam Państwu Komisorza
Hanusika bohatera pierwszej komedii kryminalnej napisanej po ślonsku.
Aż
trudno uwierzyć, że coś takiego ujrzało światło dzienne. Choć w sumie, gdyby
się nad tym zastanowić, to rosnące zainteresowanie godką, musiało kiedyś
zaowocować czymś podobnym. Mamy już ślonską poezyję (nie tylko tłumaczenia!),
książki filozoficzne (patrz Listy z Rzymu
Kadłubka, o których napiszę, mam nadzieję, niebawem) i… Hanusika.
To
właściwie nie powieść, a zbiór opowiadań sprzężonych ze sobą kilkoma postaciami
i pewnym, dość skomplikowanym wątkiem fabularnym. Jakim, tego dowiecie się,
jeśli sięgniecie po tę pozycję, do czego gorąco zachęcam.
Świat
jaki tworzy Marcin Melon niewiele się różni od tego, który mamy za oknem. To te
same familoki Załęża i Bytomia, piękny Nikiszowiec, monumentalny gmach Komendy
Policji w Katowicach… Oczywiście, jak w przypadku Ostatniego Bytomioka, wchodzimy też w świat „wywrócony” do góry
nogami, nierealny, ale jednak fizycznie nie odbiega on od status quo.
Skoro
już mowa o pewnych nadużyciach względem rzeczywistości…. Świat realny wchodzi
tu w swoistą interferencję ze światem magicznym. Laicka współczesność zakłócona
zostaje przez istoty z legend i podań śląskich. W stawach czają się utopce, w
kopalni czyha Skarbnik, tu i tam spotkać można połednice, beboki i inne
stworoki. Strona po stronie robi się niezły bajzel, zwłaszcza dla tych, którzy
nigdy wcześniej nie mieli z tym styczności.
Autorowi
udało się stworzyć książkę, na którą Ślązacy od dawna czekali. Pokazał, że w
gwarze tudzież ślonskiej godce, można pisać ciekawie, formą nie umniejszając treści.
To nie kolejny element kultury „krupniokowej”, że wspomnę termin zasłyszany u
Jerzego Ciurloka, a coś więcej.
Równie
istotne jak język Komisorza Hanusika
jest to, Melon daje nam świetnie skonstruowaną „powieść” kryminalną, w której
po nitce, w raczej skrawkach kilku nitek, dochodzimy do całkiem sporego kłębka.
Autor gra na emocjach, sprawnie stopniuje napięcie, prowadzi nas krętymi
ścieżkami hanusikowych przygód. Jest tu wszystko to, czego może oczekiwać
miłośnik gatunku.
Melon
dotyka w swoich opowiadaniach również kwestii poważnych: problemów społecznych
– bezrobocia, kwestii związków zawodowych, biedy, zaniedbania śląskich miast
oraz wzajemnej niechęci śląsko-gorolskiej (głównie zagłębiowskiej). Mówi też o
zaniku śląskich tradycji, zwłaszcza wśród młodych. To wszystko gdzieś tam można
wyczytać pomiędzy wersami. Autor ironicznie
i lekko piętnuje ludzkie wady, nie oszczędzając żadnej ze stron. Każdy dostaje
po równo.
Komisorz Hanusik
to kolejny krok w rozwoju godki i kolejna ciekawa publikacja na śląskim i
polskim rynku. Przaja tymu!
Marcin
Melon
Komisorz Hanusik
Silesia
Progress, 2014
Stron:
222
Krzysztof
Chmielewski
Lubię legendy i podania - niestety śląskie tereny są mi obce. Czy się skusze - nie wiem.
OdpowiedzUsuńA ja zachęcam ;)
OdpowiedzUsuńUśmiołech się jak nigdy. Przypomniało mi się wiele opowiastek mojej kochanej babci. Gorąco polecam
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni!
Usuń