Niejednoznaczny Rafał Wojaczek. "Wiersze i proza 1964-1971" (Biuro Literackie) - Recenzja

fot. biuroliterackie.pl
„Wierszem rosnę do Ciebie, która jesteś w niebie 
Wyższym niż to pastwisko, gdzie się pasie ptak”
Błyskawica z tomu Nie skończona krucjata



Ten tekst, jak wiele poprzednich, ukazuje się po dłuższej przerwie. Czym spowodowanej? Między innymi nawałem innych obowiązków (ile można się tłumaczyć…), ale też z potrzeby czasu. Czasu na to, by głębiej poznać zawartość, przemyśleć kilka spraw, przypomnieć sobie pewne kwestie.

Mimo to, czuję, jakbym ledwie przekartkował tę pozycję, wydaje mi się, że nie posunąłem się o krok i lekturę będę musiał powtarzać po wielokroć. Zresztą, o interpretacji nie może tu być mowy, bo Rafał Wojaczek. Wiersze i proza 1964-1971, to pierwsze tak obszerne wydane twórczości mikołowskiego poety. 

Nie sposób ogarnąć wątłym ludzkim umysłem całego materiału, nie napisawszy komentarza odnoszącego się do każdego tekstu czy zbioru z osobna. Tak więc, choć trochę mi to nie w smak, skreślę słów kilka o tym, dlaczego warto sięgnąć po tę pozycję…

Przez te dwa miesiące, kiedy zwlekałem z publikacją tego tekstu, wiele się wydarzyło. Spotkałem osobę, która rzuciła na autora Modlitwy nieco inne światło. Mam na myśli Konrada Wojtyłę, na którego spotkaniu autorskim byłem jakiś czas temu w katowickim Areszcie Śledczym (patrz tutaj).

Otóż często spoglądałem na Wojaczka przez szkolno-akademicką kalkę określającą go, jako „poetę przeklętego”, buntownika z powołania, jednostkę autodestrukcyjną i, poniekąd, takoż oddziałującą na otoczenie. Okazało się, że mikołowianin jest postacią i artystą o wiele bardziej skomplikowanym. Choćby przez wzgląd na osobisty stosunek do wiary i religii, którego wcześniej nie dostrzegałem, a który wydaje się być jednym z ważniejszych (sic!) motywów tej twórczości. Podobnie jak życie uczuciowe. Wojaczek – romantyk? Człek wrażliwy? Nie tylko pijany młokos, którego ktoś uczynił niezłym poetą? Dobre sobie. A jednak!

Odsłuchałem też pierwszą płytę „Wojaczek” grupy Fonetyka, która, choć obejmuje zaledwie trzy interpretacje, również pozwala dostrzec pewną wieloznaczność.

Ten zbiór daje przeciętnemu czytelnikowi, zaznajomionemu przede wszystkim z tomami Sezon i Nie skończona krucjata, możliwość obcowania z materiałem o wiele obszerniejszym, dającym szersze spektrum tej twórczości.

Wojaczek łączył dosadność z delikatnością, subtelne treści ubierał w słowa cokolwiek niestosowne, często wręcz wulgarne. Każdy zna, ze szkolnym podręczników, jedynie najbardziej „znane”, charakterystyczne wiersze, a tu znaleźć można o wiele, wiele więcej tekstów wartościowych, genialnych (ale i słabych też), wywlekających człowieka na drugą stronę.

I autora także, bo czytając np. Mówię do Ciebie cicho czy Imię i ciało, zamiast Końca poezji czy Początku wiersza można odnieść wrażenie, że ścierają się tutaj zupełnie odrębne, nieprzystające do siebie poetyki: buntu, rozpaczy, zniechęcenia, witalizmu, naturalizmu, afirmacji życia i jego zaprzeczenia; życia i śmierci.  I choć ewidentnie ciągnie autora na „drugą stronę”, w mroczne rejony, ta jasna część rysuje się dość wyraźnie.

Obraz poety, który wyłania się z tego zbioru jest niejednoznaczny, to chaos, który z trudem, ale jednak daje się uporządkować i, jakimś cudem, włożyć w efemeryczne, ale zawsze, ramy. Trzeba tylko spojrzeć szerzej.

fot. biuroliterackie.pl



Rafał Wojaczek. Wiersze i proza 1964-1971
Biuro Literackie, Wrocław

Dziękuję wydawcy za możliwość otrzymania egzemplarza do recenzji.

Tekst: Krzysztof Chmielewski
Korekta: Klaudia Kępska

Komentarze

  1. Uwielbiam Wojaczka, w liceum podczytywałam go nałogowo, to jeden z moich ukochanych poetów powojennych, chętnie poznałabym tę książkę bliżej :)

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Poezjem już chyba tego nie ma. Ale może coś się znajdzie w księgarniach ;)

      Usuń

Prześlij komentarz