Recenzja
ukazuje się późno… Powodów jest kilka… najważniejszym zaś, oprócz Poczty
Polskiej… jest niepewność. Pierwszy raz mam przyjemność opiniować
scenariusz/opracowanie/przewodnik po grze fabularnej… To dla mnie teren
nieznany, tajemniczy. No i dziś miał się skończyć świat…
Jasne, że
grałem gry komputerowe…. Warcraft,
Heroes, Spellforce, Wolfenstein, Resident Evil… Pewnie, że uwielbiam
postapokaliptyczne wizje – dałem temu wyraz choćby w recenzji Czerwonej mgły Tomasza Kołodziejczaka… I
tym razem wypowiem się pozytywnie. Choć to nie gra komputerowa…
Afterbomb Madness to tzw. gra fabularna.
Czyli taka, którą trzeba odegrać w rzeczywistości. W gronie znajomych, z
mistrzem gry, rekwizytami, kostkami… Jej akcja, teoretycznie umiejscowiona jest
na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej około roku 2096. Świat uległ
zagładzie po wojnie atomowej wywołanej przez najeźdźców z innego wymiaru,
którzy… sprzymierzyli się z komunistami… praktycznie, cala akcja rozegra się w
naszej wyobraźni.
Temat brzmi
fatalnie, kiczowato i niepoważnie. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo gdy
wczytamy się scenariusz, procesy tworzenia postaci, opisy umiejętności, jakie
możemy bohaterom przypisać… w końcu broni, lokacji oraz niezależnych jednostek
– zapominamy o wybujałej fantazji twórców i wczytujemy się w kształtne zdani i
wkraczamy w rozległe uniwersum z dziesiątkami fascynujących zakamarków.
W to nie
zagramy na komputerze, powiem raz jeszcze. Tę grę odtwarza się w
rzeczywistości. Coś jak LARP. Potrzebnych jest kilka osób. Do tego warto zabrać
ze sobą dużą ilość cierpliwości, twórczy umysł, refleks i ciętą ripostę.
Mamy do
opanowania mniej więcej sto pięćdziesiąt stron historii, zasad, opisów,
przykładów sytuacji, rozgrywek. Dowiadujmy się, jak narastał ogólnoświatowy
konflikt i jakie pociągnął za sobą konsekwencje.
Wynik
rozgrywki zależy od nas. Są jednak rzeczy, których modyfikować nie można, jak
to, że grać możemy tylko Amerykanami. Nasi przeciwnicy to komuniści i kosmici.
Musimy ich zwalczyć… a, że to nie lada problem, to rozgrywka zajmie nam sporo
czasu.
Tworzenie
postaci, analiza lokacji, opanowanie zasad – wydaje się proste. Opcji do wyboru
jest całkiem sporo. Punktów do rozlokowania slotach umiejętności – sporo. Tak
jak samych umiejętności. Otrzymujemy do dyspozycji niezły arsenał, długi spis
modyfikacji, ulepszeń… No i listę wrogów i postaci niezależnych.
Podejrzewam
jednak, że każdy, komu Afterbomb Madness
wpadnie w ręce, zmodyfikuje rozgrywkę na swój sposób. Ponagina zasady, stworzy
kolejne elementy gry, fanfiki… I nie dlatego, że mu się nie spodoba.
Najzwyczajniej nie da się skonstruować wszystkich elementów świata gry.
Uczestnik zawsze wprowadza nowe elementy.
Uniwersum,
jakie stworzyli twórcy, jest dość solidnie skonstruowane. Rozbudowane,
wciągające i niesamowicie plastyczne. Twórcy rzeczywiście się postarali.
Skomponowali materiał, który, jeśli tylko uda się go odpowiednio rozpromować,
ma szanse zdobyć sobie przychylność środowiska. To coś, co fanom s-f i gier
zbiorowych, powinno się spodobać.
Zachwyca też
oprawa graficzna poradnika. Widać, że autorzy zadbali o to, byśmy nie zostali
pozostawieni sami sobie. Postaci, jakimi możemy kierować są zobrazowane
wyraziście. Pobudzają wyobraźnię.
Wady – kilka
literówek. No i, w gruncie rzeczy, lekko to wszystko schematyczne. Zlepek
standardów i kilku nowości.
Mnie, mimo tego,
iż jestem laikiem, zaintrygowało. Powoli zabieram się za testowanie, zbieram
ekipę, doświadczonych graczy. Być może po nowym roku uda mi się tu zamieścić
coś więcej niż pozytywną recenzję z teorii. Kto wie, czy nie zabierzemy się za
praktykę… a wtedy… jestem pełen nadziei, że przeżyjemy niesamowitą przygodę…
Tytuł: Afterbomb Madness
Główny
projektant: Rafał Olszak
Projektanci:
Filip Nowicki, Marek Kukla
Ilustracje:
Piotr Foksowicz
Ocena: 8/10
...mniej... wielokropków... proszę...
OdpowiedzUsuńdziękuję za uwagę ;) Postaram się ograniczyć. NIc nie poradzę, że je lubię! Ale się postaram.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń